Thomas Schlesser jest historykiem sztuki, dyrektorem Fundacji Hartung-Bergman, wykładowcą École Polytechnique oraz autorem esejów. Pod koniec kwietnia, nakładem Wydawnictwa Literackiego, ukazało się polskie tłumaczenie jego debiutanckiej powieści pt. „Oczy Mony”. To uniwersalna i urzekająca opowieść o inicjacji w sztukę. a także szczególnej więzi łączącej dziadka i wnuczkę. Książka jest również syntezą aż pięciu wieków historii. Przy okazji premiery „Oczu Mony” przeprowadziliśmy wywiad z autorem, w którym zdradził nam jakie dzieło sztuki jest jego ulubionym. Thomas Schlesser opowiedział także co było inspiracją do napisania powieści i jak wyglądała jego inicjacja w świat sztuki. Zapraszamy do lektury.

Wywiad z Thomasem Schlesserem

Jest Pan historykiem sztuki, dyrektorem Fundacji Hartung-Bergman, wykładowcą École Polytechnique i autorem esejów. Pod koniec kwietnia ukazało się polskie tłumaczenie Pana debiutanckiej powieści „Oczy Mony”. Czego czytelnicy mogą spodziewać się po tym tytule?

Myślę, że przede wszystkim inicjacji w życie poprzez sztukę i historię sztuki. A także lekcji o wartościach, o pięknie i jego przekazywaniu w szczególności poprzez więź, jaka łączy dziadków i wnuki.

Thomas Schlesser "Oczy Mony"
Kup ebooka Oczy Mony na Woblink.com

W „Oczach Mony” łączy Pan pełną wrażliwości opowieść o relacjach międzyludzkich z kursem historii sztuki. Co było impulsem do napisania tej powieści? 

Dla mnie nie ma różnicy między odbiorem dzieł sztuki a życiem. Życie i sztuka są ze sobą nierozerwalnie związane. Stanowią jedność i to właśnie chciałem uchwycić w mojej powieści.

Z jakimi odczuciami chciał Pan zostawić czytelników po skończonej lekturze?

Chciałbym, żeby zainspirowali się tą książką, aby się wyzwolić, poczuć wolnymi. Bo przecież artyści są uosobieniem wolności, a poza tym obcując z dziełem sztuki, dzięki subiektywności myśli, można poczuć się niezależnym.

W „Oczach Mony” pojawia się 52 dzieł sztuki zebranych w trzech najsłynniejszych paryskich muzeach (Luwr, Orsay i Pompidou). Dlaczego na kartach książki umieści Pan akurat te obrazy i rzeźby?

Jest to subiektywna historia sztuki. I ja nie do końca jestem tym, który realizuje tę subiektywność. To główny bohater książki, Henry. Te dzieła są zatem wyborem dziadka, nie autora.

A jakie dzieło sztuki jest Pana ulubionym?

Za każdym razem, gdy słyszę to pytanie, mam inną odpowiedź. (śmiech) Jaki dzień dziś mamy? Środa, 15 maja, tak?  A więc dzisiaj, w środę 15 maja, moim ulubionym dziełem sztuki będzie… Obraz, którego nie ma w książce  – „Niedzielne popołudnie na wyspie Grande Jatte” Georges’a Seurata. Znajduje się w zbiorach Instytutu Sztuki w Chicago.

Dziadek zagrożonej utratą wzroku Mony pokazuje dziewczynce dzieła sztuki i pomaga jej odkryć ukrytą w niej magiczną siłę. Jak w Pana przypadku wyglądała inicjacja w świat sztuki?

Muszę przyznać, że sam zainteresowałem się malarstwem i sztukami pięknymi stosunkowo późno. Miałem wtedy osiemnaście lat. Poszedłem do Muzeum d’Orsay i odkryłem tam Gustave’a Courbeta. Później poświęciłem mu wiele swoich książek i prac. A pierwsze doznania estetyczne, jakie pamiętam, pochodzą z lat 80., kiedy jako dziecko oglądałem gry wideo na ekranie.

Jak Pana zdaniem zmieni się rola sztuki i muzeów w świecie pobijanym aktualnie przez sztuczną inteligencję i social media?

Rzeczywiście, jesteśmy w okresie wielkich przemian. Trudno mi tu cokolwiek przewidywać, ale są one jednocześnie ekscytujące i niepokojące, a przy tym bardzo interesujące dla historyka sztuki, który jak ja jest naocznym świadkiem tego przewrotu.

„Oczy Mony” stały się międzynarodowym fenomenem. Czy przypuszczał Pan, że ta powieść zostanie czytanym na całym świecie bestsellerem?

Nie. Absolutnie się tego nie spodziewałem. Właściwie ta książka nigdy nie powinna się ukazać. Wydawała mi się całkowicie sprzeczna z oczekiwaniami czytelników, niezgodna z duchem czasu. Jest to więc miła niespodzianka, z czego oczywiście jestem bardzo zadowolony i dumny.

Jak wyglądają Pana literackie plany na przyszłość? Czy pracuje Pan nad nowym tytułem? Jeśli tak, to czy może Pan zdradzić nad jakim?

Jak zwykle pracuję nad kilkoma książkami jednocześnie. Muszę zaznaczyć, że jestem historykiem sztuki i pracuję w fundacji. Wykładam też na uniwersytecie i prowadzę badania akademickie. Mam kilka otwartych projektów w tej dziedzinie i z tej pracy nie zamierzam rezygnować. A poza tym piszę też nową powieść, która co prawda nie będzie kontynuacją „Oczu Mony”, ale swego rodzaju powieścią-kuzynką, powieścią duchowo jej pokrewną.

Na koniec zawsze pytamy naszych rozmówców o dwie rzeczy: młodzieńcze wspomnienia związane z literaturą i ulubione książki. Jakie książki czytał Pan w dzieciństwie?

Proszę pozwolić, że nie będę wspominać o tych z dzieciństwa. Czytałem wtedy bardzo, bardzo mało. Wspomnę raczej o okresie dojrzewania. W wieku dwunastu lat odkryłem poezję, a w szczególności wiersze Guillaume’a Apollinaire’a, artysty o polskich korzeniach, który dla mnie był zawsze absolutnym punktem odniesienia w życiu codziennym. Kimś, kto pomaga mi żyć.

Jakie książki czyta Thomas Schlesser? Mógłby Pan wymienić pięć najważniejszych książek w Pana życiu?

A więc jako pierwszy wymienię cykl „W poszukiwaniu straconego czasu” Marcela Prousta. To na pewno. Kolejnym dziełem, które moim zdaniem jest mniej ważne na poziomie literackim, ale które uwielbiam, jest powieść „Wicekonsul” Marguerite Duras. Trzeci tytuł, i tu mały ukłon w stronę Polski, to Opętani Witolda Gombrowicza. Wiem, że Gombrowicz jej nie lubił, mi z kolei bardzo się spodobała. Czwarta praca…  Bardzo lubię komiksy więc wspomnę jeszcze o „Smerfach”. Tak, to książka z dzieciństwa. I piąty tytuł – to praca jednej z moich przyjaciółek, Pauline Mari pt.  „Membres fantômes”. Opowiada historię spotkania odciętej nogi Sartre’a, odciętej ręki Blaise’a Cendrarsa i wyłupionego oka Victora Braunera (śmiech). Tak, to jest bardzo oryginalny tekst.

Wywiad przeprowadziła Martyna Latkowska
Thomas Schlesser fot. Roberto Frankenberg