Na podstawie suchych treści trudno jednoznacznie zakwalifikować poszczególne życzenia jako wabiące lub szepczące. Może być też tak, że to, co w jednym szepce, innego jedynie wabi.
Mój sąsiad Piotr jest zapalonym motocyklistą. Długo odkładał pieniądze, aż w końcu udało mu się zebrać na Harleya-Davidsona. Przy najmniejszym zabrudzeniu od razu biegnie po szmatkę i poleruje maszynę na wysoki połysk, tak że wciąż wygląda jak nowa. Każdą wolną chwilę spędza na swoim motorze, przemierza tereny północnych Niemiec, a potem z zachwytem opowiada mi o tym, co zobaczył. Jego marzeniem jest udział w evencie Daytona Bikeweek drogą 66.
W przypadku Piotra pragnienie posiadania motoru było wyraźnym wewnętrznym podszeptem. Natomiast u znajomego właściciela agencji reklamowej, którego drogi motor stoi zaparkowany obok Porsche w garażu, najwyraźniej była to tylko wabiąca zachcianka. Mężczyzna zafundował sobie tę wspaniałą maszynę na pięćdziesiąte urodziny, ale tak naprawdę chciał w ten sposób zaimponować innym. Tylko raz odbył z przyjaciółką przejażdżkę po Włoszech i na tym motocyklowe szaleństwo się skończyło. Obie historie wyraźnie pokazują, jakiego rodzaju życzenia kierowały tymi mężczyznami.
Większość marzeń można bez problemu przyporządkować jednej z kategorii. Jeśli jednak kategoryzacja przysparza wiele trudu, należy dać sobie trochę czasu na bliższe rozpoznanie charakteru danego marzenia. Jedynie ty możesz ocenić, jakie ma ono dla ciebie znaczenie. Spróbuj dokładnie je „przefiltrować”, wysłuchać, czy szepce, czy jedynie wabi. Czy wynika z twojej osobowości i zamiłowań, czy też przejęłaś je od swojego otoczenia?
Spróbuj teraz ocenić swoje trzy największe marzenia. Poniżej zanotuj wnioski płynące z tego porównania:
................................................
................................................
................................................
Jeśli już wiesz, do której grupy należą twoje najważniejsze pragnienia, sprawdź, czego możesz się spodziewać, gdy spełnią się już marzenia z każdej z tych kategorii.
Małe życzenia wabiące mają swój urok. Sama przyznaję, że czasem trudno mi się im oprzeć. Para butów w promocji, album ze zdjęciami mojego ulubionego fotografa w jednej chwili stają się moją własnością, chociaż tak naprawdę nie są mi aż tak bardzo potrzebne. Tego typu małe życzenia wabiące często pełnią funkcję pocieszającą, służą poprawie nastroju. Ich spełnienie ma ożywcze działanie i nic w tym złego, odrobina radości w życiu należy się każdemu. Problem pojawia się wtedy, gdy stajemy się zbyt rozrzutni, nieprawidłowo zarządzamy czasem, pieniędzmi i energią.
W jednym z artykułów w „Cosmopolitan” autorka Karolin Köhler opisuje, w jaki sposób małe życzenia wabiące skutecznie wstrzymywały realizację jej prawdziwych marzeń. W myśl „Nie odmówię sobie tego” spełniała swoje wszystkie drobne zachcianki – niezliczone latte machiato, drobne przekąski, apetyczne ciasteczka, świece w sklepie z herbatą, parę ciuchów z wyprzedaży, kilka godzin spędzonych u osobistego trenera, parę kieliszków wina w barze. Ostatecznie wyszła z tego pokaźna suma i niewiele pozostało na realizację prawdziwych marzeń.
Dyscyplinę warto zachować także w przypadku małych marzeń wabiących. Pomóc w tym mogą pytania: Czy jest mi to naprawdę potrzebne? Czy mam już coś podobnego? Czy nie lepiej przeznaczyć pieniądze na coś innego? Te pytania odnoszą się również do wydatkowania czasu i energii: Czy na pewno muszę iść na tę imprezę? Czy muszę obejrzeć ten film?
Duże życzenia wabiące to już inny kaliber. Nie można spełnić ich ot tak, od niechcenia, wymagają zaangażowania, zainwestowania czasu, energii i pieniędzy. Niestety na ogół ta inwestycja się nie opłaca, gdyż radość nie trwa zbyt długo. Szybko przyzwyczajamy się do własności, np. do luksusowego auta czy komfortowego mieszkania. Fachowo to zjawisko nazywa się habituacją lub adaptacją. Spełnione życzenie wabiące już po krótkim czasie przestaje cieszyć, co da się wytłumaczyć naukowo – każda nowa informacja wprowadza komórki nerwowe w stan niezwykle silnego napięcia, które im większe, tym szybciej musi zostać stonowane. Oznacza to, że dla następnej ekscytacji potrzeba będzie kolejnego, jeszcze większego bodźca. Tak się nakręca spirala konsumpcji i pożądania. Przykładem może tu być rosyjski miliarder Roman Abramowicz, który ledwie odebrał ze stoczni swój luksusowy jacht, natychmiast złożył inne, większe zamówienie.
Zrealizowanie życzenia wabiącego nie daje nam oczekiwanego efektu, ponieważ w ferworze walki o jego spełnienie nie dostrzegamy, że postawiliśmy na niewłaściwego konia. I ostatecznie sami przed sobą musimy przyznać, że to, za czym tak goniliśmy, wcale nie przyniosło nam spodziewanej satysfakcji. Na domiar złego często jesteśmy rozczarowani i niezadowoleni z tej inwestycji.
Zofia (39 lat, kosmetyczka) dała się namówić matce na kupno mieszkania. „Mając własny kąt, możesz robić, co chcesz, żaden najemca nie będzie ci niczego dyktował, zabraniał i narzucał, a przy okazji to dobry kapitał na przyszłość” – roztaczała wspaniałe wizje matka. Zaoferowała się nawet przekazać część swojej renty, żeby pomóc córce w zakupie mieszkania. Zofia w końcu przekonała się do tego pomysłu i wzięła wieloletni kredyt. Mieszkanie, które kupiła, było ładne, jasne, posiadało balkon i znajdowało się w spokojnej okolicy. Urządzanie go sprawiało Zofii wiele przyjemności. Ale teraz już nie wygląda na szczęśliwą posiadaczkę własnego kąta. „Będę musiała z tak wielu rzeczy zrezygnować, zaciskać pasa przez tyle lat” – skarży się. – „O podróżach i lepszych ciuchach mogę zapomnieć. Żałuję, że nie zostałam w moim starym, wynajmowanym mieszkaniu”.
Wiesz już, że życzenia szepczące dotyczą osobowości, talentów, upodobań, mają związek z tym, co nas zajmuje i naprawdę porusza. Efekt zrealizowanych marzeń szepczących jest zawsze pozytywny – spełnienie nawet tych najmniejszych przynosi trwałą radość.
Barbara (42 lata, dziennikarka) z ogromną przyjemnością odręcznie pisuje listy. Z dumą mówi: „W czasach poczty elektronicznej to coś wyjątkowego”. Ostatnio zafundowała sobie drogie pióro. „Ono tak cudownie ślizga się po papierze” – zachwyca się i za każdym razem, gdy wyjmuje pióro z etui, przepełnia ją radość.
Wielkie życzenia szepczące to tzw. głębokie pragnienia. Warto w nie inwestować, gdyż radość z ich spełnienia jest trwała. To, co sprawdza się w przypadku małych marzeń szepczących, jest prawdziwe tym bardziej w przypadku dużych pragnień. Spełnione życzenie szepczące przynosi prawdziwą radość, szczęście, a nie tylko krótkotrwałe zadowolenie czy ulgę. Duże życzenia szepczące uruchamiają ponadto wielkie zasoby energii. Podczas działań ukierunkowanych na spełnianie wielkich marzeń doświadczamy ogromnego przypływu sił. Często wpadamy w swoisty trans, zupełnie zapominamy o upływie czasu i nic nie jest w stanie przeszkodzić nam w osiągnięciu celu.
To prawda, że również duże życzenia wabiące wymagają znacznych nakładów energii, na przykład jeśli chodzi o zrobienie kariery lub zarobienie pieniędzy – zauważ jednak, że jest to zupełnie inny jej rodzaj. Energia, którą inwestujesz w realizację dużego życzenia wabiącego, wiąże się z ogromnym wysiłkiem – wciąż musisz się przełamywać, zmuszać do pracy i przezwyciężać opór. Wytrwać pomaga ci jedynie wizja efektu końcowego. Tymczasem w przypadku dużych pragnień szepczących droga do ich spełnienia wydaje się o wiele lżejsza. Tutaj nawet obiektywne problemy postrzegane są jako „eustres” (stres dobry – tak Hans Selye, prekursor badań o stresie, nazwał pozytywne wyzwanie). Ponieważ kochasz to, co robisz, możesz wytrwale i intensywnie dążyć do wyznaczonego celu. Gdy przyjaciel amerykańskiego menedżera Georga Halasa ubolewał, że tamten musi tak wiele pracować, nawet w weekendy, menedżer odrzekł mu z uśmiechem: „Ale to nie jest dla mnie praca. Praca jest wtedy, gdy chce się być gdzie indziej”.