Jak widzisz, nie każde życzenie okazuje się prawdziwym marzeniem. Między życzeniami wabiącymi a szepczącymi istnieje tak ogromna różnica, że z pewnością nie będziesz miała wątpliwości, w realizację których z nich chcesz zainwestować.
W przypadku drobnych zachcianek można jeszcze przymknąć oko i dać się skusić zarówno tym wabiącym, jak i szepczącym. To takie ludzkie! Jednak w przypadku dużych pragnień radzę ci, byś słuchała swojego serca i inwestowała energię tylko w marzenia szepczące.
Z własnego doświadczenia wiem, że takie decyzje nigdy nie przychodzą łatwo. Czasem dochodzi się do nich krętą drogą, wiodącą przez życzenia wabiące, cudze projekcje i płytkie zachcianki. Jednak często właśnie na tej krętej ścieżce zaczynamy rozumieć, czego naprawdę chcemy.
Być może najpierw będziesz zabiegać o pewne stanowisko, żeby potem pojąć, że bardziej niż ciepła posadka interesują cię śmiałe wyzwania, niezależnie od związanego z nimi ryzyka. Być może obiektem twoich westchnień pozostawał odważny poszukiwacz przygód, który w codziennym życiu okaże się zupełnie nieodpowiedzialny. To doświadczenie pozwoli ci dojrzeć do związku z mniej ekscytującym mężczyzną, który będzie dla ciebie oparciem. Albo spełnisz swoje marzenie i zamieszkasz w ciepłym kraju, aby pojąć, że tak naprawdę najlepiej czujesz się w ojczyźnie. Być może zarobisz mnóstwo pieniędzy, żeby odkryć, że szukasz głębszego sensu życia.
Paulo Coelho z pewnością ma rację, mówiąc: „Skąd mam wiedzieć, co oznacza »mieć pod dostatkiem«, skoro ja nigdy pod dostatkiem nie miałem?”. Każde doświadczenie jest nieocenionym dobrem – niech to stanowi pewną pociechę dla tych, którzy w kwestii realizacji marzeń dokonywali nietrafnych wyborów. Ważne jest, żeby rozpoznać właściwą wartość swoich pragnień i wybrać te prawdziwe, bo tylko one mogą uczynić nas naprawdę szczęśliwymi.
Mam w tej kwestii osobiste doświadczenia. Sama przez długie lata inwestowałam wiele czasu i energii w życzenia wabiące, a dopiero potem w szepczące. I na własnej skórze poczułam tę różnicę. A było to tak:
Już jako nastolatka interesowałam się psychologią. Gdy miałam 15 lat, zaczytywałam się dziełami Z. Freuda i C.G. Junga, które wypożyczałam z miejskiej biblioteki. Na podstawie tych książek przeprowadzałam w szkolnym zeszycie typologię swoich kolegów oraz bliższych i dalszych znajomych. Wyraźnie słyszałam szept, który kazał mi rozwijać swoją pasję, jednak czasy były ku temu niekorzystne. Do psychologii, wówczas jeszcze młodej nauki, podchodzono sceptycznie. Gdy zdałam maturę, rodzice posłali mnie do poradni zawodowej i tam zdecydowanie odradzano mi studiowanie psychologii, niedającej gwarancji stabilnej przyszłości. Zalecano mi objęcie posady nauczyciela. Mój ojciec podzielał ten pogląd i radził: „Naucz się czegoś pożytecznego, co ci zapewni byt”. Byłam wtedy młodą i rozsądną dziewczyną, więc za namową otoczenia zamieniłam psychologię na germanistykę, planując karierę związaną z edukacją.
Skłamałabym, mówiąc, że studia językowe – w gruncie rzeczy ciekawe – nie sprawiały mi żadnej przyjemności, jednak z całą pewnością nie były moją największą pasją. Już podczas praktyk w jednym z gimnazjów zrozumiałam, że podążałam za pragnieniem wabiącym. Zawód nauczyciela mnie nie pociągał. Ponieważ na szczęście nie wygasło we mnie zainteresowanie psychologią, zaraz po zdobyciu dyplomu nauczyciela złożyłam podanie na studia psychologiczne i zostałam przyjęta na uniwersytet w Hamburgu.
Byłam zachwycona studiami. Mojej fascynacji nie zdołało osłabić nawet seminarium ze statystyki, choć – z uwagi na mój antytalent matematyczny – stanowiło nie lada wyzwanie. Nie zniechęciło mnie też to, że musiałam jednocześnie pracować, aby móc sfinansować naukę. Na własnym przykładzie mogłam potwierdzić prawdziwość aforyzmu Nietschego: „Ten, kto zna odpowiedź na pytanie «dlaczego», zniesie prawie każde «w jaki sposób»”. Zgłębiając tę fascynującą dziedzinę nauki, byłam jak w transie. Nauka po nocach? Czytanie trudnych, specjalistycznych książek? Uczestnictwo w weekendowych seminariach – to była czysta przyjemność! I tak zostałam psychologiem z powołania.
Kocham mój zawód, dzięki niemu czuję się szczęśliwa i spełniona. Podobne doświadczenia mają inni. Podczas wielu organizowanych przeze mnie warsztatów terapeutycznych moi klienci uświadomili mi, że prawdziwie szczęśliwymi czynią nas jedynie te pragnienia, które uwzględniają nasze indywidualne talenty i skłonności, a nie te, które narzucili nam inni (świadomie bądź nie). Według włoskiego psychologa, Roberto Assagioliego, nasz byt, nasze działania i relacje z innymi powinny całkowicie odpowiadać naszej osobowości. Jeśli zaczniesz podążać za swoimi wielkimi życzeniami szepczącymi, zbliżysz się do osiągnięcia tego celu.
Powinnaś jeszcze sprawdzić, czy twoje duże życzenia nie pozostają w konflikcie z twoimi wartościami. Amerykański trener menedżerów, Brian Tracy, powiedział: „Najszczęśliwszymi ludźmi w dzisiejszym świecie są ci, którzy żyją w harmonii ze swoimi wewnętrznymi przekonaniami i wartościami. Najbardziej nieszczęśliwi są ci, którzy żyją w niezgodzie z tym, co naprawdę cenią i w co wierzą”.
Ważne jest więc, aby skonfrontować swoje pragnienia z posiadanym systemem wartości. Każdy człowiek wypracowuje sobie pewien szczególny system orientacji, niepowtarzalny kod – system wartości, dzięki któremu identyfikuje najważniejsze życiowe cele, dobro i zło, radość i cierpienie. Najpowszechniej wyznawane wartości to: sukces, władza, harmonia, uznanie, stabilność finansowa, wolność, odwaga, miłość, wiedza, odpowiedzialność, szczerość, honor, sprawiedliwość i spokój. Ponieważ jednak każdy uczy się w ciągu życia cenić pewne wartości bardziej niż inne, indywidualne systemy wartości są tak zróżnicowane jak odciski palców. Zapewne i ty dla pewnych wartości byłabyś skłonna uczynić więcej niż dla innych.
Najlepiej gdy wielkie pragnienia odpowiadają najważniejszym wartościom. Wówczas wszelkie działania są ukoronowane sukcesem, ponieważ powiązanie celów z wartościami wyzwala dodatkową energię. Możemy się domyślać, że dla Matki Teresy – z przekonaniem poświęcającej się dla innych – tymi wartościami były miłość bliźniego, wiara, odwaga; dla alpinisty Reinholda Messnera zapewne największą wartość stanowiły przygoda, dyscyplina, podziw innych, natomiast dla celebrytki Paris Hilton – sława, pieniądze, zabawa.
Nie każde z wielkich marzeń zawsze odpowiada najważniejszym wartościom, istotne jest jednak, żeby nie pozostawało z nimi w sprzeczności. Jeśli twoim priorytetem jest wolność, trudno ci będzie porozumieć się z partnerem, który nade wszystko ceni bliskość. Jeśli zależy ci na konsonansie z otoczeniem, raczej unikaj kontaktów z tzw. grubymi rybami, wpływowymi ludźmi, nawet jeśli dawałoby ci to szansę na awans i błyskotliwą karierę. Wystarczy spojrzeć na niektórych polityków, bankierów czy przedsiębiorców – mimo oszałamiających karier i sukcesów nie wszyscy czują się spełnieni i szczęśliwi.
Zatem żyj i działaj zgodnie ze swoimi wartościami, a one cię uskrzydlą – dadzą siłę i pewność siebie potrzebne do spełniania twoich największych marzeń.
Prawdopodobnie zaczynasz się już gubić w tych wszystkich podziałach i kategoriach marzeń, znużona zastanawiasz się: „I po co to wszystko? Dlaczego muszę tak dokładnie analizować swoje marzenia?”. Oto odpowiedź: ponieważ jesteś tego warta. Jesteś kimś wyjątkowym. Uwierz w to, że świat cię potrzebuje, z twoimi niepowtarzalnymi talentami i umiejętnościami. Często sądzimy, że takie słowa można kierować tylko do ludzi wybitnych, np. utalentowanych muzyków lub sławnych lekarzy, ale to nieprawda. Obojętnie, gdzie i kim jesteś, możesz stworzyć coś, czego nikt jeszcze przed tobą nie stworzył.
I jeszcze jedno: zasłużyłaś na każde szczęście w życiu. Jeśli nie wierzysz, oznacza to, że przejęłaś błędne opinie z otoczenia.
Czy już wiesz, jak można powiązać życiowe zadanie ze szczęściem? Tak jest – właśnie dzięki odpowiednim marzeniom. To one nadają kierunek twojej przyszłości, są paliwem napędzającym bieg wydarzeń. Wszystko zależy od tego, czy wlejesz do baku pierwszą lepszą mieszankę, dzięki której doturlasz się jakoś do celu, choć niewykluczone, że w końcu gdzieś utkniesz, czy też zatankujesz Superpaliwo i w ten sposób szybko i bez przeszkód osiągniesz swój cel. Nie jesteś byle kim, a więc nie życz sobie byle czego. Twoje najważniejsze życzenia powinny odpowiadać twoim talentom i możliwościom, a ponadto powinny pozostawać w zgodzie z twoimi najważniejszymi wartościami. Tylko spełnianie takich pragnień może przynieść głęboką satysfakcję i trwałe poczucie szczęścia. Dlatego bacznie przyjrzyj się swoim marzeniom. Amerykański artysta Tom Crockett powiedział: „Wszystkie twoje pragnienia do ciebie przemówią, jeśli rozwiniesz w sobie zdolność słuchania, jednak nie wszystkie będą miały coś istotnego do powiedzenia”. Ale twoje najgłębsze marzenia przemówią donośnym głosem, ponieważ to one są wyrazem prawdziwych potrzeb związanych z twoją osobowością.
Jeśli masz ochotę, możesz rozwiązać test O czym naprawdę marzysz?, który pozwoli ci poznać drugie dno twoich marzeń i sprawdzić, co cię najmocniej motywuje.