Agata Olszowa – znana w książkowych mediach jako @shubiektywnie – jest organizatorką jednej z najpopularniejszych akcji promujących literaturę azjatycką #azjatyckimiesiac. Właśnie trwa kolejna edycja wydarzenia. Do akcji dołączyć możecie na Instagramie, a Agatę można śledzić również na jej kanale na YouTubie. W naszej rozmowie zdradza, po jakie książki warto sięgnąć, jeżeli chcecie rozpocząć swoją przygodę z literaturą azjatycką, a także które tytuły zasługują na większą uwagę. Zapraszamy do lektury!

Wywiad z Agatą Olszową

Od jakiej książki rozpoczęła się Twoja fascynacja literaturą azjatycką?

Bardzo trudno jest mi na to pytanie odpowiedzieć. Wbrew pozorom nie dlatego, że nie jestem w stanie podać TEJ jednej książki, ale dlatego, że nie wiem, który moment mojego czytelniczego życia wyznacza punkt startowy dla tej fascynacji. Muszę doprecyzować także, że moje zainteresowanie skupia się głównie na literaturze wschodnioazjatyckiej.

Jako nastolatka zaczytywałam się Murakamim. Wtedy moją ulubioną lekturą było „Na południe od granicy, na zachód do słońca”, ale teraz nie wiem, jak bym tę powieść i w ogóle całą twórczość Murakamiego odebrała, bo moje trzy ostatnie literackie spotkania z nim – wszystkie miały miejsce po 2021 roku – uznaję za rozczarowania.

W 2020 roku przeczytałam „Dziewczynę z konbini” Sayaki Muraty (w przekładzie Dariusza Latosia, Seria z Żurawiem Wydawnictwa Bo.wiem) i wtedy powoli zaczęło we mnie kiełkować bardziej świadome zainteresowanie literaturą tego regionu.

Ale TA książka to zdecydowanie „Łaskawszy niż samotność” Yiyun Li (w przekładzie Michała Kłobukowskiego, Wydawnictwo Czarne), czyli pierwsza lektura pierwszej edycji azjatyckiego miesiąca. Książka jest co prawda napisana po angielsku (a sama autorka – choć z pochodzenia jest Chinką – uznaje siebie za autorkę amerykańską, bo w języku chińskim nigdy nie pisała) ale jej akcja jest mocno osadzona w Chinach i – według mnie – poniekąd jest dla Li próbą rozliczenia się z przeszłością.

Jakie azjatyckie książki według Ciebie zasługują na większą uwagę?

„Łaskawszy niż samotność” na przykład!

Kup ebooka Raj pierwszej miłości Fang Si-chi na Woblink.com

Oczywiście – mój pierwszy, dumny patronat, czyli „Raj pierwszej miłości Fang Si-chi” Lin Yihan (w przekładzie Aleksandry Woźniak-Marchewki, Wydawnictwo Yumeka). Aktualnie współpracuję z Wydawnictwem Yumeka, ale patronat przyjęłam przed rozpoczęciem stałej współpracy. Jest to jedna z najważniejszych książek mojego życia. Historia o złamanym dzieciństwie tytułowej Si-chi, która została wykorzystana przez swojego profesora, jest najprawdopodobniej częściowo autobiograficzna. Autorka po jej publikacji odebrała sobie życie, a sama książka wpłynęła na zaostrzenie kontroli korepetytorów na Tajwanie.

„Szkice malajskie” Alfiana Sa’ata (w przekładzie Aleksandry Szymczyk, Wydawnictwo Tajfuny) – zbiór mikroopowiadań o życiu w Singapurze i Malezji. Dziewczyny z Tajfunów często mówią o tym, że ten tytuł ginie w gąszczu najnowszych premier, a bardzo, BARDZO szkoda, bo autorowi na dwóch, trzech stronach opowiadania udaje się przekazać taki ładunek emocjonalny, że dla mnie czytanie tych tekstów było zupełnie nowym doznaniem literackim. Alfian Sa’at ma ogromny talent i wrażliwość.

Chciałabym wspomnieć także o „Żyć!” Yu Hua (w przekładzie Katarzyny Sarek, Wydawnictwo Dialog). Prosta, piękna i smutna historia jednej rodziny, z perspektywy której poznajemy czterdzieści lat historii Chin – od czasów wojny domowej, przez rewolucję kulturową, aż po reformy i otwarcie się Chin na świat. Polecam także film w reżyserii Zhanga Yimou.

Wyszło na to, że mówię tu głównie o literaturze chińskiej – po trosze ze względu na to, że jestem zawodowa związana z językiem chińskim, po trosze przez to, że – mimo rosnącego zainteresowania Azją – literatura chińska wciąż pozostaje w cieniu literatury koreańskiej i, przede wszystkim, japońskiej.

Jaką książkę poleciłabyś na początek przygody z literaturą azjatycką?

Zacznę od kontekstu: mam wrażenie, że w Polsce, ze względu na to jakie książki z Azji (głównie Azji Wschodniej, tak naprawdę) najczęściej się u nas wydaje, pokutuje zero-jedynkowy obraz literatury azjatyckiej: dla polskich czytelników najczęściej jest ona albo osobliwa, albo komfortowa, a ja chciałabym pokazać, że mamy u nas także wiele świetnych tekstów obyczajowych i właśnie od nich zacznę. Nie mogę nie pominąć tu wspomnianych już wyżej „Żyć!” i „Szkiców malajskich”; polecam także „Dwadzieścioro czworo oczu” (w przekładzie Klaudii Ciurki, Wydawnictwo Yumeka), „Kim Jiyoung. Urodzona w 1982” Cho Nam-Joo (w przekładzie, niestety pośrednim, Joanny Sobesto, Wydawnictwo Mando), a także „O mojej córce” Kim Hye-jin (w przekładzie Dariusza Latosia, Wydawnictwo Kwiaty Orientu).

Kup ebooka Kroniki dziwnych bestii na Woblink.com

Z tekstów bardziej „przytulnych” polecam „Kamogawa. Tropiciele smaków” Hisashi Kashiwai (w przekładzie Anny Zalewskiej, Wydawnictwo Relacja), „Kameliowy Sklep Papierniczy” Ito Ogawy (w przekładzie Alicji Kanieckiej, Wydawnictwo Tajfuny), a także wspaniałą, przemądrą serię dla dzieci autorstwa Megumi Iwasy rozpoczynająca się książką „Z pozdrowieniami, Żyrafa” (w przekładzie Anny Zalewskiej , Wydawnictwo Dwie Siostry).

Z tych bardziej „osobliwych” tekstów polecałabym zacząć od wspomnianej przeze mnie „Dziewczyny z konbini”, warto zainteresować się także „Kronikami dziwnych bestii” Yan Ge (w przekładzie Joanny Karmasz, Wydawnictwo Tajfuny).

Twoja akcja #azjatyckimiesiac to jedno z najważniejszych wydarzeń w kontekście literatury azjatyckiej w bookmediach. Czy możesz nam zdradzić, jak wygląda jej organizacja od kuchni?

Bardzo dziękuję za te miłe i bardzo duże słowa! Przygotowania zaczynają się tak naprawdę na miesiąc przed samą akcją, kiedy tworzę wstępny plan aktywności. Później kontaktuję się z wydawnictwami, które wspierają akcję. W tej edycji wspierają mnie: Mova, Yumeka, Tajfuny, Kwiaty Orientu, Bo.wiem, Rebis, Copernicus Center Press, Kirin, Relacja, ArtRage, Czytelnik, Storylight, Dialog, Państwowy Instytut Wydawniczy, a także autorka Aleksandra Bednarska. Jestem im nieskończenie wdzięczna, bo dzięki ich wsparciu mogę organizować konkursy z nagrodami i nagrodzić osoby, które angażują się w mój maraton. Później pozostaje mi już „tylko” stworzenie plansz, napisanie postów, nagranie rolek i filmów… i tak dalej. Staram się przygotować wszystko jeszcze przed rozpoczęciem akcji, ale nierzadko plany swoje, a życie swoje 😉

Działasz w bookmediach od dłuższego czasu. Co sprawia Ci największą przyjemność w pracy w książkowych social mediach?

Kiedy słyszę, że ktoś zostawia książki specjalnie na azjatycki miesiąc, albo kupuje nowe lektury z myślą o mojej akcji i robi to na kilka miesięcy przed tym, kiedy azjatycki się zaczyna, to rośnie mi serce.

Poza tym jestem wdzięczna za takie formy wyróżnienia jak ten wywiad czy też ogromna liczba głosów, którą zarówno ja, jak i azjatycki miesiąc zebraliśmy w rankingu Opowiem Ci.

Jak na standardy mediów książkowych wcale nie jestem dużą twórczynią, więc zasięg moich działań nie przestaje mnie zaskakiwać. Choć może nie powinien mnie on dziwić, bo mam wokół siebie wspaniałych, zaangażowanych ludzi, dzięki którym azjatycki miesiąc zatacza coraz szersze kręgi. Oni, tak samo jak ja, a może nawet bardziej, są odpowiedzialni za popularność tej akcji i zasięg moich działań 😊

TO czy TO

Audiobook czy ebook?

Z bólem serca wybieram audiobook, bo ostatnio bardzo polubiłam ebooki. No ale jednak to dzięki audiobookom czytam dwa razy więcej 😀

Zbiór opowiadań czy powieść?

Znów ciężkie pytanie, bo zbiory opowiadań trafiają do mnie częściej niż powieści, ale jak już trafią – to prosto w serce.

Elementy fantastyki czy realizm?

Wywiad przeprowadziła Julia Górniak

Autorem zdjęcia jest Sławek Dyjak (@thetirick)


O autorce artykułu

Wielbicielka fantastyki, dziwnych plot twistów i jeszcze dziwniejszych książek.
Zawsze czyta kilka tytułów na raz i nigdy – nigdy! – nie wychodzi z domu bez czytnika.

Rocznik 01. Studentka Polonistyki.