Maja Lunde to norweska pisarka, autorka bestsellerowego kwartetu klimatycznego. Międzynarodowy rozgłos przyniosła jej otwierająca tę serię „Historia pszczół”. W czerwcu, nakładem Wydawnictwa Literackiego, ukazała się powieść zamykająca cykl – „Sen o drzewie”. Akcja książki rozgrywa się na norweskim archipelagu Svalbard i powrócą w niej bohaterowie znani z poprzednich tomów. Ważną rolę odegra biolog Nikołaj Wawiłow i jego koncepcja banku nasion. Przy okazji premiery przeprowadziliśmy z autorką wywiad, w którym zdradziła nam co zainspirowało ją do stworzenia kwartetu klimatycznego, jakie są jej literackie plany na przyszłość, a także dla kogo woli pisać – dla dzieci czy dorosłych. Podzieliła się z nami również ulubionymi książkami z dzieciństwa i tytułami, które czyta obecnie.

Wywiad z Mają Lunde

19 czerwca ukaże się Twoja najnowsza powieść – „Sen o drzewie” – zamykająca kwartet klimatyczny. Czego czytelnicy mogą się po niej spodziewać?

Czytelnicy mogą oczekiwać przede wszystkim zakończenia serii. Książki składające się na ten cykl są jak wielkie puzzle. To wiele elementów, które po złożeniu okazują się jedną historią.

W tej ostatniej książce czytelnicy spotkają ponownie Tao z otwierającej Kwartet klimatyczny „Historii pszczół” i zobaczą, jak wszystkie kropki łączą się w pełny obraz.

Kup ebooka Historia pszczół na Woblink.com

A od czego wszystko się zaczęło? Co zainspirowało Cię do napisania wydanej w 2016 roku „Historii pszczół”? 

Po raz pierwszy wpadłam na pomysł „Historii pszczół”, kiedy obejrzałam dokument o zespole masowego ginięcia pszczoły miodnej (ang. Colony Collapse Disorder). W tym filmie przedstawiono pszczelarzy w Stanach Zjednoczonych, którzy z tego powodu stracili dosłownie wszystko. W dokumencie przedstawiono też postać wynalazcy pierwszego ula, Lorenzo Langstrothiego. W produkcji pokazano również robotników na jednej z chińskich prowincji ręcznie zapylających drzewa owocowe  z powodu całkowitego zniknięcia pszczół z tego rejonu przez stosowanie pestycydów.

Ten film podsunął mi pomysł na trzy historie, które znajdziesz w „Historii pszczół”. Więc to od tego wszystko się zaczęło. Właściwie było to jak objawienie.

Jedną z bohaterek „Snu o drzewie” jest Tao, znana czytelnikom z „Historii pszczół”. Drugą z głównych postaci jest nastoletni Tommy, który skrywa niszczącą go od środka tajemnicę. Skąd pomysł na zestawienie ze sobą tych dwóch postaci?

Kiedy po raz pierwszy zdałam sobie sprawę, że chcę napisać cztery książki, wiedziałam również, że chcę, aby wszystkie historie były ze sobą połączone.

Byłam pewna, że chcę, by Tao poznała wnuki Louise, która jest ważną częścią zarówno drugiej, jak i trzeciej powieści. Wiedziałam też, że „Sen o drzewie” będzie o dzieciach. Właściwie każdy z czterech tytułów jest o relacji rodziców z dziećmi. Postaci spotykamy na różnych etapach: z maluchami, nastolatkami i całkiem dorosłymi już dziećmi. Chciałam jednak, żeby ta ostatnia książka była o dzieciach bez rodziców. Dzieciach pozostawionych samym sobie. Bo nie ma nic bardziej bezbronnego niż dziecko bez jakiejkolwiek opieki.

Zarówno w „Śnie o drzewie”, jak i pozostałych tytułach przeszłość przeplata się z teraźniejszością. Jednym z wątków jest postać rosyjskiego biologa Nikołaja Wawiłowa i koncepcji banku nasion. Dlaczego akurat ta historia zamyka kwartet klimatyczny?  

Od samego początku wiedziałam, że chcę, aby akcja ostatniej książki rozgrywała się na Spitsbergenie, jednak dopiero kiedy tam trafiłam, zdałam sobie sprawę, jak dużą częścią całej historii będzie tamtejszy bank nasion.

Na norweskim archipelagu Svalbard, w tunelu wydrążonym w wiecznej zmarzlinie świat ma ten specjalny skarbiec. Każdy kraj na świecie może wysłać swoje nasiona do Svalbardu i umieścić je w banku na czarną godzinę. I to jest główny skarb w mojej historii, ponieważ kiedy zaczęłam myśleć o tych wszystkich nasionach w sercu góry, zdałam sobie sprawę, że ich potencjalna strata bardzo mocno uderzyłaby w świat. Nie sądzę, żeby pieniądze i złoto były warte więcej, niż nasiona. To one w przyszłości będą miały szczególną wartość. W takiej sytuacji ten bank to najprawdziwszy skarb.

Uważam nasiono za ogromny symbol nadziei, ponieważ jedno małe nasionko może przerodzić się w cały las. Nasiono jest bardzo małe, prawie znika między palcami, a jednak może zostać lasem, krajobrazem i myślę, że jest to bardzo silny motyw.

Kup ebooka Błękit na Woblink.com

W jednym z wywiadów mówiłaś o tym, że Twoje powieści mogą być poddawane zupełnie różnym interpretacjom. Część czytelników może postrzegać je jako historie relacji międzyludzkich, inni jako książki o kryzysie klimatycznym czy dystopie. Jakie emocje i przemyślenia chciałaś wywołać „Snem o drzewie”?

Cóż, to zawsze zależy od czytelnika, aby odnaleźć swoje znaczenie tekstu. I nie chcę opisywać tego, co czytelnicy powinni znaleźć w mojej książce. Mogę jednak zdradzić, że to książka przede wszystkim o nasionach, roślinach i wszystkim, co rośnie oraz sprawia, że ta planeta jest tak wyjątkowa. To również opowieść o nadziei.

Myślę, że wszystkie moje książki w jakiś sposób są poszukiwaniem nadziei, nadziei kryjącej się wewnątrz nas, wewnątrz każdego człowieka. Zadaję w nich kilka ważnych pytań. Pierwsze brzmi: dlaczego jesteśmy gatunkiem, który zmienił tę planetę? A po drugie, czy jesteśmy w stanie naprawić własne błędy? Czy z natury jesteśmy zbyt krótkowzroczni, zbyt egocentryczni, by robić to, co słuszne? Nie znam odpowiedzi, ale myślę, że te dwa pytania są myślą przewodnią tej historii.

W Twoich książkach pojawia się wiele informacji naukowych, technicznych czy historycznych. Widać, że przywiązujesz ogromną rolę do researchu. Jak długo trwają przygotowania do nowej książki i na czym polegają? 

Robię dużo badań. Chyba pracuję prawie jak dziennikarz. Czytam dużo książek non-fiction, oglądam dokumenty, rozmawiam z licznymi ekspertami, a także odwiedzam miejsca, o których piszę. Trzecia książka, na przykład, rozgrywa się w Mongolii, więc musiałam tam pojechać, żeby ten kraj dokładnie przedstawić. Przy najnowszej powieści tak samo było z Spitsbergenem, który odwiedziłam trzy razy, żeby naprawdę poznać to miejsce.

W swoich powieściach podejmujesz bardzo trudne tematy. Mimo tego, na kartach książek można dostrzec światełko w tunelu i motywację do walki o lepsze jutro. Czy uważasz, że powstrzymanie kryzysu klimatycznego jest możliwe?

Cóż, planeta jest cieplejsza niż wcześniej, więc kryzys klimatyczny już tu jest. Musimy się przygotować na gorsze rzeczy. Ale także, jeśli naprawdę chcemy, możemy zrobić więcej niż robimy obecnie. Potrzebujemy odważnych polityków i musimy zrobić więcej, każdy jeden z nas. Więc musi to pochodzić zarówno od nas, jak i od polityków. Ale my, ludzie, pokazaliśmy już do czego jesteśmy zdolni. Pomyślmy o koronawirusie, pandemii, o tym, jak wiele byliśmy w stanie zrobić w bardzo krótkim czasie, ponieważ czuliśmy się zmuszeni. Uważam, że potrzebujemy tego samego rodzaju niezwłoczności, jeśli chodzi o kryzys klimatyczny.  Jest to pilne i musimy zrobić więcej.

Na początku pisałaś dla dzieci i młodzieży. Co sprawiło, że postanowiłaś spróbować z literaturą dla dorosłych?

Zaczęłam pisać dla dorosłych, bo miałam historię, którą po prostu musiałam opowiedzieć. Dla mnie zawsze zaczyna się od historii, od czegoś, co chcę napisać. Nie jestem autorką, bo chcę być autorką. Jestem autorką, bo piszę. Naprawdę chciałam napisać tę historię. Tak więc to wszystko zaczęło się od intensywnej potrzeby.

Kup ebooka Ostatni na Woblink.com

A dla kogo wolisz pisać – dzieci czy dorosłych?

Lubię pisać zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Wszystko zależy od historii. Niekiedy może być to opowieść, o której prawdopodobnie powiesz, że jest przeznaczona dla dzieci. Chociaż myślę, że tworzona przede mnie literatura dziecięca nadaje się dla każdego czytelnika, bez względu na wiek. Znam wielu dorosłych, którzy sięgają po te tytuły i je doceniają, bo moje książki mają wiele warstw. W tym takie, które mogą zobaczyć tylko dojrzali czytelnicy.

Myślę, że zawsze będę pisała dla obu grup, obie są dla mnie bardzo ważne.

„Snem o drzewie” skończyłaś kwartet klimatyczny. Jak wyglądają Twoje literackie plany na przyszłość? 

Tak właściwie to właśnie skończyłam moją pierwszą książkę non-fiction. Ukaże się w Norwegii już w sierpniu. Poruszam w niej temat dzieci i ekranów. Chodzi w niej o to, jak pozwoliliśmy naszym dzieciom stać się użytkownikami i być wykorzystywanymi przez największe firmy technologiczne na świecie oraz jak doszło do tego, że pozwoliliśmy naszym pociechom spędzać tyle czasu online zamiast żyć w prawdziwym świecie. Zastanawiam się również nad tym, co powinniśmy teraz zrobić, ponieważ w Europie, Stanach Zjednoczonych i innych krajach mamy kryzys zdrowia psychicznego wśród młodych.  Po prostu musimy coś zrobić.

Na koniec zawsze pytamy naszych rozmówców o dwie rzeczy: młodzieńcze wspomnienia związane z literaturą i ulubione książki. Jakie książki czytałaś w dzieciństwie?

Od zawsze czytałam dużo. Czytałam takie klasyki jak „Domek na prerii” albo „Tajemniczy ogród” i „Ania z Zielonego Wzgórza„. Oczywiście bardzo zaczytywałam się w Astrid Lindgren, która jest moją ulubiona autorką wszech czasów. Zwłaszcza, kiedy w dzieciństwie mój tata czytał mi „Braci Lwie Serce” i zaczął płakać na końcu. To zrobiło na mnie ogromne wrażenie, ponieważ zdałam sobie sprawę, jak silny wpływ może mieć książka i jak ważna jest literatura.

Kup ebooka Sen o drzewie na Woblink.com

A jakie książki czytasz obecnie? Mogłabyś opowiedzieć nam o najważniejszych książkach w Twoim życiu?

To bardzo trudne pytanie. I chyba musiałbym spojrzeć na to, co czytałam, kiedy byłam młoda. Powiedziałam już, że powieść „Bracia Lwie Serce” Astrid Lindgren była dla mnie szczególnie ważną książką.

Kolejna jest „Ania z Zielonego Wzgórza”. To powieść o bardzo silnej młodej kobiecie z własnym zdaniem i… po prostu uwielbiam tę postać. Dodatkowo to książka o związku między człowiekiem a naturą. Dlatego też była dla mnie tak ważna.

Teraz czytam książkę o drugiej wojnie światowej, a to zawsze trudna lektura. Jest o człowieku, który został premierem Norwegii, a wcześniej spędził dużo czasu w niemieckich więzieniach. To straszna historia.

Muszę też wspomnieć o Elizabeth Colbert i jej „Szóstym wymieraniu”. To dla mnie bardzo ważna pozycja, którą każdy powinien przeczytać. Autorka pisze o znaczeniu innych gatunków, z jakimi dzielimy naszą planetę.

Jest tak wiele książek, że trudno wybrać tylko kilka, ale lubię też czytać Dickensa. „Wielkie nadzieje” to książka tego autora, którą mogę naprawdę polecić.

A jako, że obecnie mamy pełnię lata, to muszę przywołać „Lato” Tove Jansson. To wspaniała opowieść o wyjątkowej relacji pomiędzy małym dzieckiem i babcią. Wszystko rozgrywa się pewnego lata na wyspie w Skandynawii. To książka, którą mogę czytać co wakacje i cieszę się każdą kolejną lekturą.

Wywiad przeprowadziła Martyna Latkowska
Maja Lunde fot. Oda Berby


O autorce artykułu

Miłośniczka literatury oraz kina, zwłaszcza horrorów.

Rocznik 93. Koordynatorka jednej z największych w Polsce akcji promującej czytelnictwo – akcji Czytaj PL.

Red. Nacz. Bloga Woblinka i portalu CzytajPL.pl.

Najbardziej lubi jeść i uprawiać sport.