„Sztuka to coś więcej niż praca i hobby, to styl życia” – wywiad z Karoliną Woźniak, kuratorką Kawai Art Gallery
Są osoby, które nie tylko patrzą na świat przez pryzmat sztuki, ale też tworzą wokół siebie przestrzeń, która inspiruje. Do tego grona bez wątpienia należy Karolina Woźniak – modelka, influencerka, założycielka jedynej w Polsce galerii poświęconej pop-artowi. Z okazji przypadającego w kwietniu Światowego Dnia Sztuki zaprosiliśmy Panią Karolinę do rozmowy na temat sztuki współczesnej, fenomenu pop-artu oraz wpływie literatury na twórczość artystyczną. Porozmawiamy o inspiracjach, o tytułach, które zostają w głowie na długo, o tym, jak sztuka zmienia świat. Zapraszamy do lektury inspirującej rozmowy, w której spotykają się sztuka, literatura i ogromna pasja!
Wywiad z Karoliną Woźniak
Zacznijmy od czegoś prostego, ale bardzo ważnego. Pani Karolino, czym właściwie jest dla Pani sztuka we współczesnym świecie – jako kuratorki, ale również odbiorczyni? Jaką rolę pełni obecnie w Pani życiu?
Sztuka jest nieodłącznym elementem mojego życia. To zdanie może zabrzmieć jak banał, ale w moim przypadku jest całkowicie prawdziwe. Na co dzień prowadzę jedyną w Polsce galerię poświęconą pop-artowi – to moja praca, która jednocześnie jest moją pasją. Spędzam dni zanurzona w świecie obrazów, instalacji i kreatywnych pomysłów, które sama pomagam wprowadzać w życie. Każda wystawa, którą przygotowuję, jest dla mnie formą wyrazu – nie tylko artystów, których prace pokazuję, ale także moją własną, bo jako kuratorka decyduję o kontekście i przekazie ekspozycji.
Na koniec dnia sztuka to dla mnie coś więcej niż praca czy hobby – to STYL ŻYCIA. Każdy dzień zaczynam od otoczenia się czymś kreatywnym, choćby drobiazgiem: ulubiony kubek z grafiką pop-artową przy porannej kawie przypomina mi, że życie jest barwne. W drodze do galerii podziwiam mural na sąsiednim budynku, a wieczorem zamiast bezmyślnie scrollować w telefonie, wolę obejrzeć album z grafikami Tamary Łempickiej albo poczytać o nowych trendach w sztuce. Nie wyobrażam już sobie życia bez tych wszystkich bodźców i inspiracji.
Jest Pani inicjatorką oraz założycielką pierwszej i jak dotąd jedynej w Polsce galerii pop-art Kawai Art Gallery. Gdyby miała Pani w kilku zdaniach opisać ideę pop-artu komuś, kto nigdy wcześniej się z nim nie zetknął – jak by to brzmiało?
Pop-art to przede wszystkim sarkazm i ironia – artystyczny prztyczek wymierzony w nasze przywary, konsumpcjonizm i skrywane słabości. Za pozornie ładnym lub zabawnym obrazkiem często kryje się wytknięcie właśnie tych słabości. Jednocześnie pop-art to czysta ekspresja, wyraziste kolory i ciągła zabawa techniką.
Prowadzę jedyną w Polsce galerię pop-artu i nawet gdy wydaje mi się, że widziałam już wszystko, artyści wciąż potrafią mnie zaskoczyć. Za każdym razem łączą różne środki wyrazu z elementami sztuki użytkowej, tworząc niesamowite kombinacje.
Pop-art to także sztuka, która autentycznie wpływa na samopoczucie – jest energetyzująca i intensywna. Gdy obcuję z pop-artem, czuję się, jakbym wypiła podwójne espresso – ten rodzaj sztuki ma niesamowity wpływ na mój nastrój.
Pop-art jest nurtem jedynym w swoim rodzaju – jako pierwszy wprowadził do galerii sztuki elementy codzienności: reklamy, komiksy, opakowania po produktach. Dzięki temu sztuka stała się bardziej przystępna i bliska zwykłym ludziom. Mimo że kierunek ten narodził się blisko siedemdziesiąt lat temu, do dziś pozostaje aktualny. Współcześni twórcy nadal czerpią z popkultury, tworząc dzieła, które trafiają do odbiorców i celnie komentują naszą rzeczywistość pełną mediów i konsumpcjonizmu.
Za każdą wrażliwością artystyczną stoją ludzie, dzieła i idee, które nas ukształtowały. Którzy artyści, autorzy, myśliciele – współcześni lub klasyczni – mieli największy wpływ na Pani podejście do sztuki? Czy pamięta Pani momenty, w których zetknięcie się z ich twórczością coś w Pani otworzyło lub zmieniło na trwałe?
Choć dziś zajmuję się głównie pop-artem i jestem prekursorką tego nurtu w Polsce, to od zawsze poruszały mnie prace artystów także z innych kierunków. Na przykład van Gogh – jego twórczość niesie ze sobą zupełnie inny ciężar emocjonalny, gdy zna się jego życiorys. Człowiek patrzy na te obrazy inaczej, głębiej, z większą empatią. Dla mnie historia, która stoi za artystą, bardzo często ma ogromny wpływ na to, jak odbieram jego sztukę.
Zawsze fascynowała mnie też Tamara Łempicka – królowa art déco, kobieta o niesamowitej sile charakteru. Jej podejście do koloru, forma, odwaga, bunt – to był feminizm w czystej postaci, zanim ktokolwiek tak to nazwał. Uważam, że swoją postawą utorowała drogę wielu kobietom w świecie sztuki, pokazując, że można być niezależną, bezkompromisową i odważną – i nie przepraszać za to.
Jeśli chodzi o pop-art, nie mogę nie wspomnieć Andy’ego Warhola – pioniera i absolutnie intrygującą postać. Jego osobowość, sposób myślenia i prowokacja – to wszystko było częścią jego sztuki. Uwielbiam, gdy sztuka nie kończy się na obrazie – tylko ma swoją historię, kontekst, osobowość twórcy. Dla mnie właśnie ten „całokształt” wywołuje najwięcej emocji i sprawia, że obraz staje się czymś więcej niż tylko wizualnym komunikatem.
Mówiąc o współczesnych artystów, ogromny wpływ na moją drogę miała współpraca z francuskimi twórcami: Erikiem Salinem i Géraldine Morin. To oni pokazali mi, jak można sarkastycznie i jednocześnie błyskotliwie skomentować dzisiejszy świat konsumpcji. Jedna z ich prac – gablota stylizowana na aptekę pierwszej pomocy, wypełniona „pigułkami” z nazwami marek luksusowych ubrań i samochodów – dosadnie ukazująca fakt, iż niektórzy właśnie tak podchodzą do rzeczy materialnych. To dokładnie ten typ sztuki, który lubię najbardziej: prowokująca, trafna i dająca do myślenia, bez zbędnego moralizowania.
Nie mogę też nie wspomnieć o Eddy’m Votalone – Kawai była pierwszą galerią, która z nim współpracowała. Dziś jego prace są rozchwytywane przez galerie na całym świecie. Tworzy w unikalnej technice pop-baroque – łączy barokowe ramy z nowoczesnym pop-artem. To absolutne MASTERPIECES. Takie projekty utwierdzają mnie w przekonaniu, że w pop-arcie wciąż można odkrywać nowe kierunki, bez powielania utartych schematów.
Czy istnieją książki, które szczególnie wpłynęły na Pani postrzeganie sztuki? Jakie pozycje chciałaby Pani polecić?
Bardzo poruszyła mnie biografia van Gogha, ale też Tamary Łempickiej – i myślę, że ta druga to absolutna pozycja obowiązkowa dla każdego, kto interesuje się sztuką, zwłaszcza jeśli jest Polakiem. Tamara to nasza narodowa duma, choć wciąż zbyt mało doceniana w Polsce. A przecież za jej pięknymi, odważnymi pracami stoi nie tylko wyjątkowy talent, ale też trudny, wyboisty życiorys – ucieczka przed wojną, samotność, niełatwe relacje rodzinne. To wszystko czuć w jej obrazach. Łempicka była kobietą, która wiedziała, czego chce, i miała odwagę to realizować – mimo czasów, które tej odwagi nie ułatwiały.

Bardzo ciekawa była dla mnie również książka „Być jak Caravaggio”, opowiadająca historię jednego z najbardziej znanych fałszerzy obrazów. Pozycja nie tylko fascynująca pod względem psychologicznym, ale też otwierająca oczy na realia rynku sztuki. Świetnie pokazuje, jak łatwo manipulować wartością dzieła i jak wiele w tym świecie zależy nie tylko od talentu, ale od nazwiska, kontaktów i odpowiedniego PR-u. Czyta się to jak dobry thriller, a jednocześnie zostawia z refleksją, jak bardzo sztuka potrafi być towarem – i jak cienka bywa granica między geniuszem a mistyfikacją.

W pop-arcie granice między kulturą wysoką i popularną często się zacierają, a przedmioty codziennego użytku zyskują status dzieł sztuki. Czy w tym kontekście uważa Pani, że książka – niezależnie od formy – może być traktowana jako forma sztuki? Jeśli tak, to co decyduje o jej artystycznej wartości: treść, forma, sposób wydania, a może coś jeszcze?
Zdecydowanie. Książka, wiersz, słowo pisane – to także sztuka. I to sztuka przez duże S. Dla mnie piękna literatura, erudycja, precyzyjny dobór słów potrafią poruszyć równie mocno, jak wybitny obraz wiszący w muzeum. Dobre zdanie zostaje w głowie na długo – potrafi zainspirować, dać do myślenia albo nawet coś w człowieku przełamać.
Poza tym dziś mamy też książki-albumy, które same w sobie są małymi dziełami sztuki – oprawione z ogromnym wyczuciem estetyki, stanowią nie tylko wartość merytoryczną, ale i wizualną. Mogą być ozdobą salonu, ale też źródłem codziennej inspiracji.
Sama mam w domu sporo biografii i albumów poświęconych wybitnym artystom – nie tylko z myślą o czytaniu, ale też jako element mojej przestrzeni. One nie tylko opowiadają historie, ale też budują klimat miejsca, w którym przebywam. I to jest dla mnie idealne połączenie – treść i forma, głębia i estetyka.
W Kawai Art Gallery często pojawiają się prace balansujące na granicy sztuki wizualnej, kultury masowej i osobistych historii twórców. Czy wśród prezentowanych prac pojawiają się odniesienia do literatury? A może artyści, z którymi ma Pani przyjemność współpracować, czerpią inspirację z książek, poezji lub innych form narracyjnych, takich jak komiksy?
Współcześni artyści pop-artowi w dużej mierze koncentrują się na kulturze masowej, dlatego częściej pojawiają się w ich pracach odniesienia do komiksów niż do klasycznej literatury. Komiks, jako medium wizualne, idealnie wpisuje się w język pop-artu – jest prosty, bezpośredni, kolorowy, a jednocześnie potrafi nieść bardzo mocny przekaz.
W wielu obrazach prezentowanych w Kawai Art Gallery można znaleźć fragmenty ilustracji komiksowych, kolaże z charakterystycznymi planszami czy dialogami, które budują szerszy kontekst i często kontrastują z poważniejszym tematem pracy.
Pop-art z natury jest zabawną formą. Artyści często sięgają po ironię, żart, lekką stylistykę, co nie znaczy, że unikają trudnych tematów. Wręcz przeciwnie – właśnie dzięki temu kontrastowi między „lekkim” stylem a cięższym przekazem, te prace potrafią uderzyć najmocniej. To sztuka, która nie zawsze krzyczy – ale jak już coś powie, to trafia celnie.
Pop-art od zawsze przyciąga uwagę swoją formą – jest kolorowy, wyrazisty, łatwo trafia do odbiorcy, zwłaszcza młodszego pokolenia wychowanego na obrazach. Czy Pani zdaniem sztuka pop-artu może być narzędziem do promowania czytelnictwa – na przykład poprzez łączenie treści wizualnych z książkowymi motywami, cytatami, okładkami lub postaciami literackimi?
Myślę, że zdecydowanie tak – to świetny sposób na zaszczepienie miłości do literatury, zwłaszcza wśród młodszych odbiorców. Pop-art ma tę przewagę, że jego forma jest luźna, przystępna, czasem zabawna, a przez to o wiele lepiej trafia do wyobraźni młodych ludzi niż patetyczny ton czy narzucanie „co należy czytać”.
Poprzez nawiązania do okładek książek, cytatów, a nawet postaci literackich można przemycić treść w sposób atrakcyjny wizualnie – a przecież młodsze pokolenia są dziś wychowane głównie na obrazie, nie na tekście. Dlatego właśnie łączenie sztuki wizualnej z literaturą to moim zdaniem strzał w dziesiątkę.
I powiem szczerze – tym pytaniem totalnie mnie Pani zainspirowała. Chodzi mi już po głowie pomysł na specjalną akcję i projekt wystawowy łączący pop-art z literaturą. Kto wie, może powstanie cała seria prac inspirowanych kultowymi książkami albo autorami…
Współczesna sztuka, w tym pop-art, coraz częściej zabiera głos w ważnych społecznie tematach. Jakie znaczenie, Pani zdaniem, może mieć sztuka jako narzędzie wspierające wartości takie jak edukacja, empatia czy otwartość na różnorodność? Czy widzi Pani, że odbiorcy reagują na te treści i potrafią odczytywać je poza samą estetyką?
Powiem tak – tak jak piękno leży w oku patrzącego, tak samo jest z interpretacją obrazu. Sztuka to lustro, w którym odbijają się nasze wartości, przekonania, ale też deficyty. Każdy patrzy przez swój własny filtr, i właśnie dlatego sztuka ma taką siłę.
Uważam, że każda forma sztuki – również pop-art – jest zaproszeniem do dyskusji. Artyści bardzo często poruszają tematy społeczne, środowiskowe, związane z tożsamością, tolerancją, różnorodnością. Pop-art, mimo swojej pozornie lekkiej formy, potrafi celnie wbić szpilę tam, gdzie trzeba – bez nadęcia, ale z mocą.
Wprowadzanie takich tematów do świata sztuki to sposób na oswajanie rzeczywistości, której nie da się już dłużej ignorować. To nie moralizowanie, tylko przypomnienie, że pewne kwestie są – i trzeba je widzieć, mówić o nich, czuć je.
Widzę też, że odbiorcy reagują – czasem zaskoczeni, czasem poruszeni, ale rzadko obojętni. I to dla mnie największy sygnał, że to działa. Od dobrej dyskusji zaczyna się otwartość na zmianę, a z niej może się urodzić realna siła do działania. Sztuka może być tym pierwszym impulsem. I często właśnie jest.
––––––––––––––––––
Za ciekawą i niezwykle inspirującą rozmowę serdecznie dziękujemy Karolinie Woźniak – modelce, influencerce, miłośniczce sztuki i kuratorce warszawskiej galerii pop-artu. A pasjonatów sztuki gorąco zachęcamy również do odwiedzenia Kawai Art Gallery – jedynego takiego w Polsce miejsca, gdzie króluje pop-art!
Zdjęcia pochodzą z archiwum prywatnego pani Karoliny Woźniak
Wywiad przeprowadziła Julia Pierzchnica
Kategorie
- Aktualności (524)
- Audiobooki (50)
- Bez kategorii (31)
- Ciekawostki o pisarzach (71)
- Ebooki (91)
- Fantastyka (30)
- Filmy na podstawie książek (30)
- Formaty (5)
- Kategorie książek (17)
- Konkursy (19)
- Kryminał (55)
- Książki 2019 (16)
- Książki dla dzieci (11)
- Książki na podstawie filmów (6)
- Książki papierowe (30)
- Książki tygodnia (2)
- Literatura młodzieżowa (11)
- Nagrody literackie (145)
- Nowości na Woblinku (206)
- O książkach (193)
- Premiery książek (99)
- Rankingi książek (106)
- Recenzje książek (35)
- Rynek wydawniczy (206)
- Zapowiedzi książek (57)