George R.R. Martin – szokujące i ciekawe fakty na temat autora „Pieśni lodu i ognia”
Dziś George R.R. Martin obchodzi swoje 73. urodziny. Z tej okazji przedstawiamy Wam ciekawostki na temat tego niezwykle poczytnego pisarza, tak ostatnio srodze skrzywdzonego przez scenarzystów serialowej adaptacji jego sagi.
Tajemnica rodzinna George’a R.R. Martina
W poszukiwaniu informacji o swoich przodkach pisarz poddał się badaniom genetycznym. Wiedział o swoim irlandzkim pochodzeniu (po swojej matce), był także świadom swoich francuskich, angielskich, walijskich i niemieckich korzeni. Do potwierdzenia zostały mu tylko te włoskie. Wiedział, od swojej babci, że jej mąż był Włochem, jednak haniebnie i egoistycznie ją porzucił, zerwał z nią kontakt i założył własną rodzinę (bez formalnego rozwodu, na którego jego babcia, jako katoliczka, nie chciała się zgodzić!). Od tego czasu kontakt z nim się urwał…
Nie zważając na niezbyt eleganckie zachowania dziadka, Martin chciał jednak dotrzeć do prawdy o nim i jego pochodzeniu. Wysłał próbkę swojego DNA do badania. Jakież było jego zdziwienia, gdy okazało się, że w ¼ jest.. aszkenazyjskim Żydem! Choć nie mamy pewności, co dokładnie się wydarzyło w życiu przodków George’a R.R. Martina, to jednak decyzje włoskiego męża babci (który nie okazał się dziadkiem pisarza) mogły mieć inną motywację, niż ta przekazywana w rodzinnych historiach…
Sam autor wyznał, że to odkrycie wywróciło jego świat do góry nogami, choć rzecz jasna wielu entuzjastycznie na nie zareagowało (jak np. „The Times of Israel”). Kim był tajemniczy kochanek babci, który de facto okazał się dziadkiem George’a R.R. Martina? Nikt obecnie tego nie wie.
Za „Grą o tron” stoi tajemnicza śmierć zbrodniczych żółwi…
Już odpowiadam oburzonym: celowo podałem powyżej tytuł pierwszego tomu sagi, a nie jej samej.
Otóż mały George R. Martin, jak wiele dzieci, chciał mieć zwierzątko, którym mógłby się opiekować. Jego rodzice nie chcieli się jednak zgodzić ani na kotka, ani na psa, kanarek też odpadł zostały więc… żółwie czerwonolice.
Mimo najlepszych starań młodego George’a zaczęły one dość szybko umierać. Doszedł do wniosku, że coś musiał zrobić nie tak i nie dawało mu to spokoju. Po wielu dniach analizowania zastanego zjawiska, nie znalazł realistycznej odpowiedzi, więc uznał… że widocznie żółwie walczyły o władze i zaczęły się skrytobójczo mordować. W programie telewizyjnym Stephena Colberta wyznał wprost, że przy tych fantazjach po raz pierwszy użył sformułowania „gra o tron”.
Skąd „R.R.” w jego personaliach?
Niewielu ludzi używa na co dzień swojego drugiego imienia, a już trzeciego (nadanego na bierzmowaniu) to chyba nikt. Nikt poza Georgem R.R. Martinem. Dlaczego zdecydował się na taki ruch?
Po prostu w czasach jego młodości wszyscy już kojarzyli George’a Martina. Ale nie był nim pisarz fantastyki, ale manager Beatlesów. Żeby przestano temu drugiemu przypisywać utwory literackiego młodego pisarza, postanowił podpisywać się z użyciem swojego drugiego (Raymond) i trzeciego (Richard) imienia.
Kwiaty we włosach a nie strzelanie do ludzi
George R.R. Martin w czasie wojny w Wietnamie dostał powołanie do wojska. Jak wielu jego rówieśników nie zamierzał jednak przelewać na niej krwi. Zamiast jednak spalić list informujący go o obowiązku stawienia się w koszarach napisał… odwołanie. Służba w wojsku została uznana za niezgodna z jego sumieniem i zamiast tego, zgodnie z prawem, odbył służbę zastępczą.
Dzięki temu nie musiał pakować ciała swoich kolegów do czarnych worków, wąchać „napalmu o poranku” czy uważać na każdy swój krok w niezbyt przyjaznej dżungli. George słuchał w tym czasie swojego ulubionego psychodelicznego zespołu (Grateful Dead) i przez dwa lata służył w szeregach VISTA – organizacji walczącej z ubóstwem w USA.
Miłośnik prehistorycznych komputerów
George R.R. Martin pisze głównie na komputerze. Wpatrzony w ekran może maksymalnie skupić się na tekście, co bardzo ceni. Niemniej nie korzysta z MacBooka, komputerów z Windowsem czy nawet Linuxem. Na jego niemłodej maszynie ciągle włada DOS – tekstowy, niegraficzny system operacyjny obsługiwany jedynie komendami. Oczywiście przy takim systemie nie ma mowy o korzystaniu z najnowszych edytorów tekstu, co Martinowi bardzo odpowiada. Używa (jak dla mnie) niezwykle nieporęcznego programu WordStar 4.0.
Zresztą zobaczcie sami, jak on wygląda:
Z okazji 71. urodzin George’a R.R. Martina życzymy mu spokoju, szczęścia, samych sukcesów i by śmiało zakończył „Pieśń lodu i ognia” (no bo, bez przesady, gorszego zakończenia niż serial nam nie zaserwuje).
Mikołaj Kołyszko
W artykule jak grafikę główną użyto fragment zdjęcia wykonanego przez Henry’ego Söderlunda. Zdjęcie pochodzi z serwisu Wikipedia.org i jest dystrybuowane na licencji CC BY 4.0.
Related Posts
Kategorie
- Aktualności (517)
- Audiobooki (49)
- Bez kategorii (28)
- Ciekawostki o pisarzach (71)
- Ebooki (90)
- Fantastyka (28)
- Filmy na podstawie książek (26)
- Formaty (5)
- Kategorie książek (17)
- Konkursy (19)
- Kryminał (55)
- Książki 2019 (16)
- Książki dla dzieci (11)
- Książki na podstawie filmów (6)
- Książki papierowe (29)
- Książki tygodnia (2)
- Literatura młodzieżowa (11)
- Nagrody literackie (143)
- Nowości na Woblinku (206)
- O książkach (185)
- Premiery książek (97)
- Rankingi książek (100)
- Recenzje książek (35)
- Rynek wydawniczy (203)
- Zapowiedzi książek (57)