Maria Gąsienica-Zawadzka urodziła się w  Zakopanem, gdzie mieszka do dziś. Ukończyła arabistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim i jest specjalistką do spraw PR oraz licencjonowaną pilotką wycieczek. „Gniew Halnego” to jej debiutancka powieść. W wywiadzie opowiada o swoich inspiracjach, rytuałach towarzyszących pisaniu i pracy nad kolejną książką. Zdradza również nazwiska swoich ulubionych autorów. Zapraszamy do lektury!

Wywiad z Marią Gąsienicą-Zawadzką

„Gniew Halnego”, to Twój debiut. Ile czasu upłynęło od pierwszych myśli o napisaniu książki do dziś?

Maria Gąsienica-Zawadzka wywiad
Kup ebooka Gniew halnego na Woblink.com

Po raz pierwszy o byciu pisarką zamarzyłam gdy miałam sześć lat. Później była szkoła, liceum, studia, praca i poszłam w inną stronę. A potem wszystkich nas zaskoczyła pandemia i w końcu mogłam się zatrzymać i zastanowić nad tym co robię w życiu i czy to mi daje szczęście. Wtedy też przypomniałam sobie o dziecięcym marzeniu i postanowiłam je spełnić. Teraz mijają cztery lata odkąd zaczęłam zgłębiać tajniki warsztatu literackiego.

Twoja książka opisywana jest jako tajemniczy i niepokojący thriller. Skąd wybór właśnie tego gatunku?

Przede wszystkim chciałam napisać powieść o halnym i pokazać jego nieznane oblicze, osobom, które nie mieszkają na Podhalu. Ale bardzo chciałam także poruszyć tematy niewygodne dla Zakopanego takie jak przemoc domowa i patodeweloperka. Thriller wydał się być tym gatunkiem, który najlepiej pasował. Akcja powieści rozgrywa się wciągu pięciu dni. Chciałam stopniować niepokój i napięcie oraz natężenie halnego tak, aby były one z dnia na dzień coraz silniejsze i coraz bardziej niepokojące, aż do wielkiego finału.

Jakie wyzwania niesie za sobą pisanie thrillera, który jest mroczny, a jego postaci mierzą się ze złem?

Kiedy na naszych bohaterów wybieramy postaci mierzące się ze złem, sami musimy spróbować zmierzyć się z tym złem, które chcemy pokazać. Oczywiście nie dosłownie. Ale na tyle na ile jest to możliwe. Aby zbliżyć się do tematu przemocy domowej, obejrzałam bardzo dużo reportaży traktujących właśnie o tym problemie. Płakałam oglądając wyznania kobiet, które nie mogąc wytrzymać domowego piekła zabiły swoich oprawców. I przyznam się, że płakałam też pisząc niektóre fragmenty dotyczące Jadzi i pani Oli – moich bohaterek. Kiedy piszę, przenoszę się do danej sceny i czuję jakbym była z moimi bohaterami dokładnie tam gdzie są oni. Patrzę ich oczami i próbuję czuć to co oni. Czasem jest to bardzo wymagające emocjonalnie.

Czy któreś wydarzenia w książce są inspirowane prawdziwymi wydarzeniami? Opisałaś coś, co miało miejsce i czego byłaś świadkiem?

Losy bohaterów są całkowicie wymyślone, ale inspirowane zakopiańską rzeczywistością. Nie jest tajemnicą, że krajobraz architektoniczny Zakopanego jest od lat niszczony przez patodeweloperkę i do tego zjawiska chciałam nawiązać tworząc postać Kordiana. Nie jest też sekretem, że przez trzynaście lat radni Zakopanego nie podejmowali uchwały w sprawie przyjęcia Programu Przeciwdziałania Przemocy i Ochrony Osób Doznających Przemocy Domowej. Ta kwestia zawsze mnie bolała i martwiła i stała się inspiracją do stworzenia postaci Jadzi.

Czytając książkę, czułam niepokój, miałam wrażenie, że za moim oknem wieje wiatr. Czy Tobie towarzyszyły podobne uczucia przy pisaniu?

Tak, tak jak już wspomniałam, kiedy piszę, przenoszę się do danej sceny, staram się ją poczuć wszystkimi zmysłami.

Czy sama spotkałaś się z halnym i odczułaś jego oddziaływanie na własnej skórze? Spotkałaś się z dziwnymi zachowaniami, niebezpiecznymi sytuacjami związanymi z tym trudnym nawet do pojęcia zjawiskiem?

Mieszkam w Zakopanem od urodzenia i nie raz widziałam łamiące się pod naporem wiatru drzewa, samochody przygniecione przez grube konary, unoszące się w powietrzu zerwane z domów kawałki blachy czy elewacji. Ale nieobcy jest mi też widok osób z problemami psychicznymi snujących się po ulicach czy lokalnych alkoholików, którzy kiedy wieje halny zawsze idą w cug.

Ile inspiracji do książki przyniosło Ci Zakopane?

Zakopane to moje miasto rodzinne. Myślę, że można powiedzieć, że zainspirowało ono całą moją powieść. Poruszyłam w niej tematy związane z tym miastem, tematy które znam, które mnie poruszają, a czasem nawet bolą.

Czy kiedy czytelnicy czekają na premierę, Ty jako autorka pracujesz nad kolejną książką?

Tak. Praca nad kolejną powieścią już trwa i jest całkiem zaawansowana. Tym razem świadomie wybrałam jako gatunek thriller i staram się aby moja nowa książka trzymała czytelnika w napięciu równie mocno jak „Gniew halnego”, a może i bardziej… 😊

Jak piszesz? Możesz to robić w każdym miejscu i o każdej porze, czy jednak masz jakieś rytuały, które pomagają Ci w pracy twórczej?

Jestem osobą która do pisania potrzebuje ciszy i spokoju. To jest warunek konieczny i czasem niestety trudny do osiągnięcia. Nie potrafię skupić się jeśli co chwilę muszę coś zrobić, dzwoni telefon, albo ktoś puka do moich drzwi. Kiedy pisałam o halnym i tego spokoju ze względu na pracę i obowiązki domowe miałam bardzo mało, zdarzało mi się wstawać o szóstej rano, żeby mieć te dwie czy trzy godziny tylko dla siebie, zanim świat da o sobie znać. Nie potrafię pracować i skupić się w nocy, dlatego moim ratunkiem podczas intensywnych dni są wczesne poranki.

 Jakim czytelnikiem jesteś, po jakie gatunki i jakich autorów sięgasz?

Moim ukochanym gatunkiem, po który sięgam dla czystej przyjemności jest fantasy i w tym gatunku moim ulubionym autorem jest  Brandon Sanderson. Bardzo lubię również kryminały i thrillery i tutaj chętnie sięgam po książki Jo Nesbo, Roberta Małeckiego, czy Stephena Kinga. Marzę o tym by jakimś magicznym sposobem, ktoś wydłużył dobę o sześć, a może nawet osiem godzin, żebym miała czas na przeczytanie wszystkich książek, które bym chciała.

Rozmawiała Agnieszka Jarosławska, @ruda_czyta

Fot. Iwona Toporowska