15 lutego ukaże się najnowsza powieść Adriana Bednarka pt. „Stella. Narodziny psychopatki”. To opowieść o dziewczynie, która jako nastolatka zostaje zmuszona do zarabiania własnym ciałem. Kiedy jeden z klientów budzi jej ciemną stronę, dochodzi do dramatu. Już dzisiaj w księgarni internetowej Woblink znajdziecie ebooka tej powieści w promocyjnej cenie. Dodatkowo, dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zaczytani, mamy dla Was unikatowy fragment książki. Zapraszamy do lektury!

„Stella” – najnowsza powieść Adriana Bednarka

Stella Skalska jako nastolatka zostaje zmuszona przez wychowującego ją wujka do zarabiania własnym ciałem. Mężczyzna traktuje ją jak inwestycję. Jest zdania, że taka jest cena za zabranie jej z domu dziecka i danie dachu nad głową. Nie mając wyjścia, dziewczyna szybko przystosowuje się do okoliczności. Jednocześnie stara się uwolnić od opiekuna i zacząć żyć na własnych zasadach. Kiedy jeden z klientów przez przypadek budzi jej ciemną stronę, dochodzi do dramatu. Przerażona tym co zrobiła, Stella wraca do rodzinnego miasta. Chce rozliczyć się z przeszłością, jednak w poszukiwaniu swojego wroga będzie potrzebowała pomocy kogoś, kogo również obwinia o swój los.

Ebooka książki Adriana Bednarka kupicie już od dziś, tydzień przed oficjalną premierą, w księgarni internetowej Woblink.com.

Unikatowy fragment powieści „Stella”

4

Stella Adrian Bednarek
Kup ebooka Stella na Woblink.com

Następnego dnia wujek zachowywał się tak, jakby nic się  nie stało. Wpół do siódmej wszedł do jej pokoju z kubkiem gorącej czekolady, czego nie robił od czasów, gdy zaczynała pracować. Chyba wjechały mu wyrzuty, choć prędzej bał  się, że za mocno uszkodził produkt i trzeba go udobruchać. Nie uszkodził, Stella czuła tylko lekkie pieczenie w dolnych rejonach brzucha. Kiedy kręciła loki, nakładała makijaż  i próbowała zakryć czerwonego sińca po paralizatorze, on  poszedł do sklepu. Potem przygotował jej śniadanie.

Punktualnie o ósmej, tak jak kazał, z walizką pełną najlepszych ciuchów stanęła przed drzwiami. Nie wiedziała, dokąd  jadą, nie wiedziała nawet, jak ma się ubrać na czas podróży. Postawiła na sportową sukienkę nike. Czarną, odsłaniającą trochę ud. W sam raz, żeby pobudzić wyobraźnię i nie wyglądać zdzirowato. Białe tenisówki na grubej platformie uzupełniały obraz delikatnej, lekko zalotnej dziewczyny.

– Strój odpowiedni  – powiedział wujek, lustrując ją wnikliwie. Nawet podciągnął kieckę, żeby sprawdzić, jaką  włożyła bieliznę. – Podoba mi się.

Wyjechali, kierując się w stronę Wielunia. Stella była w fatalnej formie. Wczoraj nie mogła zasnąć. Nie przez  ból ani upokorzenie. Spotykały ją o wiele gorsze, więc  atak szału wujka nie mógł skraść jej snu. Próbowała go  wydymać, on się odgryzł i tyle. W nocy włączyły jej się przemyślenia i wciąż nie chciały się wyłączyć.

– Wujku…  – zaciągnęła marudnie po kilkunastu kilometrach drogi. – Choć jedno mógłbyś dla mnie zrobić  w tę osiemnastkę.

– Czego znowu chcesz? – warknął.

W jego oddechu czuć było parujący alkohol. Wczorajsza noc musiała mu się przedłużyć. Nie powinien wsiadać za kółko z samego rana.

– Chcę wiedzieć, co zaszło między tobą a tatą. Nieraz próbowała go o to wypytać. Zwykle odpowiadał, że jego brat był wrednym kutasem i tyle. Tata nigdy o nim nie wspominał, między nimi musiało dojść do po ważnej scysji.

– Nie odpuścisz?

– Mam prawo wiedzieć.

– No dobra.  – Mocniej ścisnął kierownicę.  – Twój  staruszek lubił ruchać wszystko, co ładne. Tak bardzo, że puknął mi dziewczynę. Pinda połasiła się na młodszego. – Był siedem lat starszy od brata. – Zachował się  jak śmieć.

– Zależało ci na niej? – próbowała drążyć. – Byliście…  no nie wiem, parą czy jakoś tak?

– Była moja, a on ją przeleciał. Koniec dyskusji.

– Dowiedziałeś się od razu czy…

– Koniec dyskusji!

Wiedziała, że dalsze naciskanie nie ma sensu. Wujek nie zmieniał zdania. Stella rozłożyła się w fotelu i zaczęła wyobrażać sobie, jak to jest samej podejmować decyzje, wybierać szkołę, miejsca, które odwiedzi po lekcjach, planować weekendy, a potem dorosłość. Wciąż pamiętała  rodziców, ich mieszkanie na siódmym piętrze, niedziel ne obiady, wspólne wyjazdy, urodziny, które jej wyprawiali. W tamtym życiu zdanie Stelli miało znaczenie, ale  tamto życie minęło bezpowrotnie. Wspomnienia tego, co najpiękniejsze, i snucie wizji o tym, co nieosiągalne, męczyło ją strasznie. Próbowała to blokować, była potwornie zmęczona, a czekało ją…

– Co to za klient? – W końcu zebrała się na odwagę  i zapytała, co ją dziś czeka. – Dokąd jedziemy? – Okolice Wrocławia – odparł wujek. – Mam kolegę  z  wojska, któremu poszczęściło się bardziej niż mnie. Ostatnio nawiązaliśmy kontakt.

Na udach poczuła dreszcz. Dawny wojskowy nie brzmiał  optymistycznie. Dotąd nie trafiali jej się zwyrodnialcy, których kręci krzywdzenie kobiet, ale Stella wiedziała, że kwestią czasu jest sytuacja, w której spotka kogoś takiego. Idąc do pracy, nigdy nie rozstawała się ze swoim  narzędziem obrony. Dziś leżało wepchnięte w specjalnie  wyżłobioną dziurę między pianką podeszwy a amortyzującą wkładką w tenisówce.

– To porządny gość – dodał, czytając w jej myślach. –  Dzięki jego pomocy nie będziesz już musiała jebać się z prymitywami po autach.

– Możesz jaśniej? – Poczuła się jeszcze gorzej. Zamierzał ją sprzedać? Wypożyczyć komuś na wyłączność? Świat płatnego seksu przepełniony był pojebańcami z kasą, tylko wujek dotąd nie miał do nich dojścia. – Od dawna szukałem kogoś, kto byłby w stanie zapłacić pieniądze adekwatne do twojej jakości. – Przejechał  dłonią po zewnętrznej stronie jej uda w sposób, w jaki  głaska się psa.  – Jesteś czarująca, inteligentna, masz wspaniałe ciało, potrafisz go używać i ciągle chodzisz do liceum. To urzeczywistnienie mokrych fantazji wielu dorosłych facetów. Tyle że nie nadajesz się na pracę w miejscach publicznych, co innego na zamkniętych imprezach. – Zamkniętych… imprezach… – Przełknęła ślinę tak  głośno, że dźwięk odbił się echem w jej uszach. – Mój kolega ma żonę i dzieciaki oraz potrzebę odsapnięcia od codziennej mordęgi.

– Jak większość klientów.

– Tak, ale on jest zamożny. Wspólnie z kumplami od czasu do czasu organizują męski miting na prywatnym terenie. Willa w środku lasu i święty spokój. Wszyscy biorą dziewczyny. Tam nie muszą się kryć.

Odruchowo złączyła nogi, jakby w ten sposób mogła uchronić się przed ludźmi, o których pomyślała. Żołnierze naznaczeni wojennymi doświadczeniami, tacy jak wujek, tylko znacznie bogatsi. Dom w środku lasu, dziewczyny, których nikt nie będzie tam szukał… Stella  zapragnęła wysiąść z auta.

– Musisz dobrze się przy nich zakręcić  – kontynuował. – To nasza przepustka do klientów klasy premium! –  Krzyk zdradzający ekscytację był u niego równie rzadki co wybuch wściekłości. – Zaczynasz dzisiaj o dwunastej, kończysz jutro o siedemnastej. Gość płaci dziesięć patyków. Brzmi dobrze, co?

Trzy tysiące za nie wiadomo jakie paskudztwa, siedem  dla wujka, normalnie interes życia…

– Nie chcę tam jechać – burknęła całkowicie bez prze konania.

– Stella, cokolwiek rodzi się w twojej główce, możesz to anulować – odparł spokojnie. – Ustaliłem wszystko.  Będzie standardowy wachlarz usług, tylko świadczonych  za każdym razem, kiedy on sobie zażyczy. To stary pryk, głównie będzie leżał. Możesz spodziewać się intensywnej pracy. Potraktuj to jak zaległe zajęcia z gimnastyki.

– To znaczy? – spytała, wciąż oszołomiona wytworami podsuwanymi przez wyobraźnię.

– To znaczy, że jeśli co godzinę będzie mówił, że chce laskę, masz mu robić laskę, a jeśli każe ci skakać po sobie do wyrzygania, wykonasz polecenie. Ale nie martw się,  nie da rady za często. W międzyczasie potowarzyszysz mu przy wódeczce podczas oficjalnej części imprezy  i przy relaksie z kumplami. Oni oprócz dymanka chcą  napić się z wami, pobajerować was, poszpanować i poudawać, że ciągle mają dwadzieścia lat. Nikt inny cię nie dotknie, praca tylko za zamkniętymi drzwiami, a jeśli  ugrasz bonusy, są twoje. Poznasz też koleżanki z branży, wymienicie się doświadczeniami, może złapiesz jakieś nowe namiary. I nie bój się, nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić.

Trochę jej ulżyło. Wujek mógł popieścić ją paralizatorem, kazać obciągać starym pierdzielom, ale za nic nie pozwoliłby zniszczyć swojego produktu. Kimkolwiek był ten klient, musiał zostać przez niego dokładnie sprawdzony.

– Gdzie będziesz w tym czasie? – spytała na wszelki wypadek.

– Wynająłem pokój w pensjonacie, kwadrans jazdy od  willi. Powiedzmy, że też organizuję sobie towarzystwo. Czasami mi się należy.

– Wydajesz forsę, którą zarabiam, na dziwki? – palnęła bez zastanowienia.

– Uważaj, co mówisz. – Pogroził palcem. – Skup się na budowaniu przyszłości, bo ja, jak widzisz, cały czas nad tym pracuję.

W głowie Stelli przyszłość była nierozerwalnie po łączona z niezależnością. Wczoraj przesadziła, wyskoczyła z  szantażem, zamiast spróbować porozmawiać. W świecie wujka były tylko polecenia i groźby, co wpłynęło i na nią.

– Musimy o tym pogadać – stwierdziła twardym, rzeczowym tonem.

Z wujkiem należało nawiązać dialog, a okazja trafiła  się idealna. Nie gapił się na telewizor, nie pił, w głowie widział dziesięć patyków i roztaczał wizje. Humor mu dopisywał.

– O czym konkretnie?

– O tym, jak widzisz przyszłość.

– Bieżący weekend jest kluczowy – odparł bez zastanowienia. – Pokażesz swój talent, poznasz nowych ludzi, ja też z nimi pogadam. Jeśli wszystko pójdzie po mojej  myśli, za rok będziemy działali głównie w sektorze premium. Za dwa, trzy lata, kiedy osiągniesz odpowiedni wiek, uczynimy cię panią do towarzystwa. Zaczną się wy jazdy służbowe, mitingi biznesowe, weekendowe wypady do hoteli i inne tego typu transakcje. Wiesz, jako nastolatka jesteś bardzo cenna, ale po dwudziestce poszerzy się rynek zbytu. Czterdziesto-, pięćdziesięcio- i sześćdziesięciolatkowie nie będą czuli przypału, idąc z tobą w miejsca  publiczne. Najpierw jednak trzeba dotrzeć do odpowiednich ludzi i wycisnąć, co się da, z twojej nastoletniości. Zrobimy to i skończą się podrzędni klienci.

– Myślałam bardziej o studiach – napomknęła nieśmiało. Czasami właśnie takie wizje chodziły jej po głowie. Zwłaszcza gdy nasłuchała się gadek znajomych z klasy. Praktycznie każdy szedł na jakieś studia.

– Studia? A to dobre! – Roześmiał się. – Pięć lat marnowania czasu i urody, żeby później marnować całe życie. Kim niby miałabyś być? Bankierką? Urzędniczką?  A może wykładowczynią jak mamusia?

Wzmianka o mamie sprawiła, że odruchowo zacisnęła pięści. Stella długo walczyła, żeby zablokować wspomnienie tamtego dnia, pozwalała mu wydostawać się na powierzchnię tylko dwa razy w roku. I nie było to dziś.

– Chciałabym sama o sobie decydować, mieć prawo do popełniania własnych błędów, a nie tylko uczestniczenia w cudzych – powiedziała szczerze.

– Rób, co mówię, a zanim przekroczysz trzydziestkę, będziemy ustawieni.  – Wujek był głuchy na jej sugestie. – Później twoja wartość spadnie i pozwolę ci robić, co chcesz. Pójdziesz sobie na studia, założysz firmę albo hajtniesz z kimś nadzianym. Mnie wszystko jedno, bo zamierzam wynieść się z tego kraju i do końca życia pić drinki, pukając ładniejsze laleczki niż ty, na Kubie albo w innej Kostaryce. Tak widzę przyszłość.

– A jeśli się… nie zgodzę? – Słowa z trudem opuściły jej gardło. – Nie będziesz mnie zmuszał w nieskończoność.

Minęli wiejskie zabudowania i wjechali na jednopasmówkę. Wujek nie przekraczał dziewięćdziesiątki, świadom, że kontrola oznacza dmuchanie. Miał ciężkiego kaca, popijał red bulla z puszki, którą trzymał w uchwycie za gałką zmiany biegów.

– Biorę pod uwagę, że nie zawsze jesteś rozsądna. Dla tego prewencyjnie zamrożę czterdzieści procent twoich zysków z klientów premium i wypłacę ci dopiero na trzydzieste urodziny. Tak będzie lepiej dla nas obojga. A twoje perspektywy omawialiśmy wczoraj. Widzę, że przez noc doszły nowe. Studia? Akademik? Może jeszcze fucha w barze sałatkowym? – Nie miał dosyć tyrady. – Przestań  fantazjować, Stella, myśl o robocie. Nie wolno ci zawieść tego klienta. Uwierz mi, nie chciałabyś, żebym ja również  poczuł się zawiedziony. Mogłabyś tego żałować – rzucił  groźbą i zamilkł.

Dalej jechali w ciszy, a on uśmiechał się parszywie. Wreszcie mógł być z siebie dumny. Kiedyś powiedział jej, że czuje się oszukany. Ryzykował życie, zabijając obcych mu ludzi po drugiej stronie Europy, a w zamian dostał gówno, choć jego zdaniem należało mu się bogactwo.

Stella też poczuła się oszukana. Zawsze była mu posłuszna, nie marudziła, nie wybrzydzała, po prostu wykonywała rozkazy. W zamian planował ukraść jej wszystkie najlepsze lata, wycisnąć ją jak cytrynę i do tego bezczelnie odciąć od forsy. Jeśli łudziła się, że potrafi spojrzeć na nią jak na człowieka, w tej chwili to złudzenie prysnęło. Nie zamierzała już nigdy dla niego zarabiać, nigdy więcej  patrzeć na jego ryj ani słuchać jego poleceń.

Nikt nie będzie mówił, co mam robić!

W jej głowie pojawił się dziwny, niezrozumiały impuls. Powstał z mieszanki wściekłości, desperackiej potrzeby ucieczki i tlącego się promyka nadziei. Z naprzeciwka zbliżał się tir, a wujek sięgnął po puszkę z energetykiem. W sercu poczuła uścisk. Kurczyło się  niczym gąbka, za to ręka prowadziła się sama, odporna na strach i rozsądek.

Złapała za kierownicę tuż nad prawą dłonią wujka. Wykonała ruch, którego od razu pożałowała, ale było za późno, żeby zatrzymać konsekwencje. Zaskoczony mężczyzna nawet nie jęknął, gdy samochód skręcił w lewo, nieuchronnie zbliżając się do tira. Wszystko trwało sekundy, choć Stella odbierała je jak wieczność.

Lewa strona maski trafiła w tylny róg naczepy z hukiem przypominającym wybuch pocisku. Szkło przedniej  szyby i stalowe elementy drugiego pojazdu wpadły do środka, prosto na wujka. Nie widziała, co się z nim dzieje, od razu zamknęła oczy. Poduszka powietrzna eksplodowała, trafiając ją w rękę, której nie zdążyła cofnąć. Pasy napięły się, lecz siła uderzenia i tak była potworna.

Stella uderzyła plecami w fotel. Zdawał się twardy jak  beton, aż zabrakło jej tchu. Tyłem czaszki trafiła w zagłówek. Ciało zaczęło wirować, chyba ich obracało. Zdążyła  jeszcze pomyśleć, że nie chce umierać, po czym uderzyła głową w boczną szybę i nastała nicość.