Marcel Woźniak to polski pisarz, scenarzysta, twórca kryminałów, licznych opowiadań, a także biografii Leopolda Tyrmanda. Pisarz powraca z powieścią na faktach „Egzekutor” o życiu nazisty Feliksa Landaua. W wywiadzie opowiada o swojej inspiracji do napisania „Egzekutora”, ale także zdradza w jaki sposób pracuje nad swoimi książkami i jakie ma literackie plany na przyszłość.

Egzekutor - Marcel Woźniak
Kup ebooka, audiobooka lub książkę papierową Egzekutor na Woblink.com

 

Felix Landau lubił przesiadywać na balkonie okazałej willi i strzelać do przechodzących Żydów. W listach miłosnych do żony szczegółowo opisywał sadystyczne czyny, jakich się dopuścił. Brał też udział w masakrze profesorów lwowskich w nocy z 3 na 4 lipca 1941 we Lwowie. Landau to zbrodniarz nazistowski, który organizował pracę Żydów w Drohobyczu. Na jego łasce był Bruno Schulz, którego nazista zmusił do namalowania w swojej willi obrazów inspirowanych baśniami. Wkrótce to za jego sprawą, Schulza spotkała okrutna śmierć. U boku wiernie towarzyszyła Landauowi ukochana Gertrude. Urządzała z nim wystawne przyjęcia w drohobyckiej willi, w dzielnicy oddzielonej od getta aleją jabłonek i ładnych domów. Gertrude szybko znalazła się pod wpływem Feliksa.

 

Wywiad z Marcelem Woźniakiem

Dlaczego wybrałeś Feliksa Landaua na swojego bohatera?

Wydarzenia ostatnich miesięcy uświadomiły nam wszystkim, dlaczego należy rozgraniczać dobro i zło, karać winnych i głośno mówić o wojennych zbrodniach. Landau wydał mi się antybohaterem, którego życiorys może być ciekawym studium zła i skuteczną przestrogą. Wszyscy znają historie potworów skazanych w Norymbergi, tymczasem potwornych nazistów było znacznie więcej. Biorąc pod uwagę skalę nazizmu, niewielu z nich spotkała zasłużona kara. Landau jest tego najlepszym i najgorszym przykładem.

 

Co łączyło Landaua z często wspominanym przy okazji „Egzekutora” Bruno Schulzem?

Landau zmusił Schulza do pracy podczas II wojny światowej. Wprowadziwszy się do zajętej przez nazistów willi, Felix umyślił sobie, że dom wymaga malarskich zdobień. Polecono mu zdolnego, drohobyckiego artystę – Bruno Schulza, którego zmusił, by pomalował dziecięcy pokój oraz wykonał portrety – Landaua i jego narzeczonej, Gertrude. Landau był jego protektorem – Schulz w zamian za pracę miał ochronę. Niestety, tylko do czasu.

 

Wolisz pisać biografie czy powieści na faktach?  Te drugie wydają się łatwiejsze.

W tej pracy nic nie jest łatwe. Jeśli chcesz dobrze wykonać pracę, musisz się przyłożyć. Oba gatunki mają swoje ograniczenia, które wymagają kreatywności. Biografia nie pozwala na schodzenie z pewnej ścieżki narracyjnej, powieść na faktach z kolei daje większe możliwości, ale znów – trzeba połączyć ze sobą fikcję i fakty w sposób atrakcyjny dla czytelnika.

 

Jak pracujesz nad książkami? Robisz research u źródeł, podróżujesz czy po prostu w internecie?

Nie wyobrażam sobie pisać o czymś zza biurka, jeśli mogę te miejsce naprawdę zobaczyć, zbadać. Podobnie dokumenty. Nauczyłem się tego z czasów dziennikarskich. Podczas prac nad biografiami Leopolda Tyrmanda odwiedziłem San Francisco, Nowy Jork, Moskwę, Frankfurt, Wilno. Tropami Landaua odwiedziłem Drohobycz czy Radom. Sztuką jest jak najwięcej zobaczyć i przeczytać, po to, by nabrać możliwie najbliższej perspektywy. Pamiętam przy okazji podróży do Wilna jak poszukiwałem domu, w którym miał rzekomo mieszkać Leopold Tyrmand podczas II wojny światowej. Z relacji świadków wiedziałem, że do owego domu ktoś się „wspinał”. Tak było napisane: „wspinał”. Musiałem zrozumieć czy chodziło o schody, wzgórze, podjazd. Obszedłszy kilkadziesiąt kamienic w końcu odkryłem willę, w której… nikt o Tyrmandzie nie słyszał. Ale okazało się, że było to właśnie to miejsce. Doprowadziło to do odkrycia historii tego domu – mieszkał tam po wojnie najsłynniejszy litewski pisarz, Tomas Venclova. Innym razem udało się odnaleźć w archiwach KGB dowód na to, że Tyrmand był w konspiracji. Z kolei w archiwach na Uniwersytecie Stanforda wpadł mi w ręce lewy dowód tożsamości Tyrmanda. Fakt przez lata wyśmiewany, nikt nie dowierzał w jego historię, jakoby podczas wojny udawał Francuza, będąc Żydem. Znalazłem dokument, w którym napisane było: narodowość francuska, katolik… Są to rzeczy, których nie wyczytałbym w internecie. Podobnie z Feliksem Landau. Znajomość topografii miasta, dotarcie do wspomnień jego mieszkańców – wszystko to rzuciło nowe światło na jego życie. Znalazłem również niemieckie dokumenty, o których przetłumaczenie poprosiłem przyjaciela, Bartka Bonieckiego. Pomogło mi to zrozumieć postawę syna Landaua. Teraz na rozkładzie jazdy mam Lyon i Amsterdam z powodu bohatera kolejnej książki…

 

Co masz teraz „na tapecie”?

Aktualnie pracuję nad powieścią o Klausie Barbie – rzeźniku z Lyonu. Szef gestapo, wróg numer jeden wszystkich mieszkańców Lyonu, agent CIA, który torturował największego bohatera narodowego francuskiego ruchu oporu – Jeana Moulin. Dotarłem do domu, w którym Barbie go pojmał. Przejechanie tej drogi w ciągu kilku sekund więcej mówi nam o mieście, niż wielka mapa, którą mam nad biurkiem i oglądam ją codziennie. W perspektywie kolejnego roku prowadzę wspólnie z Wydawnictwem Marginesy prace nad książką o Janie Lenicy, wybitnym grafiku, artyście plastyku. To również będzie wymagało podróży do Paryża i Berlina. Inaczej książek pisać się nie da, by były interesujące!

 

Marcel Woźniak – polski pisarz, autor powieści kryminalnych i biograf Leopolda Tyrmanda. Ukończył Uniwersytet Mikołaja Kopernika i kontynuuje badania jako doktorant w Instytucie Literatury. Jest laureatem wyróżnienia Komendanta Głównego Policji za opowiadanie Granatowa cisza w konkursie niepodlegla.gov.pl na stulecie polskiej policji.

 

Autorem zdjęcia Marcela Woźniaka jest Bartosz Pussak.