Agnieszka Lis to polska pisarka specjalizująca się w tworzeniu poruszających powieści obyczajowych. Kilka dni temu, 13 stycznia, miała miejsce premiera jej najnowszej książki zatytułowanej „Pozory”.

Właśnie w tym miesiącu świętuje 10-lecie swojego debiutu pisarskiego, a podczas minionej dekady opublikowała 15 książek. Zaliczana jest do ścisłego grona najpoczytniejszych autorek powieści obyczajowych. Agnieszka Lis to kobieta spełniona – twórczo i w życiu osobistym.

Ma rodzinę – męża i dzieci. I  spokojną przystań, o której pisze tak:: ”zdecydowaliśmy się na budowę własnego domu według naszego projektu. To takie spełnienie marzeń. Jest skrojony idealnie pod nas, pod nasze potrzeby. Ma co najmniej dwa rozwiązania zaprojektowane specjalnie dla nas. Przede wszystkim mam w domu swoją bibliotekę pełną półek, których liczba z początku wydawała mi się wystarczająca, ale teraz książki ustawiam już na nich w dwóch rzędach (…). Poza tym ogród, którym uwielbiam się zajmować: przycinać rośliny, pielęgnować je. Latem zaś po prostu położyć się na kocu na zielonej murawie”.

Ta przystań znajduje się poza wielkomiejskim gwarem, choć niedaleko od Warszawy. To w niej pisze, a kibicują jej najbliżsi: ”Na początku mój mąż podchodził z ogromnym dystansem do mojej twórczości i wcale nie chciał jej czytać! Dopiero po trzech czy czterech książkach przyznał się do obaw, iż go w powieściach opisuję. A ja nie opisuję swojej rodziny!”. Teraz jest jej pierwszym recenzentem, surowym, krytycznym, ale jednocześnie wspierającym. Podobnie jak dzieci i rodzice, zwłaszcza ojciec pisarki uważający, że wszystko, co zrobi jest wspaniałe. Agnieszka Lis podkreśla: „niezwykle istotny jest też fakt, że mąż bardzo pomaga mi w życiu codziennym. Oboje pracujemy zawodowo, ale gdybyśmy nie dzielili się obowiązkami domowymi, nie mogłabym poświęcić tyle czasu na pisanie”. Dlatego jej mąż sprząta, a niekiedy odwozi dzieci do szkoły, a ona gotuje.

Agnieszka Lis "Pozory"
Kup ebooka na Woblink.com

Co robi pisarka w wolnych chwilach?

„Przede wszystkim czytam, bo jak powiedziała Wisława Szymborska „to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła” – mówi. Poza tym uwielbia gotować. I to z fantazją. Jej pierniczki świąteczne, bajecznie wręcz zdobione „poszłyby” zapewne w ułamku sekundy na targu śniadaniowym.

Praca jest dla niej nieustającym źródłem satysfakcji ponieważ robi to, co kocha. Trzeba przyznać, że miała w życiu szczęście. Gdy po wielu trudnych latach opuściła mury korporacji, gdzie zresztą też doceniono jej profesjonalizm skoro awansowała od recepcjonistki do prezesa zarządu – mogła wrócić do ukochanej muzyki. Od dekady uczy gry na pianinie dzieci w szkole. I oczywiście pisze.

– A sięgnęłam po pióro… bo tęskniłam za tym od dziecka. Jestem z wykształcenia pianistką, więc przez całe młode życie nieustannie ćwiczyłam na fortepianie, nie miałam czasu na pisanie. Ale po studiach znalazłam zatrudnienie w korporacji i czułam, że mi czegoś brak. Podjęłam więc kolejne studia, dziennikarskie. Potem poszłam na kurs pisarki. A potem napisałam pierwszą książkę. Chyba po prostu pisanie było mi pisane – opowiada.

Materiał przygotowała: Anna Kłosowska