Od kilku lat temat ultraortodoksyjnych Żydów staje się coraz bardziej popularny. W ostatnim czasie ukazały się między innymi książka i miniserial „Unorthodox”, film dokumentalny „Jedni z nas”, serial „Shitsel”, reportaż „Mazel Tow. Jak zostałam korepetytorką w domu ortodoksyjnych Żydów” i w końcu książka „Ok, amen”. W społeczności chasydów intryguje przede wszystkim ich ścisła izolacja od świata zewnętrznego, przestrzeganie szeregu surowych zasad dotyczących każdego aspektu ich życia czy odrzucenie większości atrakcji świeckiej rzeczywistości. Reportaż Niny Solomin pozwala zajrzeć do niedostępnego na co dzień świata i poznać członków społeczności Satmar.

Autorka  na początku reportażu pokrótce przybliża historię chasydyzmu, gdyż jej poznanie jest konieczne do nabrania właściwego spojrzenia na współczesny dwór Satmar. To ruch chasydzki, który skupia przede wszystkich Żydów o korzeniach rumuńskich i węgierskich. Współcześnie jest jednym z najbardziej wpływowych i największych ruchów chasydzkich. Jego członkowie kojarzeni są przede wszystkim z antysyjonistycznym stanowiskiem, nie uznają także państwa Izrael. Na to, jak wygląda dzisiaj, w znaczącym stopniu wpłynął Holocaust. Również od Zagłady rozpoczęło się zainteresowanie Solomin tematyką ortodoksyjnych Żydów. Jej matka przyszła na świat w latach trzydziestych w Polsce i straciła podczas wojny znaczną część rodziny.

ok amen woblink książka tygodnia
Kup ebooka na Woblink.com

Nina Solomin jest szwedzką dziennikarką i pisarką o polsko-rosyjskich korzeniach (jej matka to polska Żydówka). Pracowała między innymi dla jednego z największych szwedzkich dzienników oraz Szwedzkiego Radia. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych zamieszkała w Williamsburgu, pełnej wielu różnych grup etnicznych dzielnicy położonej w północnej części Brooklynu w Nowym Jorku. Rozpoczęła  tam pracę nad reportażem o chasydach, który nieoczekiwanie przerodził się w książkę „Ok, amen”.

Początkowo nie mogła dotrzeć do tamtejszych chasydów, gdyż unikali jej, nie chcieli nawiązywać z nią żadnych kontaktów, a nawet nie patrzyli w jej stronę. Do czasu, kiedy jeden z ortodoksyjnych Żydów sam zapukał do jej drzwi. Był to moment przełomowy, który pozwolił Ninie zajrzeć do hermetycznego świata i poznać nieco lepiej jego członków – od tych najbardziej religijnych po tych przestrzegających reguły mniej surowo. W „Ok, amen” zawarła rozmowy z poznanymi chasydami, opowiedziane przez nich historie, przemyślenia, opinie o świecie ortodoksyjnej wiary. Dzięki autorce miałam okazję „poznać” nie tylko osoby będące chasydami od pokoleń, ale także Chavę oraz Pinchasa, którzy wychowywali się w świeckich rodzinach, a potem dołączyli do społeczności Satmar i wzięli ślub już wewnątrz diaspory chasydzkiej.

Inną bohaterką jest urodzona w chasydzkiej rodzinie Necha. Kobieta porzuciła religijne życie, jednak nadal ma w Williamsburgu rodzinę i przyjaciół. Jedną z najbardziej intrygujących postaci w reportażu jest Sam żyjący we wspólnocie, ale myślący o niej bardzo krytycznie. Opowiada autorce o wadach chasydyzmu i naiwności członków społeczności, za przykłady podając wydarzenia ze swojego życia. Oprócz osób, Nina Solomin opisuje także wydarzenia, w jakich brała udział podczas pobytu w Williamsburgu. Uczestniczyła w ślubach, uroczystościach religijnych, wspólnie ze swoimi rozmówcami obchodziła Szabas, Jom Kipur, Sukot i szereg innych świąt – wszystkie opisała w swojej książce.

Wspominane już „Unorthodox”, zarówno serial od Netflixa, jak i autobiograficzna książka Deborah Feldman czy dokument „Jedni z nas” w reżyserii Heidi Ewing, pokazują ciemne strony chasydzkiego świata, z którego bohaterowie pragną uciec za wszelką cenę. W „Ok, amen” szczególnie podobało mi się to, że Nina Solomin pokazuje ortodoksyjnych Żydów z zupełnie innej strony – jako normalnych ludzi, targanych takimi samymi uczuciami jak ludzie spoza społeczności, a przede wszystkim bardzo różnorodnych. Nie traktuje ich jako grupy, ale jako jednostki. Co prawda wszyscy bohaterowie reportażu należą do chasydów Satmar, ale autorka w żadnym momencie nie zakłada, że każdy z nich jest taki sam. Tym samym przełamuje stereotypowe spojrzenie na ortodoksyjnych Żydów. Jest to o tyle ważne, że stawia ich w szerszym świetle.

Uzyskałam odpowiedzi na wiele pytań, jednak kiedy opuszczałam Williamsburg, w mojej głowie roiło się od ludzi. Większość z nich miała obraz świata i poglądy, z którymi w żaden sposób nie mogłabym się zgodzić. Ale byli to ludzie z krwi i kości, mający swoje radości i troski, pieśni i momenty milczenia, obawy i imponujące wewnętrzne ciepło.

Mimo żydowskiego pochodzenia autorka nie jest częścią społeczności chasydzkiej. Patrzy więc na świat oczami osoby z zewnątrz. Dziwią i szokują ją te same rzeczy, które prawdopodobnie będą zaskakiwać czytelników. Co jednak szczególnie ważne, Solomin nawet jeśli nie rozumie zasad rządzących chasydami, czy ich postępowania, nie kpi z nich, nie deprecjonuje ich stylu życia. Do swoich bohaterów zawsze podchodzi z otwartością i rozumieniem – nawet kiedy oni nie odpłacają się tym samym. 

Książka „Ok, amen” powinna przypaść do gustu miłośnikom literatury non-fiction w nieco fabularyzowanej formie, osobom ciekawym świata i innych kultur. To także książka dla tych, którzy widzieli, bądź czytali „Unorthodox” i chcieliby dowiedzieć się więcej o ortodoksyjnych Żydach. Reportaż jest bardzo sprawnie napisany, jednak czytelnicy, którym przeszkadza lekki, wspomnieniowy i pełny osobistych komentarzy autora styl mogą być trochę zawiedzeni. Moim zdaniem nie była to wada. Wręcz przeciwnie, dzięki temu książkę Solomin czytało się jak wciągającą powieść. Na koniec czułam pewien niedosyt, ale tylko dlatego, że z chęcią poznałabym dalsze losy bohaterów książki. Gdyby autorka powróciła po latach do Williamsburga aby ponownie spotkać się z Samem, Juditch, Chavą czy Pinchasem by napisać ciąg dalszy „Ok, amen” sięgnęłabym po tę książkę bez wahania.

Wydarzenia, na podstawie których powstał reportaż Niny Solomin, miały miejsce pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Jak więc obecnie wygląda życie chasydów w Williamsburgu? W przedmowie do „Ok, amen” przeczytałam, że społeczność ta szczególnie ucierpiała z powodu pandemii. Jest to spowodowane prowadzonym przez ortodoksyjnych Żydów, bardzo kolektywnym, stylem życia wypełnionym częstymi spotkaniami czy to w synagogach czy na licznych weselach. Mimo tego, jak pisze Nina Solomin, wiele wskazuje na to, że po zakończeniu pandemii życie społeczności Satmar będzie nadal toczyło się w niezmienionej formie, a kolejne pokolenia wciąż będą kontynuować przestrzeganie praw i obowiązków dyktowanych przez religię oraz za wszelką cenę starać się zachować pielęgnowany od dawna sposób życia.