23 lutego swoją premierę będzie miała najnowsza powieść Barbary Wysoczańskiej pt. „Siła kobiet”. Jednak już teraz ebooka tego tytułu możecie kupić w przedsprzedaży na Woblink.com! Z tej okazji Barbara Wysoczańska udzieliła nam wyjątkowego wywiadu, w którym opowiada m.in. o tym, co natchnęło ją do napisania „Siły kobiet” i jak to się stało, że w ogóle zaczęła tworzyć. Autorka zdradziła nam także czym różniła się praca nad debiutem od pisania kolejnej książki. Zapraszamy do lektury!

„Siła kobiet” Barbary Wysoczańskiej

23 lutego ukaże się najnowsza książka Barbary Wysoczańskiej. Mimo, że do premiery pozostało jeszcze kilka dni, to już teraz można ją kupić w formie ebooka w księgarni internetowej Woblink. W 2021 roku ukazała się debiutancka powieść autorki pt.„Narzeczona nazisty”. Z okazji premiery drugiej książki Barbara Wysoczańska udzieliła nam wywiadu. Opowiada w nim o „Sile kobiet”, literackich planach na przyszłość, ulubionych książkach, a także o tym, co sprawia, że tak chętnie sięgamy po historie o pokonywaniu trudności i zakazanych miłościach. Przy tej okazji polecamy fragment powieści, który został opublikowany na naszym blogu.

Wywiad z Barbarą Wysoczańską:

Zadebiutowała Pani w 2021 roku powieścią „Narzeczona nazisty”. To osadzona w realiach II wojny światowej i pełna emocji opowieść o miłości dwójki bohaterów pochodzących ze skrajnie różnych środowisk. Książka urzekła czytelników – stała się bestsellerem i doczekała się wznowienia. Lada chwila ukaże się Pani najnowsza powieść pt. „Siła kobiet”. Czego możemy spodziewać się tym razem?

W drugiej powieści „Siła kobiet” również można spodziewać się sporej dawki emocji. Jest to opowieść o kobietach, które z odwagą i determinacją, często narażając się na ośmieszenie czy szykany, starały się odmienić swój los. Wszystko dzieje się w latach dwudziestych, kiedy Polska ledwo odzyskała niepodległość i nie był to czas przyjazny kobietom. Każda z moich trzech bohaterek w inny sposób próbuje odnaleźć się w rzeczywistości, mając na uwadze własną godność, chęć samorealizacji czy zwyczajną potrzebę miłości i zapewnia swojemu dziecku normalnych warunków do życia. W tamtych czasach było to niezwykle trudne, a nawet wręcz niemożliwe.

Co natchnęło Panią do napisania tej historii i dlaczego na czas akcji powieści wybrała Pani akurat dwudziestolecie międzywojenne?

Siła kobiet Barbara Wysoczańska
Kup ebooka w przedsprzedaży na Woblink.com

Do napisania tej powieści natchnęła mnie obecna sytuacja kobiet w naszym kraju, które niestety znów muszą głośno i z uporem krzyczeć o swoich elementarnych prawach, które próbuje się im odbierać. Ta sytuacja głęboko mnie porusza, bo jestem Polką, kobietą i mam dwie córki. Na czas akcji powieści wybrałam dwudziestolecie międzywojenne, bo był to okres, kiedy Polki uzyskały prawa wyborcze i domagały się równego traktowania, poszanowania ich godności i samostanowienia o sobie. Polki głośno mówiły, że mają prawo do wykonywania pracy zarobkowej, czy edukacji na wyższych uczelniach. Mają również prawo do świadomego macierzyństwa, co było największym problemem ówczesnych czasów. Niestety II wojna światowa zniweczyła wszystko, o co kobiety tak się upominały.

W jednym z wywiadów mówiła Pani o tym, że tytuł najnowszej książki ma wiele znaczeń – czy może Pani o nich opowiedzieć?

Tak, tytuł jest wieloznaczny. Odnosi się do siły polskich kobiet, które nie bały się mówić, że mają prawo decydować o losach państwa w którym żyją – co zaowocowało nadaniem Polkom praw wyborczych. Mają również prawo do decydowania o sobie i do równouprawnienia. W tytule znajduje się również siła kobiecego charakteru, która pomaga przetrwać najgorsze chwile po to, żeby odrodzić się do lepszego życia. Jest tu również siła miłości – zarówno kobiety do mężczyzny jak i tej najwrażliwszej matki do dziecka. I siła kobiecej przyjaźni, która podnosi na duchu, dodaje odwagi i potrafi odmienić los.

Bohaterkami powieści są trzy zupełnie różne od siebie kobiety, związane z tym samym bezwzględnym mężczyzną. Która z nich jest Pani najbliższa?

Każda z bohaterek jest mi bliska. Starałam się kreować je na wzór swoich obserwacji i wyobrażeń. Moja wrażliwość kazała mi stworzyć je w taki sposób, żeby pokazać z czym niejednokrotnie kobieta jest zmuszona walczyć, żeby normalnie i godnie żyć. Cieszyć się tym życiem. Najbliżej mi jednak z Rozalią, bo podobnie jak ona czułam w sobie pasję i marzyłam, żeby ją zrealizować. Bohaterka nie jest jednak moim alter ego.

„Siła kobiet”, mimo, że rozgrywa się w ubiegłym stuleciu, jest powieścią uniwersalną, tak jak problemy, z jakimi zmagają się jej bohaterki. Skąd przedstawione w książce kobiety znalazły w sobie tak wielką siłę, aby walczyć o swoje?

Jedna z moich bohaterek zmaga się z traumą po przemocy, której doświadczyła ze strony swojego męża. Druga próbuje zapewnić sobie i swojemu dziecku godne życie, co nie jest proste, bo pochodzi z nizin społecznych, co już na starcie skazuje ją na niepowodzenie. Natomiast trzecia bohaterka skrycie marzy o tym, żeby pójść na studia i zostać prawniczką. W tamtych czasach takie wykształcenie zarezerwowane było głownie dla mężczyzn. Moje bohaterki czerpały siłę z miłości, przyjaźni i wewnętrznego przekonania, że w świecie w którym żyją nikt nie da im w prezencie tego, czego pragną, więc same muszą o to zabiegać.

Rozalia i Ada po latach marazmu i cierpień miały odwagę pójść pod prąd, żeby pokazać swoją wartość. Zuzannie miłość do dziecka i przyjaźń z Rozalią pomagały przetrwać trudne chwile, a nawet skłoniły ja do głębokiej autorefleksji. Rzecz dzieje się w dwudziestoleciu międzywojennym, ale przekaz powieści rzeczywiście jest uniwersalny, bo bezsprzecznie odnosi się do czasów nam współczesnych. Wciąż kobiety nie tylko w Polsce, ale na całym świecie borykają się z tymi samymi problemami, które mają moje bohaterki. Przemoc domowa, brak dostępu do edukacji wyższej, czy niemożność wyrwania się z marazmu biedy i wykluczenia społecznego, nie wspominając już o możliwości świadomego macierzyństwa. Świat pełen jest takich kobiet.

A co z samym zakończeniem? Czy znała je Pani od samego początku czy też pomysł na finał przyszedł dopiero później?

Podobnie jak przy pierwszej powieści, teraz również znałam zakończenie. Wymyśliłam je na samym początku, bo jest mi łatwiej kiedy wiem, jaki będzie finał. Zakończenie stanowi dla mnie cel który sobie obieram i do którego prowadzą mnie sami bohaterowie.

Powieść pełna jest zdecydowanych, aktywnych społecznie bohaterek, jak na przykład ciotka Rozalii, która brała udział w manifestacjach o uzyskanie praw wyborczych dla kobiet. Czy podczas ich tworzenia wzorowała się Pani na jakichś postaciach historycznych?

Oczywiście. W tamtych czasach było wiele mądrych, odważnych Polek, które nie bały się mówić o tym, że kobieta ma taką samą wartość w społeczeństwie jak mężczyzna. Pisząc swoją powieść wzorowałam się między innymi na Paulinie Kuczalskiej-Reinschmit, która w 1907 roku założyła Związek Równouprawnienia Kobiet i zaczęła wydawać w Warszawie czasopismo feministyczne „Ster”. Stąd też jedna z moich postaci w powieści zajmuje się redagowaniem gazety dla kobiet. Wspomniałam również w książce Zofię Moraczewską – która jak kilka innych kobiet, po uzyskaniu praw wyborczych została jedną z posłanek na Sejm.

Niesamowita była działaczka feministyczna Irena Krzywicka, która z determinacją propagowała edukację seksualną, antykoncepcję i świadome macierzyństwo, co w tamtych czasach nie było ani oczywiste, ani powszechne. Wspomnieć należy również ukochaną marszałka Józefa Piłsudskiego Aleksandrę Piłsudską, która była gorącą feministką i niejednokrotnie przekonywała męża że, kobiety w Polsce zasługują na więcej praw. Oczywiście takich emancypantek było bardzo dużo wśród literatek, malarek, działaczek społecznych, ale i zwykłych gospodyń domowych.

Na kartach książki pojawia się postać Tamary Łempickiej. Dlaczego akurat ta artystka zagościła w „Sile kobiet” – ze względu na jej życiorys, twórczość czy może jeszcze z innych powodów?

Moja miłość do Tamary Łempickiej trwa od kilkunastu lat, kiedy to po raz pierwszy odkryłam jej twórczość. Podziwiam ją za talent, charakter, upór z jakim dążyła do celu. Od dziecka wiedziała, że jest utalentowana, wiedziała czego chce i konsekwentnie rozwijała swój talent, nie zważając na przeciwności losu. W tamtych czasach kobieta malarka nie miała siły przebicia, a jej się udało. Nie wstydziła się swojej kobiecości i wrażliwości. Nie bała się mówić głośno tego, co myśli. Wierzyła w miłość i nie znosiła bylejakości. Dla mnie nie była skandalistką, tylko świadomą siebie, odważną kobietą. Była doskonałym przykładem wyzwolonej kobiety swoich czasów i dlatego to ona zagościła na kartach mojej powieści.

Kup ebooka, audiobooka lub książkę na Woblink.com

Bohaterowie „Narzeczonej nazisty” pochodzą  z dwóch różnych światów, a ich miłość jest uważana przez wielu za „zakazaną”. Również w najnowszej powieści „Siła kobiet” relacje między bohaterami są skomplikowane, często naznaczone cierpieniem. Jak Pani sądzi, co sprawia, że tak chętnie czytamy o trudnych historiach, zakazanych miłościach i pokonywaniu trudności?

Trudne relacje towarzyszą nam codziennie. Nawet jeśli sami ich nie doświadczamy, to obserwujemy je u innych. Myślę, że takie historie w książkach, jak te opisywane przeze mnie, pozwalają nam utożsamiać się z bohaterami, czuć ich rozterki, przeżywać miłosne wzloty i upadki. Bohaterowie często pomagają nam samym uporać się z własnymi emocjami.

W swoich książkach porusza Pani trudne tematy, jak na przykład przemoc domowa, nadużywanie władzy, bieda, trudy samotnego macierzyństwa czy bliscy roszczący sobie prawo do decydowania o losach bohaterek. W jaki sposób buduje Pani tło społeczne powieści?

Przede wszystkim staram się stworzyć w wyobraźni bohaterów świat w którym będą żyli, a później osadzić to w danym czasie i miejscu. Społeczeństwo w którym funkcjonują moi bohaterowie musi odzwierciedlać kluczowe problemy zawarte w powieści. Dwudziestolecie międzywojenne było przesiąknięte takimi problemami, jak skrajna bieda, przemoc, nadużywanie władzy, czy negowanie praw kobiet. To były problemy społeczne, często ignorowane, przemilczane, wyśmiewane. Więc idealnie pasowały jako tło do mojej powieści.

Oprócz wątków obyczajowych, społecznych i romantycznych w Pani powieściach bardzo ważną rolę odgrywa historia. Czy od zawsze znajdowała się ona w kręgu Pani zainteresowań?

Nie ukrywam, że historia jako nauka jest mi niezwykle bliska. Szczególnie interesuje mnie dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa i czasy późniejsze. Fascynują mnie przemiany społeczne i polityczne, życiorysy ważnych ludzi, którzy kreowali rzeczywistość i mechanizmy tworzenia się dyktatur z pełnymi tego konsekwencjami dla świata. Dlatego też historia automatycznie staje się tłem dla moich powieści.

Wracając do Pani literackich początków. „Narzeczona nazisty” była Pani literackim debiutem. Mogłaby Pani opowiedzieć czytelnikom o swojej drodze do wydania pierwszej książki? Co sprawiło, że postanowiła Pani podjąć tę odważną decyzję i wysłać powieść do wydawnictwa?

Od zawsze wszystko co pisałam, chowałam w „szufladzie”. Dopiero historia Hani i Johanna, która urodziła się w mojej głowie kilka lat temu, zaczęła domagać się opublikowania. Wiedziałam, że chcę tę książkę wydać i z takim zamiarem ją pisałam. Byłam zdeterminowana, żeby zrobić to do końca i najlepiej jak potrafię, choć trochę błądziłam po omacku, bo nie wiedziałam jak wygląda proces wydawniczy i czy jakiekolwiek wydawnictwo zainteresuje się moją powieścią. Udowodniłam jednak sobie, że jak się bardzo wierzy w to co się robi, to marzenia się spełniają.

Jest Pani mamą dwóch córek i od kilkunastu lat pracuje Pani w salonie jubilerskim. Jak udało się Pani znaleźć czas na pisanie? Co sprawiło, że w ogóle zaczęła Pani pisać?

To było rzeczywiście trudne. Najczęściej pisałam nocami, albo szukałam wolnych chwil. Dopiero pandemia i przymusowy lockdown to był ten czas, który pozwolił mi skupić się intensywnie na powieści i ją skończyć. Cieszę się, że ten trudny okres wykorzystałam w taki sposób.

Niektórzy pisarze mają swoje przyzwyczajenia związane z procesem twórczym – piszą o danej porze, z termosem pełnym kawy na biurku, w tym ulubionym miejscu. Jak to wygląda u Pani? Czy ma Pani jakieś rytuały i zwyczaje związane z pisaniem?

Pisanie traktuję jak codzienną pracę, którą muszę wykonać, bo taki mam plan dnia. Teraz nie piszę już nocami tylko w dzień, zaraz po tym jak mąż wychodzi do pracy a dzieci do przedszkola i szkoły. To jest mój czas twórczy i tak go traktuję. Nie mam ulubionego miejsca, zmieniam je w zależności od nastroju. Raz to jest salon, innym razem sypialnia. Niestety nie mam gabinetu z dostosowanym do pisania biurkiem. Za to zawsze podczas pisania chce mi się jeść i pić, więc mam przy sobie wodę albo herbatę i coś do podgryzania, bo bez tego trudno mi myśleć.

Czym różniła się praca nad debiutem od pracy nad kolejną powieścią?

Pisząc „Narzeczoną nazisty” miałam jedynie cichą nadzieję, że ktoś się tą książką zainteresuje. Oczywiście rzeczywistość przerosła moje oczekiwania. Przy drugiej powieści miałam już świadomość, że mam grono czytelników, czekających na moją kolejną powieść i jest wydawnictwo otwarte na moją propozycję. To niezwykle budujące, ale też bardzo odpowiedzialne. Zarówno przy pierwszej jak i drugiej powieści wkładałam w pisanie całe swoje serce i mnóstwo emocji, ale pisząc „Siłę kobiet” byłam już bardziej świadoma pracy nad warsztatem czy redakcją.

W jednym z wywiadów powiedziała Pani, że przed literackim debiutem chodziła Pani na spotkania autorskie jako gość. Teraz pojawia się Pani na nich jako autorka. Czy lubi Pani te spotkania, wywiady, rozmowy z czytelnikami?

Bardzo lubię spotkania i rozmowy z czytelnikami. Jest to dla mnie zupełnie nowe, ale niezwykłe doświadczenie. Sam fakt, że ktoś przeczytał moją książkę i jeszcze chce się podzielić wrażeniami z tego czytania, jest dla mnie czymś absolutnie niezwykłym. Tego nie da się opowiedzieć. Poza tym od czytelników wciąż dowiaduję się czegoś nowego o moich bohaterach. Tak naprawdę oni przestają być moi, a stają się czytelników. Każdy postrzega ich inaczej i to jest piękne. Takie rozmowy dodają mi energii i pewności siebie do dalszego pisania.

Jak wyglądają Pani literackie plany na przyszłość? Czy pracuje Pani obecnie nad nową historią? Jeśli tak, czy mogłaby Pani zdradzić coś na jej temat?

Pracuję nad nową książką, jednak nie chciałabym zdradzać szczegółów, bo na to jeszcze za wcześnie. Co jeśli moi bohaterowie przestaną mnie słuchać i pójdą w powieści w inną stronę, a ja w wywiadzie powiem, że miało być tak i tak? Dlatego wolałabym tą przestrzeń zostawić otwartą.

Na koniec zawsze pytamy naszych rozmówców o dwie rzeczy: młodzieńcze wspomnienia związane z literaturą i ulubione książki. Czy książki były od zawsze obecne w Pani życiu? Co czytała Pani dzieciństwie i czy pamięta Pani pierwszą samodzielnie wybraną książkę?

Pamiętam, że mając osiem lat przyniosłam sobie z biblioteki w „W pustyni i w puszczy” Sienkiewicza i przeczytałam ją w całości. Byłam z siebie bardzo dumna, bo dałam radę z taką grubą książką. Jako dziecko zaczytywałam się również w komiksach „Kajko i kokosz” czy mój ulubiony „Thorgal”. Później przyszedł czas na całą serię „Ani z Zielonego Wzgórza”. Uwielbiałam również książki Małgorzaty Musierowicz. Do dziś pamiętam emocje które mi towarzyszyły podczas czytania tych historii.

 W ostatnim pytaniu tradycyjnie prosimy rozmówców o wskazanie swoich ulubionych tytułów. Jakie książki czyta Barbara Wysoczańska? Takie 5 najważniejszych dla Pani książek.

Staram się czytać wszystko, od reportaży, literatury faktu i biografii, po literaturę obyczajową, romanse i kryminały. Oczywiście szczególną rolę zajmują u mnie książki historyczne. A pięć najważniejszych książek do których ciągle wracam to „Bóg rzeczy małych”Arundhati Roy, „Mistrz i Małgorzata” Michaiła Bułhakowa, „Miłość w czasach zarazy” i „Sto lat samotności” Gabriela Marqueza i „Wiedźmin” Andrzeja Sapkowskiego, którego wciąż nie mam dość i mogę czytać bezustannie, bo mnie bawi, wzrusza, wzbudza refleksję.

Wywiad przeprowadziła Martyna Gancarczyk
Autorem zdjęcia Barbary Wysoczańskiej jest Bartosz Pussak