Jędrzej Pasierski jest autorem cyklu powieści kryminalnych z Ninią Warwiłow i dwóch oddzielnych powieści. W 2020 roku został laureatem Nagrody Wielkiego Kalibru – najważniejszego polskiego wyróżnienia za najlepszą kryminalną powieść roku. Nagrodę otrzymał za powieść „Roztopy”, drugi tom serii z Niną Warwiłow w roli głównej. Na początku sierpnia, nakładem wydawnictwa Czarne, ukazała się jego najnowsza powieść – „Wodnik”, która wcześniej była dostępna tylko w formie superprodukcji audio. Przy okazji premiery tego tytułu mamy dla Was wywiad z autorem, w którym opowiada o „Wodniku”, inspiracjach, procesie twórczym, literackich planach na przyszłość, a także o ulubionych książkach. Zapraszamy do lektury!

Jędrzej Pasierski – wywiad

9 sierpnia nakładem Wydawnictwa Czarne ukazał się Pana thriller psychologiczny pt. „Wodnik”. Pana wcześniejsze powieści to pełne napięcia kryminały z charyzmatyczną Niną Warwiłow w roli głównej. Czego możemy spodziewać się tym razem?

Jesiennej, cokolwiek mrocznej historii rozgrywającej się na Roztoczu…z nieco większym udziałem psychologii i bohaterem, który nie jest śledczym, ale w którego skórę wchodzimy. To zresztą, jak mi się wydaje, pewna nowość w kryminale rozgrywającym się w Polsce: bohater psycholog dziecięcy. Brak u nas zgrabnej nazwy więc stosuję tu pewną kalkę z angielskiego „child psychologist”. Dzieci są moim zdaniem ciekawe w kryminale, bo widzą świat trochę w innych barwach i odcieniach. Szczepan Turski, mój bohater, jest powiedzmy przygotowany, aby dostrzec to inne widzenie świata. A przynajmniej jest zainteresowany i słucha.

Powieść początkowo była dostępna wyłącznie w formie superprodukcji audio. Skąd taka decyzja? Czy „Wodnik” od początku powstawał z myślą o tej formie?

Nie, ale tak zdecydowałem po drodze. Chciałem spróbować czegoś nowego, czyli nowej formuły i powieść spoza cyklu się do tego nadawała – a gwiazdorska obsada i wykonanie przerosły moje oczekiwania.

W „Wodniku”, jeszcze bardziej niż w Pana poprzednich powieściach, na pierwszy plan wysuwają się bohaterowie – ich relacje, uczucia, skrywane tajemnice i tragedie. Co było impulsem do napisania tej książki?

Roztocze. A następnie – sama postać Wodnika, który zawładnął moja wyobraźnią i poniekąd pokierował opowieścią. A to, że jest i psycholog i pisarka, to również pojawiło się na wczesnym etapie – po prostu ukazały mi się te postaci.

Z jakimi odczuciami bądź przemyśleniami chciał Pan zostawić czytelników po skończonej lekturze?

Jak zwykle z poczuciem dobrze spędzonego czasu. Jeśli pojawi się również i refleksja, to będę się cieszył, ale stawiam przed sobą zadanie zaciekawienia czytelników a następnie poprowadzenia ich zajmującą historią.

A co z zakończeniem? Czy znał je Pan od samego początku czy też pomysł na finał przyszedł później?

Na pewnym etapie już znałem, choć ukazało mi się samo. Czyli nic na siłę – takie sytuacje lubię najbardziej.

Jedna z bohaterek przywołuje w powieści film Kurosawy pt. „Rashōmon”. Przy tej okazji chciałam zapytać o kino. Jakie filmy należą do Pana ulubionych?

Z pewnością w dużej mierze wychowałem się na Kurosawie – dzięki ojcu. W ogóle miałem niezłą kinową edukację, dzięki rodzicom oraz czasopismu „Kino” które czytywałem od deski do deski od mniej więcej dziesiątego roku życia. W latach dziewięćdziesiątych obejrzałem masę świetnych filmów reżyserów, którzy święcili triumfy w tym czasie. Nie umiem powiedzieć jaki jest mój ulubiony film, bo jest ich sporo, ale w przeciwieństwie do Uli, mam największy sentyment do innego filmu Kurosawy: „Siedmiu Samurajów”.

W jednym z wywiadów powiedział Pan: Każdy mój bohater ma coś ze mnie. Jakie Pana cechy mają główni bohaterowie „Wodnika” – Szczepan i Ula? Która z postaci jest Panu bliższa?

Przypuszczalnie Ula (śmiech). Jest pisarką, a poza tym Szczepan jest postacią wiodącą, prowadzoną w narracji pierwszoosobowej, a z takimi postaciami miewam problem, bo są za blisko mnie. Być może im więcej filtrów, tym więcej śmiałości pisania.

Czy któraś z Pana powieści została zainspirowana prawdziwymi zbrodniami?

Roztopy: delikatnie. Wydarzyła się podobna zbrodnia w Beskidzie Niskim, w moich stronach. Wykorzystałem kilka motywów z tej historii do stworzenia własnej opowieści.

Makabryczne zbrodnie, krew i perwersja dobrze się dziś sprzedają – zwłaszcza w kryminałach czy thrillerach. Obecnie ludzie pochłaniają opowieści o krwawych morderstwach w formie podcastów, filmów czy seriali. Dlaczego Pana zdaniem takie historie spotykają się z aż tak dużym zainteresowaniem? Nie tylko samych czytelników/widzów, ale również reżyserów czy wydawców, którzy chętnie publikują teksty kultury w różnych formatach na ten temat.

To nie jest chyba do mnie pytanie, ponieważ jestem już w zasadzie znany z innego podejścia. Prywatnie również dostaję takie pytania. Odpowiadam: sięgnijcie do moich książek, bo ja tego nie robię, więc to nie jest tak że trzeba epatować tymi wszystkimi elementami. Dlaczego to się robi, nie wiem, ale ani makabra, ani perwersja, ani (zbyt duża) ilość krwi nie mieszczą się w moim widzeniu literatury kryminalnej. Nawet przekleństw nie lubię za dużo. Aby mocne elementy dobrze wybrzmiały, musi być dla nich przestrzeń.

Czytelnik nie znajdzie w Pańskiej prozie drastycznych scen przemocy, a jednak powieściom z serii o Ninie Warwiłow czy „Wodnikowi” nie brakuje emocji, zaskoczenia czy poczucia zagrożenia. Co jest Pana zdaniem najważniejsze w budowaniu napięcia w powieści kryminalnej czy thrillerze?

Pewne fundamenty, czyli zamiast na efekcie skupienie się na samej historii, zwrotach akcji, klimacie, tle… Jeśli historia jest ciekawa wcale nie potrzebuje scen przemocy, a sceny przemocy nie budują historii, tylko mogą coś tuszować. Co? Na to już nie odpowiem.

W jednym z wywiadów czytałam, że Agatha Christie miała duży wpływ na Pana twórczość. Czy to jej proza zadecydowała o tym, że zdecydował się Pan pisać kryminały? Co sprawiło, że w ogóle zaczął Pan pisać?

Zacząłem pisać książki po tym jak zakończyłem pracę na etacie. W dużym skrócie chciałem robić coś artystycznego. Być może jej proza zadecydowała, bo Christie wychowała mnie kryminalnie, jako ze czytałem ją od mniej więcej ósmego roku życia. Z pewnością ta lektura wpłynęła na moje upodobania literackie, a może i charakter.

Wielu pisarzy ma swoje twórcze nawyki. Ernest Hemingway pisał na stojąco, Truman Capote na leżąco, najlepiej z papierosem i filiżanką kawy, a wspomniana już Agatha Christie wymyślała fabuły swoich książek w czasie codziennych czynności, np. zmywania naczyń. Jak to wygląda u Pana? Czy ma Pan może swoje rytuały związane z pisaniem?

Nie wiedziałem o pisaniu na leżąco, ale ja lubię pisać w różnych miejscach. Często na powietrzu, jeśli mogę. W zasadzie potrzeba mi tylko kawałka stołu. Rytuałów nie mam raczej żadnych, choć raz na jakiś czas lubię zrobić gruntowny porządek na stole oraz w komputerze, żeby skonkludować co już mam.

Jak wyglądają Pana literackie plany na przyszłość? Czy pracuje Pan obecnie nad nową powieścią? Jeśli tak, to czy może Pan zdradzić nad jaką?

Tak, nad kolejną częścią mojego cyklu o Ninie Warwiłow. Chciałbym, żeby wyszła już niedługo.

Na koniec zawsze pytamy naszych rozmówców o dwie rzeczy: młodzieńcze wspomnienia związane z literaturą i ulubione książki. Jakie książki czytał Pan w dzieciństwie?

Ulubione to „Chłopcy z placu broni”, „Kapitan Blood”, „Rudy Orm”, wiele powieści Karola Maya, niektóre Verne’a oraz w wspomniane kryminały Christie i Conan Doyle’a. Bliska mi była – i jest – powieść przygodowa.

Jakie książki czyta Jędrzej Pasierski? Mógłby Pan wymienić pięć najważniejszych książek w Pana życiu?

Najważniejsze, to nie wiem, ale mogę wymienić kilka ulubionych: „Papierowy człowiek”, „Tajemna historia”, Intryga małżeńska”, „Ostatni seans filmowy” a także „Prawy człowiek”.

Wywiad przeprowadziła Martyna Gancarczyk

Autorem zdjęcia z grafiki wyróżniającej, jak i wszystkich zdjęć zamieszczonych w publikacji jest Łukasz Giza