6 maja swoją premierę ma najnowsza książka Wojciecha Chmielarza pt. „Wyrwa”. Z tej okazji Wojciech Chmielarz udzielił nam wyjątkowego wywiadu. „Wyrwę” w formie ebooka, audiobooka i książki papierowej możecie już kupić na Woblink.com!

Dziś odbywa się premiera najnowszej powieści Wojciecha Chmielarza pt. „Wyrwa”. Z tej okazji mamy dla was wyjątkowy wywiad z autorem. „Wyrwa” to historia mężczyzn, którzy kochali tę samą kobietę, a następnie musieli zmierzyć się z jej tajemniczą śmiercią. To opowieść nie tylko o stracie i rozpaczy, ale również splątanych uczuciach, niełatwej przyjaźni i gniewie, który szuka swojego ujścia. Przy okazji polecamy fragment powieści, który został opublikowany na stronie Czytaj PL!

wyrwa wywiad chmielarz
Znajdź ebookową promocję na Woblink.com

Redakcja Czytaj PL: Jak z kwarantanną radzi sobie Wojciech Chmielarz?

Wojciech Chmielarz: Chyba całkiem nieźle. Oczywiście jest sporo nerwów związanych z myślami o tym, jak będzie wyglądać przyszłość. Marzę o tym, jak każdy zresztą, żeby gdzieś normalnie pójść na spacer bez maski i bez pilnowania dystansu między ludźmi. Że już o wypadzie do restauracji nie wspomnę. Niemniej, jakoś daję radę. Piszę, czytam, oglądam filmy i seriale. Staram się dbać o odpowiednią ilość ruchu.

W jednym z ostatnich wywiadów Stephen King przyznał, że czas pandemii i izolacji sprawia, że autor „Lśnienia” nie robi nic innego poza pisaniem. Czy obecna sytuacja wpłynęła w jakiś sposób na twoją pracę?

Dzieci Kinga są już dorosłe i same piszą. Moje chodzą do szkoły i przedszkola. Wobec tego do codziennych obowiązków doszła mi jeszcze edukacja domowa, z którą, jak potwierdzą to wszyscy rodzice, jest sporo problemów. Dlatego tak naprawdę czasu na pisanie mam mniej, a doszło kilka nowych obowiązków. 

Od początku epidemii i „lockdownu” w Polsce zacząłeś wrzucać na Facebooka kolejne rozdziały pisanej na bieżąco powieści „Prosta sprawa”. Opowiesz nam trochę o pomyśle na publikowanie powieści online i o powstaniu samej książki?

„Prostą sprawę” traktuję trochę jako podziękowanie dla moich czytelników za to, że wcześniej kupowali moje książki, przychodzili na spotkania autorskie, pisali, rozmawiali, wspierali. Pomyślałem, że chciałbym teraz zrobić coś dla nich. Sprawić, żeby ten trudny czas był choć odrobinę lżejszy. Tak narodziła się powieść odcinkowa. Chciałem, żeby moi czytelnicy mieli coś, dzięki czemu oderwą się na dziesięć, piętnaście minut od ponurych myśli. 

W „Opowiem ci o zbrodni” pisałeś sporo o aktywnościach literackich wokół książek – spotkaniach autorskich, warsztatach, kursach pisania oraz pracy przy scenariuszach. W obliczu izolacji czego ci najbardziej brakuje? 

Niewątpliwie spotkań autorskich. Jednak kontakt z żywym czytelnikiem daje niewiarygodne kopa i energię do dalszej pracy. Oczywiście, odbywają się teraz spotkania online, ale to jednak coś innego. Pomimo wszystko – dzieli nas ekran i kilometry światłowodowych kabli. 

We wspomnianym powyżej projekcie opisujesz sprawy kryminalne, które wydarzyły się naprawdę. Czy pisanie o rzeczywistych zbrodniach jest dla ciebie trudniejsze czy może łatwiejsze niż tworzenie własnych fabuł?

Zdecydowanie trudniejsze. Piszę o prawdziwych ludziach i prawdziwych historiach. Świadkowie tych wydarzeń, rodzina i przyjaciele ofiar, ciągle żyją. Muszę brać pod uwagę, jak oni się poczują, kiedy przeczytają moje opowiadanie. Nie chciałbym ich dodatkowo skrzywdzić. Bardzo pilnuję wtedy faktów i tego, żeby nie dać się porwać literackiej fantazji. Takie opowiadania zawsze trochę odchorowuję. 

6 maja swoją premierę będzie miała twoja najnowsza książka, „Wyrwa”, która jest opowieścią o tym, jak mało nieraz wiemy o swoich najbliższych. Jednymi z jej głównych tematów są żałoba, strata, gniew i trudne relacje. Skąd wziął się pomysł na napisanie tej historii?

Trudno powiedzieć! Po prostu pewnego dnia zobaczyłem przed oczyma scenę na pogrzebie. Tłum żałobników, który żegna młodą kobietą. W tym tłumie jest dwóch mężczyzn – mąż i kochanek zmarłej. I wiedziałem, że tych dwóch mężczyzn jeszcze się spotka. Połączy ich jakaś relacja. Chciałem się dowiedzieć, kim są, skąd się tam wzięli, dlaczego i co się dalej z nimi stanie. Tak właśnie narodziła się „Wyrwa”.

Wyrwa Wojciech Chmielarz premiera wywiad
Kup „Wyrwę” w formie ebooka, audiobooka lub książki papierowej!

„Wyrwa” to emocjonalny rollercoaster. W tej powieści pokazujesz jak trudne bywają związki między ludźmi, jak ciężko jest je naprawić oraz, że wina rzadko kiedy leży wyłącznie po jednej stronie. Maciek, Janina czy Wojnar, są nieoczywistymi i złożonymi postaciami – tak jak łączące ich relacje. Jak wyglądała twoja praca nad bohaterami powieści? Czy od samego początku „znałeś” swoje postacie czy powstawały razem z fabułą?

Pół na pół. Wiedziałem, kim są, skąd się wzięli, co ich połączyło. Ale równocześnie poznawałem ich w trakcie pisania. Widziałem, jak się zachowują, jak reagują na pewne sytuacje, co się z nimi dzieje. Czasami niszczyło mi to plan powieści, który musiałem gorączkowo zmieniać, ale takie rzeczy się zdarzają. Lepiej wtedy pozwolić bohaterowi „przejąć kontrolę”, pozwolić mu się poprowadzić i zobaczyć, co z tego wyniknie. Bo dzieją się wtedy naprawdę ciekawe rzeczy. 

A co z samym zakończeniem „Wyrwy”? Wiedziałeś jak ta historia się skończy jeszcze przed tym jak usiadłeś do pisania czy pomysł na finał narodził się dopiero później?

Zawsze wiem, jak się skończą moją powieści. To jedno z wymagań gatunku, jakim jest kryminał. Jeśli chcemy doprowadzić czytelnika do celu, to musimy przecież wcześniej go znać. Inaczej sami pogubimy się po drodze. 

Czy praca przy serialowej ekranizacji „Żmijowiska” wpłynęła w jakiś sposób na twoje podejście do pisania? Czy „Wyrwę” pisałeś z myślą o tym, że na jej podstawie może powstać film lub serial? Chodzi nam tu głównie o podejście do układania linii fabularnej i kreacji postaci, które dobrze by się sprawdziły na mniejszym bądź większym ekranie. 

Nie. Kiedy piszę książkę, to piszę książkę. Skupiam się na opowiedzeniu dobrej historii. Nie obchodzi mnie specjalnie, czy ta opowieść będzie się potem nadawała do przeniesienia na duże czy małe ekrany. Chcę oddać czytelnikowi najlepszą powieść, jaką jestem w stanie napisać. Tylko na tym się skupiam. Dodatkowo uważam, że takie pisanie „pod kino”, nie przynosi dobrych rezultatów. Gubi się po drodze jakaś literacka magia. Powieść staje się sztuczna, nieprzyjemna w czytaniu. Nie chcę tego. 

Wszystkie twoje książki, w mniejszym bądź większym stopniu, dotyczą zbrodni i spraw kryminalnych. Dlaczego zdecydowałeś się na pisanie kryminałów i za co lubisz ten gatunek?

Prawda jest taka, że piszę kryminały, bo nie potrafią napisać powieści, gdzie nie ma trupa. Naprawdę. Dla mnie ten trup, przestępstwo, to jest pewien katalizator. Dopiero kiedy się pojawia, wiem co mam zrobić dalej. I tak. Nie najlepiej to o mnie świadczy jako o pisarzu. Ale taka jest prawda. Niemniej, ja naprawdę lubię kryminał. Uważam, że to bardzo szeroki gatunek, który daje autorowi wiele możliwości. Da się tam zmieścić ogromną liczbę różnych historii. Tych o policjantach, tych o złodziejach. Bardziej lub mniej poważnych. Tych zupełnie humorystycznych. A także takich, jak „Wyrwa”. 

Twoje dwie ostatnie książki, „Rana” i „Wyrwa”, oprócz motywu kryminalnego mają także bardzo rozbudowany wątek obyczajowo-psychologiczny. Czy planujesz napisać książkę, która nie będzie kryminałem czy thrillerem?

No cóż, to trochę wynika z moich poprzednich odpowiedzi, ale nie. Nie mam takich planów, nie mam pomysłu na taką opowieść. Powiem szczerze jednak, że ciągnie mnie w stronę fantastyki. Fantastyka to kolejny gatunek, do którego mam wielką słabość. Do tego jako autor debiutowałem w „Nowej Fantastyce” dwoma opowiadaniami. Może uda się kiedyś w te rejony wrócić. 

„Żmijowsko”, „Rana” i „Wyrwa” to książki nie wchodzące w skład żadnego cyklu. Co pisze ci się lepiej – kolejne tomy serii, takiej, jak ta z Jakubem Mortką w roli głównej, czy zupełnie nowe, odrębne opowieści?

To tak naprawdę zależy od nastroju. Przyjemnie jest wrócić do świata, który znam. Do tych samych bohaterów. Pociągnąć dalej rozpoczęte wątki, zastanowić się, dokąd one nas doprowadzą. Ale czasami serie są ograniczające. Wiadomo, że jeśli napisaliśmy jedno, to potem nie możemy pewnych rzeczy zmienić. Z kolei książka spoza cyklu to za każdym razem nowa przygoda. Wejście w zupełnie nowy świat. Ale to też potrafi być w pewnym momencie nużące. Poza tym, ledwo tych bohaterów stworzyłem, poznałem, już muszę się z nimi żegnać. 

„Cienie” zamknęły serię o komisarzu Jakubie Mortce. Zaznaczałeś jednak wielokrotnie, że ten bohater nie zniknie. Możesz nam zdradzić czy masz już jakiś pomysł na powrót Mortki? Kiedy możemy się spodziewać kolejnej powieści z komisarzem w roli głównej?

Przede wszystkim, mam chęć, żeby o nim napisać kolejną powieść. Coś, czego nie miałem jeszcze rok temu. Samego pomysłu jeszcze nie mam. Jest kilka myśli, które krążą mi po głowie, ale żadna nie wydaje mi się wystarczająco dobra. Chciałbym jednak siąść do Mortki już w przyszłym roku i zacząć pisać. 

Zawsze na koniec pytamy naszych rozmówców o dwie rzeczy – ulubione książki oraz dziecięce wspomnienia związane z literaturą. Co czyta Wojciech Chmielarz?

Czytam wszystko, co wpadnie mu w ręce. Literatura faktu, popularnonaukowa, kryminały oczywiście. Z ostatnich lektur to mam za sobą komiks „Trawka Boxa Browna, „Zbieranie kości” Jasmyn Ward czy „Jak rozmawiać z nieznajomymi” Malcolma Gladwella. A ulubione książki? Co jakiś czas wracam, przynajmniej we fragmentach do „Długiego pożegnania” Raymonda Chandlera, „Ścieżek Północy” Richarda Flanagana i do powieści Terry’ego Pratchetta. A książki z dzieciństwa? Najpierw zatopiłem się w światach wykreowanych przez Adama Bahdaja i Edmunda Niziurskiego, później we „Władcy PierścieniJ.R.R. Tolkiena i, już jako nastolatek, w książkach Philipa K. Dicka.

Pratchett Chmielarz wyrwa wywiad
Kup książki Pratchetta w formie ebooka, audiobooka lub książki papierowej!

Wywiad przeprowadzili Martyna Gancarczyk i Jakub Krasny
Autorem zdjęcia Wojciecha Chmielarza jest Grzegorz Gołębiowski (licencja CC BY-SA 4.0)

„Wyrwa” – fragment najnowszej książki Wojciecha Chmielarza