Jeden z pierwszych wierszy, jakie napisała Julia Hartwig, zaczyna się Pod tą wyspą jest jeszcze jedna wyspa… Myślałem o nim w ostatnich tygodniach nie raz, kiedy ktoś spotkany w Marsali mówił, że to właściwie dwa miasta, jedno nad, drugie pod ziemią. Nie rozumiałem tego zdania, podobnie jak wiersza Julii. Aż uznałem, że ten incipit nie jest do zrozumienia. To święta formuła wszystkiego, co próbujemy poznać. Zachęta skierowana do wędrowca, żeby szukał wzdłuż i w głąb. A takż...
„Piszę: «lecę do Syrakuz». Lecz ściśle mówiąc lecę do Katanii, stamtąd jadę autobusem, trochę dłużej niż godzinę. Jest późny wieczór, po lewej, gdzie domyślam się morza, prowadzi nas linia industrialnych świateł. Byłem kiedyś w tych miejscach, widziałem wybrzeże poharatane przez przemysł w ramach bezmyślnego wyrównywania szans Południa wobec Północy, które nosi wszelkie znamiona mediolańskiego czy rzymskiego alibi, by niszczyć piękno poza własnym podwórkiem. Nie muszę tego sp...
Choć od ćwierwiecza czytam regularnie wszystkie nowośi Julii, nie zawsze nadaję moim wiażeniom formę omówienia. Częściej z nią o nich rozmawiam. Wolę to od recenzji, bo oprócz radości spotkania - podczas rozmów dowiaduję się wiele o doświadczeniu, które należy do prehistorii wiersza.
O życiowej przygodzie poetki.
Jarosław Mikołajewski