Opis treści
Wieść o tym, że okręg Fron ma nowego lekarza, rozchodzi się po okolicy lotem błyskawicy.
W ludzi wstępuje nowa nadzieja, że odtąd będzie dobrze, tak jakby Frederik Opsahl był gwarantem szczęścia mieszkańców. Sigmund myśli jednak bardziej pragmatycznie i liczy na to, że obecność lekarza przyciągnie klientów do jego nowej kuźni. Z uporem maniaka poświęca na jej budowę każdą wolną chwilę, licząc w myślach przyszłe zyski.
- Powinienem już był ukończyć budowę kuźni – powiedział Sigmund, gdy Elen spotkała go na dziedzińcu.
– Widziałem co najmniej kilka wozów, którym przydałyby się nowe okucia i obręcze na koła. Mógłbym kuć podkowy i podkuwać konie, podczas gdy ich właściciele czekaliby na wizytę u lekarza.