Nowy tom Aleksandry Zbierskiej jest brawurowy, bezkompromisowy, zaskakujący. Pojawia się w nim kilka świetnych poetyckich szotów; ogólnie ów tom rozpada się na dwie części: pierwszą, ryzykowną, zmagającą się z eksperymentem formalnym, drugą, skupioną na opowieści, scenkach rodzajowych, gdzie podmiotem jest wielogłosowość. Pojawiające się gwara poznańska i zlatynizowane wyimki z rosyjskiego ubarwiają pejzaż językowy książki. Można rzec, że „silnikiem napędzającym” wiersz jest ...