Czasem dostajemy jakiś impuls, znak z góry, że mamy coś wykonać. Nie zawsze się posłuchamy, nie zawsze nam się chce, czasem myślimy, że to pomyłka, że to nie o nas chodzi. Ja też tak myślałam zabierając się do tego zbiorku nieudolnych medytacji nad ogromem Bożych wskazań. Nurtowało mnie wiele pytań. Przede wszystkim do kogo skieruję moje opowiadania? Do ludzi nawróconych? Nie będą im potrzebne. Do tych poszukujących? Pewnie nie zechcą czytać. Ale potem stwierdziłam: a może je...