Przyjechałem z ciepłych krajów. W Polsce najchętniej pracowałbym w kotłowni, bo jedynie tam jest mi ciepło. Po raz pierwszy usłyszałem język polski, gdy miałem dwadzieścia lat. Po latach okazał się językiem przyjaznym. I mimo zadawanych mu ran i okaleczeń (za co przepraszam) pozostał mi bliski i dał się opanować na tyle, że mogę się nim posługiwać. Początki bywały różne. Raz na egzaminie podałem pięciomiesięcznemu dziecku kaszankę zamiast kaszy manny, innym razem wysłałem pac...