Janusz Kapusta swoją najnowszą książką dowodzi, że jest nie tylko rysownikiem, ale i pisarzem. I to pisarzem na miarę Stanisława Jerzego Leca, któremu do „Myśli nieuczesanych” rysunki potrzebne nie były. Kapuście — inaczej — rysunek przydaje się, bo jest on punktem wyjścia do spostrzeżeń, na jakie wpada co chwilę jego autoportret, myśląca figurka szachowa, która siedzi w pozycji Buddy. Doktor Kapusta pisze równania. Rysuje twierdzenia. Wiele tam mądrości jak gdyby ze Wschodu....