Strużyny to zapis tego, co odpada z człowieka, gdy życie przejeżdża po nim jak traktor. To strzępki dzieciństwa, które miało wyglądać inaczej; obierki teraźniejszości, w której piekiełko to nie zawsze "inni"; ślady świata kruszącego się tak szybko jak my. Budzyński nie próbuje niczego wygładzić - raczej pokazuje, jak te odłupane kawałki człowieka butwieją, pękają, ale wciąż próbują wykrztusić coś spod warstwy gruzu. W tych wierszach nie ma fałszywych wzruszeń, jest tylko suro...