Opis treści
Anchesenamon jest bohaterką na miarę współczesną… Utalentowana, inteligentna, wykształcona, oczytana, szybko orientuje się w trudnej i skomplikowanej własnej sytuacji. Los umieścił ją na szczytach władzy – skazując jednocześnie na konieczność poddania się rytuałom, etykiecie, przepisom, normom obyczajowym obowiązującym faraonów i ich najbliższych. A to nie było łatwe wtedy, jak i niełatwe jest dzisiaj. Kilkakrotnie, sam sobie się dziwiąc, podczas lektury tej arcyciekawej książki, prześladowało mnie skojarzenie imienia i pojęcia: „Anchesenamon – feministka starożytnego Egiptu”… Kobieta niezwykła, odważna, uczuciowa i panująca nie tylko nad potężnym królestwem, ale – co chyba znacznie trudniejsze – nad osobistymi marzeniami, tęsknotami, uczuciami, co po mistrzowsku ukazał Zbigniew Badowski.
Postacie królów-faraonów, kapłanów, wodzów – wszystkie męskie wcielenia, chociaż naszkicowane wyraziście i szczegółowo, spełniają w tej powieści rolę tła - ważnego, barwnego, kluczowego dla sensacyjnej momentami akcji. Zderzają się tu, jak i dziś, sfery wpływów władzy politycznej z władzą religijną, łączą się partie, koterie, klany w obronie wspólnych interesów, również obcych, zawsze gotowych wykorzystać momenty słabości, uderzyć, zagrozić wojną.
Podczas lektury wciąż powracały reminiscencje z czasów szkolnych, kiedy zachwycałem się największym chyba arcydziełem powieściowym w literaturze polskiej – „Faraonem” Bolesława Prusa… Porównania nasuwają się same, i tam, i u Zbigniewa Badowskiego konflikty wydają się nieuniknione i wyniszczające… U Bolesława Prusa rola kobiet jest jednak ograniczona, pomniejszona, najistotniejszy jest wewnętrzny bunt młodego księcia Ramzesa.
Przeczytałem powieść Badowskiego dwukrotnie… I zawsze odkrywałem nowe szczegóły, momenty, dialogi, zdarzenia… To powieść do której chce się wracać, więc prawdopodobnie przeczytam ją raz jeszcze… Czego i wam, drodzy czytelnicy tej przejmującej, ciekawej, znakomitej prozy, życzę…
ANDRZEJ ZANIEWSKI