Opis treści
"Książka Romana Stinzinga opowiada historię dwóch rodzin, spowinowaconych choć różnych pochodzeniem i odziedziczonymi zwyczajami. Kullingowie to stary kaszubski ród z pogranicza Gdańskich Wyżyn i wybrzeża Bałtyku, którego jedna z gałęzi z początkiem minionego stulecia wtopiła się w społeczność rosnącego w znaczenie Sopotu. Jak większość Kaszubów, którzy osiedlali się wówczas w gdańskiej aglomeracji, przyjęli oni miejską - co znaczyło wtedy: niemiecką - kulturę, nie zatracając jednak poczucia swojskości. Mówili biegle po niemiecku i po kaszubsku. Mieli też w sobie poczucie polskości, raczej intuicyjne niż świadome. Z kolei Stinzingowie to reprezentanci zamożnego mieszczaństwa i inteligencji rodem ze Lwowa, przybyli nad morze jako wygnańcy po 1945 roku, dumni powiernicy legendy utraconej, przedwojennej ojczyzny. Poznajemy dzieje kilku pokoleń zwyczajnych ludzi. Choć nie byli urodzonymi bohaterami, historia nie oszczędziła im dramatów i tragedii. Dla Kullingów, Polaków z Wolnego Miasta Gdańska, bieg wydarzeń nabrał gwałtownego przyspieszenia we wrześniu 1939 roku; kolejną lawinę przeżyć przyniosła im pamiętna zima 1945 oraz następujące po niej miesiące, kiedy wszystko wokół, co nie zginęło, ulegało zmianie."
"W dalszych partiach książki śledzimy perypetie alter ego autora, młodego człowieka wydeptującego płyty chodnikowe sopockiego Monciaka, a przy tym zdolnego gitarzysty i jednego z prekursorów bigbitu – polskiej odmiany rocka epoki małej stabilizacji. Czytając opis szczęśliwego, nastoletniego dzieciństwa Stinzinga, niekiedy czujemy wręcz zapach morza i rozgrzanego piasku z plaży koło Molo. Tu również przesuwa się historia, choć nie tak natrętnie jak tamta, wojenna: grudzień 1970 to dla paczki kumpli Tomka jedynie epizod. Losy trzech pokoleń, na tle dość burzliwych dziejów, spina klamra Sopotu. To właśnie miasto, z jego promenadami, rozgrzanymi latem skwerami, zacisznymi parkami i zapomnianymi willami – jest pierwszym, choć dyskretnym bohaterem niniejszej książki."
Jacek Borkowicz