Opis treści
W posępny grudniowy poranek 190 roku p.n.e. na równinie pod Magnezją rozegrała się jedna z największych bitew starożytnych czasów. W półmroku, wśród gęstych pasm mgły podnoszącej się o świcie ku szarym chmurom, zderzyły się z hukiem rzymskie legiony wspierane przez hufce Eumenesa, monarchy Pergamonu, z wojskami Antiocha III Seleukidy zwanego Wielkim. Wydawało się, że w tej batalii Antioch odniesie łatwe zwycięstwo. Był wytrawnym wodzem, których pognębił wrogów już w niejednej bitwie. Dobrze znał taktykę nieprzyjaciela, doradcą Antiocha był przecież genialny Kartagińczyk Hannibal. Seleukida władał państwem rozciągającym się od Hellespontu po granice Indii i ze wszystkich stron swego rozległego imperium sprowadził dziarskich żołnierzy. Pod Magnezją powiódł do boju armię złożoną z kilkunastu różnych ludów i narodów. Wojska jego wspierały aż 54 ogromne słonie bojowe z Indii, te czołgi starożytnego świata, zdolne wedrzeć się w rzymski szyk bojowy jak w masło. A jednak armia Wielkiego Króla poniosła sromotną klęskę. Krwawe pobojowisko zasłały zwłoki ludzi, wielbłądów, słoni i szczątki pogruchotanych rydwanów. Po tej katastrofie Antioch nie mógł już dłużej stawiać oporu Rzymowi, przyjął więc szybko upokarzający pokój i zgodził się zapłacić chciwym zwycięzcom gigantyczne odszkodowanie. Ta zbójecka kontrybucja zrujnowało królestwo Seleukidów, które po Magnezji nie odzyskało dawnej świetności i nigdy już nie odważyło się rzucić wyzwania Rzymianom.