Książka napisana lekko i z humorem, który tak bardzo cechuje Chmielewską, można ją czytać w ramach relaksu. Tym razem bohaterka tropi szajkę bogacącą się za pomocą "jednorękich bandytów". Jak zwykle główni bohaterowie przeżywają niesamowite historie, muszą rozwiązywać zawikłane tajemnice i popadają w rozliczne tarapaty.
Nowa powieść niekwestionowanej pierwszej damy polskiego kryminału. Kolejna zagadka do rozwikłania. Tym razem to Joanna jest podejrzewana (bo czyż nie Wszyscy jesteśmy podejrzani?) o dokonanie mordu na swoim "ulubionym znajomym". Dialogi skrzące się humorem, wartka akcja, znane i lubiane postacie. Czegóż chcieć więcej. Fragment: - Ostrowski z tej strony, pani Joanno, z zamordowaniem Wejchenmanna nie ma pani chyba nic wspólnego...? Może zbyt szczerze się pani wypowiadała, bo ja...
Młoda wdowa (lat 25 mniej więcej) zdąża do Paryża, by zamknąć kwestie spadkowe. Zatrzymuje się na nocleg w zajeździe, a rankiem... jest co prawda w tym samym zajeździe, ale sto lat później. Nadal jednak zdąża do Paryża, by zamknąć kwestie spadkowe. Zszokowani przeniesieniem w czasie, szybko odkrywamy, że to jednak ta sama, wyśmienita jak zawsze Chmielewska - już po kilkunastu stronach pojawia się czarny charakter (w obu "czasoprzestrzeniach") i pierwsze morderstwo. Jest też c...
Najnowszy bestseller naszej popularnej pisarki. Książka napisana lekko i z humorem, który tak bardzo cechuje Chmielewską, że można ją czytać w ramach relaksu. Jak zwykle główni bohaterowie przeżywają niesamowite historie, muszą rozwiązywać zawikłane tajemnice i popadają w rozliczne tarapaty.
W tym miejscu niebotycznie zirytowana prawnuczka pomyślała, że za pomocą ulubionego zielonego atramentu mogła prababcia bez obawy przelewać na papier najkrwawsze nawet tajemnice. Gdyby nie jej własna, Justyny, obowiązkowość, wzmożona upodobaniem do historii, światła dziennego z pewnością by nie ujrzały i żywa dusza o niczym by się nie dowiedziała, nawet gdyby babcia prababci własną ręką wymordowała pół powiatu. - fragment powieści.
"Serce mi pęka! To niemożliwe, żeby uczucia mogły tak minąć bezpowrotnie, bez niczego, tak przepaść nagle beż żadnego powodu! To musi być jakieś straszne, chwilowe załamanie, jakaś Twoja okropna fantazja, może zły humor, może coś innego... Przecież nie może już tak pozostać, Twoje uczucia doznały zamętu przez tę francuską hienę, Barbara z mężem przereklamowali ją, przekonasz się o tym, wrócisz do mnie..." fragment powieści
"Wszystkie konie kolejno przeszły przez przejście, otwarte za pomocą odsunięcia jednej żerdki. W pląsach, bo w pląsach, niektóre bokiem, jak normalne dwulatki, ale jednak przeszły. Florencja nie. Spokojnie skręciła i bez rozbiegu, z miejsca, ze stępa, jednym lekkim odbiciem przeszła nad żerdzią w przęśle obok" (fragment powieści).
Na myśl, że jadę na spotkanie z mężczyzną życia z ludzką głową w bagażniku, coś mi się zrobiło. Dostałam histerycznego napadu śmiechu. Przechyliłam się, wepchnęłam twarz w fotel pasażera, wyłam, piałam, płakałam i nie mogłam się uspokoić. Podkręciłam szybę, żeby mnie nie było słychać, ale i tak jakiś człowiek przyglądał mi się z zainteresowaniem z odległości kilkunastu metrów. Nie mógł chyba odgadnąć, że tak reaguję na kawałek trupa...?" - fragment powieści.
Nowe wydanie powieści. "Bodzio milczał przez dłuższą chwilę. Mechanicznie otworzył drugą butelkę piwa i spróbował całą zawartość wlać do jednej szklanki. Zdążyłam usunąć spod stołu plażową torbę. - To mógł być ten sam - rzekł wreszcie - Niedźwiedź, mam na myśli. Dał babie, żeby sobie przytrzymała, może lubi bawić się czymś takim. Potrzyma, a potem panda przejdzie do mnie." - fragment powieści.
Historia starych domostw, starej, wrednej ciotki i pięknego Kopciuszka. Oczywiście Kopciuszek spotyka pięknego księcia i staje się bogatą księżniczką, w czym niebagatelny udział mają minione pokolenia. " Zajrzałam za zamknięte drzwi, ponieważ znajdowały się najbliżej... sypialni chyba... telefonu nie zobaczyłam. Zajrzałam za następne, uchylone. O matko jedyna moja...! Jedne zwłoki, dostarczone mi z zaskoczenia, to było najzupełniej dosyć, drugie stanowiły przesadny nadmiar. C...
Przed moją furtką zatrzymała się jakaś nieznajoma facetka. Widziałam ją doskonale, bo akurat robiłam sobie w kuchni herbatę i czekałam, aż mi się woda zagotuje. Facetka popatrzyła na dom, a potem rozejrzała się po okolicy, najdłuższe spojrzenie poświęciła wierzbie. Następnie zadzwoniła. (...) Facetka zatrzymała się przed progiem. Otworzyłam drzwi. - Słucham panią..? - Nazywam się Barbara Borkowska - powiedziała spokojnie. - Czy nic pani to nie mówi? Podobno zostałam zamordow...
"Kontrolerka wyszarpnęła z wnętrza kołderki duży kłąb mokrego puchu, a wraz z nim kilka zielonych, podłużnych banknotów. Spojrzała na nie i zamarła. - Chryste Panie...! - wyszeptała kierowniczka zdławionym głosem. Przez długą chwilę obie trwały w bezruchu, ze zgrozą wpatrując się w zielone banknoty. Potem kierowniczka zerwała się z miejsca i przewróciła krzesło. - Niech Pani nie rusza! - krzyknęła rozpaczliwie - Nieczego nie dotykać! Milicję...! Świadków...! Po dyrektora....
"Postanowiłam kategorycznie, że nie będę płakać. Zgrzytając zębami, czekałam na telefon. Zadzwonił. -Muszę się panu przyznać - powiedziała słodkim głosem - ze już mi się znudził ten brak urozmaicenia w naszych wzajemnych kontaktach. Z przyjemnością obejrzałabym pana w naturze. -O! Dojrzała pani? -Może... Klin klinem! Do diabła, klin klinem! Wszystko mi jedno." Fragment książki
To miała być zwykła rozprawa sądowa w mieści Płocku, ale czy nią była? Czy to gwałt czy nie-gwałt? Czy to cnota czy nie-cnota? Pewien prokurator, trwale zainteresowany płcią piękną, w szczególności dociekliwą dziennikarką śledczą oskarża gwałciciela, osobiście dokumentując obronę własną. Zramolały sędzia prowadzi sprawę w sposób budzący oszołomienie i paraliż mowy. Dziennikarka podczas procesu rozmawia z własną broszką i rozpoznaje grecki profil dawnej sympatii, która umiał...
W sielską atmosferę popołudniowego brydża wdziera się umundurowana jednostka policyjna, szukając ofiary kolejnego porwania. I dom pisarki Joanny Chmielewskiej staje na głowie. Kogo tym razem porwano i pozbawiono fragmentu ucha? Dzielna szajka rodzinno-przyjacielska tropi mafię kulturalnych i nieco mniej kulturalnych porywaczy, a pomaga jej wścibska od zawsze nastolatka, pękająca od plotek krawcowa, krakowski artysta plastyk i - prywatnie - przedstawiciele wymiaru sprawiedliw...
Pawełek i Janeczka znów starają się rozwikłać tajemnicę. Tym razem ktoś rozkopuje groby z czasów drugiej wojny światowej. W okolicy zaś szerzą się kradzieże bursztynu. Okazuje się, że te dwie sprawy mają ścisły związek. Jak zwykle niezwykle ważną rolę ma do odegrania Chaber, cudowny pies rodziny Chabrowiczów.
Roku pańskiego 1876 szesnastoletnia Katarzyna Bolnicka uciekła z domu. Ściślej mówiąc, nie z własnego domu, ale z wytwornej siedziby swoich hrabiowskich pociotków, gdzie nabierała ogłady i uczyła się eleganckich manier. Nakichawszy na ogładę i maniery, zmyliła straże i późną nocą wylazła przez okno w ogrodzeniu. Za dziurą czekał dziarski młodzian, dzierżący krótko przy pysku zniecierpliwione konie, łatwo zatem odgadnąć, po co Katarzyna uciekła. - fragment powieści.
"Za drzwiami stał obcy człowiek, wyglądający dość gburowato. - Są tu kury? - spytał niegrzecznym tonem. Szaleństwo zakotłowało się we mnie. Co za bydlę jakieś, budzi mnie o wpół do szóstej rano, żeby pytać o kury!!! - Nie warknęłam, usiłując zamknąć drzwi. Facet je przytrzymał. - A co? - spytał niecierpliwie. - Krokodyle - odparłam bez namysłu, bliska uduszenia go gołymi rękami. Antypatyczny gbur jakby się zawahał. - Angorskie? - spytał nieufnie. Tego było dla mnie doprawdy ...
Z wiosną życie w lesie nabiera szalonego tempa. Dzieci. Dużo dzieci… Młode rysie nie usiedzą w jednym miejscu, dziki plączą się nieustannie we wszystkich możliwych kierunkach, lis Remigiusz ucieka z domu. Wiewiórki upierają się, by wypaść z dziupli, mała zięba chce się za szybko nauczyć latać, a wilczek obawia się swojego powrotu do domu. Pafnucy walczy z kawałkiem łańcucha. A pies na swobodzie potrafi stać się bohaterem.. Co to jest małpa, która posiada ludzkie ręce? A Pu...