George Gamow żył tak, jak uprawiał fizykę. „Zdejmijcie go z motocykla”, mówiono. „Jeśli się zabije, cofnie fizykę o dwadzieścia lat”. Fredowi Hoyle’owi również nie brakowało fantazji, a jego nagłe zniknięcie z pewnością spowolniłoby rozwój nauki o dekadę lub dwie. Obaj byli żądnymi przygód, ekscentrycznymi samotnikami. Obaj chadzali własnymi ścieżkami. Obaj konwenansów nienawidzili równie mocno, jak mocno kochali proces odkrywania. Obaj też uwielbiali snuć fantastyczne opow...