Zawsze uwielbiałem recytować poezje szukałem w niej skrzydeł, które mogły by mnie unieść ponad poziomem przeciętności. Szukałem w niej boskości, którą czułem, że jest we mnie a nie umiałem jej sam opisać. Nigdy też nie uczyłem się pisania poezji, szedłem krokiem zamaszystym śladami poetów moich mistrzów. Aż przyszla Ona Matka Boska Poetycka, która zdjęła zasłonę z moich oczu i pozwoliła patrzeć, obserwować i czuć nieskończenie. Nauczyłem się śpiewać i tak na skrzydłach poezji...