Ułożyć wybór „małej prozy” z prawie trzydziestu lat to zawsze wyzwanie. Nawet jeśli autor lubi, jak Alice Munro czy pisząca te słowa, przy każdym kolejnym wydaniu na nowo układać swoje zbiory opowiadań jak rozsypane korale, mieszając rzeczy stare i nowe z czystej radości komponowania – z ciekawości, jakie światło rzucą na siebie nawzajem postawione obok siebie – zawsze jest to jakieś podsumowanie i nie sposób przed tym uciec. Zwłaszcza podczas wojny. Wojna w ogóle zmienia per...