W tych wierszach Ewa Filipczuk stoi (w ujęciu metaforycznym) zamyślona przed spoczywającym na sztalugach, właśnie rozpoczętym obrazem (załóżmy, że hieroglify zastąpiły pociągnięcia pędzlem). Płótno się nieustannie zmienia, jest przemalowywane, bywa przedstawieniem świata. Kiedy indziej jawi się jako oprawiona w antyramę szczelina, przez którą można dostrzec wyłącznie mały fragment, detal, element albo zaledwie drugiego człowieka (wtedy pejzaż zastępowany jest portretem). Wszy...