„Spisałam te kilka rodzinnych opowieści, zanim odejdą w niepamięć. Zbierałam je przez parę lat. W weekendy jeździłam do Ustki i nagrywałam na prymitywny dyktafon losy wszystkich moich kobiet. Zaczęłam od cioci Ziuty, której własna przeszłość mieszała się już w głowie. Czasem, gdy z Afryki przyjeżdżała babcia Kazia, starałam się uwiecznić także jej losy, choć nie było to łatwe, bo nie należy do wylewnych. Sama także przypominałam sobie mnóstwo historii, które słyszałam w dziec...