Wiersze tego tomu raz jawią mi się jak nabite sztancą na dermę i filc, innym razem jak myta szlauchem ulica, na którą niebawem spadnie śnieg i znajdujemy frajdę właśnie w tym, że coś czystego upadnie na czyste; nie że będzie myciem brudnego. Fizyczna jest przyjemność czytania ich w każdym świetle: światło nadmierne przygaszają tekstem, to przyciemnione rozjaśniają refleksem. W świetle wypośrodkowanym są drugą strugą nurtu, widać z nich wszystko tam, dokąd idziemy i tam, skąd ...
Erupcja Mój tato zawsze mawiał, że frycowe trzeba płacić. Nie ma od tego wyjątków ani odwołania. Dlatego też nie lubił zabierać się do nowych rzeczy. Dlatego też przez trzydzieści dwa lata jeździł na taryfie w naszym miasteczku. Polonezem. No dobra, polonezem jeździł siedemnaście lat, wcześniej miał dużego fiata i ładę. W każdym razie powtarzał mi: synu, nie martw się, jak zaczynasz coś nowego, to zawsze zapłacisz frycowe. Poniesiesz dodatkowe koszty, ktoś cię zrobi w balona,...