W trakcie pracy nad poprzednią (pierwszą) książką pana Roberta Maciąga było trudno – debiutant, w dodatku z rogatą osobowością, z mocnym własnym zdaniem w sprawie każdego przecinka. Trzeba było mocować się z tekstem, spierać z autorem. Ostatecznie książka wyszła (pod tytułem „Rowerem przez Chiny, Wietnam i Kambodżę”), odniosła sukces i jest chętnie kupowana do dziś. Kiedy dostałem do wydania tekst kolejnej, podchodziłem do tematu jak do jeża – ostrożnie, nieśpiesznie. Odkład...