Z Martą widywaliśmy się dość regularnie, co chwilowo i na swój sposób mnie uskrzydliło.
– Dzieje się coś dziwnego. Ja naprawdę zaczynam więcej rozumieć po angielsku. Są oczywiście momenty, że nie rozumiem nic a nic, ale coraz częściej rozumiem całe zdania. Nie tylko kontekst, ale całe zdania. Dla mnie to postęp.
– Super. – Marta pokiwała wymownie głową.
Bohater i zarazem narrator mini-powieści Dariusza Orszulewskiego Jezus nigdy nie był aż tak blady wpada na pomysł, jak zaoszczędzić na świętach Bożego Narodzenia: zamierza wysłać żonę z córeczką na wieczerzę wigilijną do sąsiadów, a samemu udać się w charakterze niespodziewanego gościa do przypadkowego domu. Ma też mnóstwo innych pomysłów – na przyrządzanie ryby i urządzanie życia. Czytając jego obsesyjnie powtarzany monolog, wydrukowany na nierozciętych kartkach, orientujemy...