Nie wiemy kiedy i gdzie spotkali się KMiB. Pewne jest tylko jedno – jechali razem zielonym Volkswagenem Transporterem. Na karoserii samochodu widniały podpisy wszystkich napotkanych po drodze osób. Jedne wyglądały lepiej, inne rozmyte przez deszcz były ledwie widoczne. Zgodnie z chińskim zwyczajem po spotkaniu wymienili się papierosami. Odtąd musieli iść na kompromis, a raczej jechać. Prowadziła ich światłość wiekuista, a może wiatyk – pokarm na drogę do wieczności. Jak Indi...