„Zawsze powtarzam, że różnych rzeczy mi Pan Bóg poskąpił, ale w tym jednym punkcie czuję się osobą wybraną – ponieważ studiowałam w najlepszym miejscu, w jakim można było w owym czasie studiować” – mówi Małgorzata Szpakowska o warszawskim Wydziale Filozofii w latach sześćdziesiątych. Bo wszędzie poza tym czuła się outsiderką, niezdolną z nikim i z niczym w pełni się utożsamić. Ani z rówieśnikami w dzieciństwie, ani z komandosami w marcu 1968. Ani z „taternikami”, z którymi po...