Opis treści
Obecnie bardzo niewielu malarzy potrafi wspiąć się na tak wysoki poziom dyskursu filozoficznego. Oprócz teologa Jerzego Nowosielskiego są to między innymi: Stanisław Fijałkowski, Stefan Gierowski oraz koncepcyjnie najbliższy twórczości Karoliny Aszyk – Jan G. Issaieff sięgający po syntezę malarstwa ikonowego i Marka Rohtko, a także Stanisław J. Woś.
Szkoda, że tego typu twórczość jest poza obiegiem Kościoła, jak też najważniejszych galerii i muzeów państwowych, zainteresowanych głównie popkulturą – taki trend wyznacza europejska moda kulturowa, wynikająca z dominacji koncepcji postsztuki i przekonania o zmierzchu sztuki metafizycznej i człowieka jako osoby religijnej, prorokowany od lat sześćdziesiątych XX wieku przez filozofię francuską spod znaku postmodernizmu filozoficznego. Jestem przekonany, że zbyt szybko uwierzono w te argumenty.
Malarstwo tworzone przez Karolinę jest bardzo trudne, bo przeznaczone dla osób wierzących i niejako z góry skazane na porażkę, gdyż nawet najwięksi malarze XX wieku podejmujący tematy religijne mieli świadomość niedoskonałości swej wypowiedzi artystycznej. Mogą budzić zastrzeżenia eksploracje na temat Przejścia. Ale powinnością artysty jest zgłębianie problemu tajemnicy śmierci i tego, co będzie po, gdyż zawsze był to jeden z najważniejszych tematów sztuki i sądzę, że w dalszym ciągu nim będzie. Nadal jest najważniejszym problemem artystycznym, ale niewielu twórców zdaje sobie z tego sprawę.
Twórczość, której nie znałem aż do marca 2009, mimo że znałem Autorkę, wywołała we mnie uczucie radości o przesłaniu religijnym, dlatego bardzo gorąco ją polecam wszystkim poszukującym w sztuce wartości teologicznych, a nie rozrywki.
Fragment „Autoportretów wobec śmieci” Krzysztofa Jureckiego