Opis treści
Przedświąteczny czas to nie jest dobry moment, żeby zostać porzuconą przez ukochanego, zwłaszcza kiedy już planuje się ślub. A jednak to właśnie przydarza się Jagodzie, dwudziestopięcioletniej studentce ostatniego roku położnictwa. Jej narzeczony oświadcza, że w ich związku wieje nudą, po czym odchodzi w siną dal.
Jagoda jest załamana, ale życie toczy się dalej, święta za pasem, więc pewnego dnia wybiera się do jednej z wrocławskich galerii handlowych po prezenty dla bliskich.
W tym samym czasie na podobny pomysł wpada Mikołaj, muzyk, który po śmierci narzeczonej zamieszkał we Wrocławiu i podjął pracę w szkole muzycznej, gdzie uczy dzieci gry na saksofonie.
W sklepie Jagoda i Mikołaj nieoczekiwanie wyciągają ręce po tę samą zabawkę…
Co wyniknie z tego przypadkowego spotkania dwójki zranionych ludzi? Czy będą umieli otworzyć się na nową miłość? A może święta to naprawdę czas cudów?
mysilicielka 09-11-2021
mysilicielka 09-11-2021
Święta w tym roku będą niesamowite, bo rozpoczęłam ten szalony okres z najlepszą powieścią, jaką tylko można sobie wymarzyć. Poważnie, rzućcie wszystko i czytajcie, bo "Cuda Cichej Nocy" są 10/10! W tamtym roku po raz pierwszy sięgnęłam po kilka świątecznych powieści i, nie licząc jednej perełki, mocno się nimi rozczarowałam. Za dużo w nich było dramatyzmu, chaosu, wymuszania emocji, a gdyby nie stojąca za plecami bohaterów choinka, to w ogóle nie pomyślałabym, że akcja działa się w grudniu. Brakowało tamtym książkom tego, co znajdziemy na praktycznie każdej ze stron "Cudów Cichej Nocy" - magii świąt. Nie wierzyłam, że to specyficzne poczucie nadziei i miłości, rodzinnej atmosfery i kuchennej krzątaniny da się przelać na papier, a jednak Agnieszka Stec-Kotasińska tego dokonała. Niby z bohaterami spędzamy tylko kilka dni, a czułam się jakbym znała ich od zawsze i też była częścią tej rodziny. Każdy z nich ma swoje życie i swoje problemy, które na chwilę odsuwa na drugi plan. Czego tu nie było! Wzruszałam się przy poważnych tematach i uśmiechałam przy zabawnych scenkach, a to wszystko zostało przedstawione w idealnej równowadze. Na główny plan wybija się romantyczna historia Mikołaja i Jagody. Gdyby to był inny okres w roku, to można by powiedzieć, że trafili na siebie przypadkiem, ale to jest początek grudnia, bożonarodzeniowy jarmark na rynku, a potem zatłoczony sklep z zabawkami - to było przeznaczenie! Od początku czuć między nimi chemię, pięknie się ten wątek rozwijał i często wzdychałam "aww" pod nosem, bo byli razem tacy uroczy. W powieści są użyte też dosyć typowe schematy, które znamy choćby z wielu komedii romantycznych, ale są one tak dobrze poprowadzone, że bawiłam się przy tym świetnie. Nie ma przesady, nie ma sztuczności, nie ma głupiego i naiwnego zachowania, które twórcy wstawiają chyba tylko po to, aby popchnąć fabułę dalej z braku lepszego pomysłu. Wszystko się ze sobą łączy, a każdy wątek ma swoje rozwiązanie. Nie wiem, jak jeszcze mogłabym was przekonać. Był pies Rudolf! Choćby dla niego to przeczytajcie! Egzemplarz do recenzji otrzymałam od wydawnictwa.