Opis treści
Anna ma szare oczy, szare włosy i nie oczekuje niczego więcej od życia. Pracuje w klinice jako psycholog, przyjmuje pacjentów starając się rozwikłać ich problemy z miłością i małżeństwem, nie zdając sobie sprawy z tego, że ona sama nigdy nie doświadczyła prawdziwej namiętności. Aż do pewnego dnia pod koniec maja, gdy wybucha w niej szalony ogień zmysłów.
– Zobaczyłem cię na ulicy i pomyślałem, że jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie – powiedział Adrian.
To niemożliwe – pomyślała słabo. Jak ja mogę być najpiękniejszą kobietą na świecie? Anna poczuła łzy pod powiekami. – To przecież nieprawda, to niemożliwe, ja mam pięćdziesiąt sześć lat i nawet nie używam makijażu! Wyjaśnij mi to!
– Wszystko w tobie jest piękne. Twoja mądrość, dobroć i gotowość do niesienia pomocy, twoja szlachetna twarz i szarozielone oczy, twoje dłonie i stopy, mokra skóra kiedy wychodzisz z wody i… I twoje nieśmiałe truskawkowe usta, którymi scałowujesz mój lęk i wszystko, co dotychczas nas rozdzielało. I to jak napinają się muskuły twoich męskich ramion, w których tracę oddech i chcę zostać na zawsze. I to jak zakwita we mnie milion przebudzonych niezapominajek, które wydaje się, że czekały na ciebie przez sto uśpionych lat.