Opis treści
Nadia pracuje w renomowanej stadninie niedaleko Warszawy. Konie są jej pasją i pocieszeniem. Tylko w siodle czuje się wolna od traumatycznych wspomnień i presji rodziny, która oczekuje od niej sukcesów tanecznych na światowych scenach. Wbrew ostrzeżeniom przyjaciół stara się uratować przed rzeźnią mustanga odłowionego w górach Rumunii. Ten dziki ogier zbliża ją do Jake’a, młodego Anglika, który podobnie jak ona ma dar porozumiewania się z końmi. Czy Nadia potrafi sprzeciwić się woli matki i ciotki i pójść własną drogą? Czy ona i Jake zdołają się wyrwać z życiowych tarapatów i zamknąć za sobą przeszłość? Dwutomowy cykl Dolina marzeń to historia młodej kobiety, która uczy się dokonywać niezależnych wyborów i brać odpowiedzialność za siebie. To także opowieść o wymarzonym miejscu na Ziemi. Edycja książki z dużym, wygodnym drukiem do czytania.
monweg 10-10-2023
monweg 10-10-2023
Gdy wzięłam książkę do ręki i przeczytałam blurb, jedna myśl zagościła mi w głowie: o czym może napisać pasjonatka koni? Bo Grochowska oprócz tego, że pisze, to uwielbia właśnie konie, nawet jest właścicielką jednego – o pardon – jednej. I jak myślicie, jaka jest odpowiedź? Oczywiście dwutomowy cykl „Dolina marzeń” jest co prawda historią młodej kobiety, ale rzecz dzieje się w dużej mierze wśród koni właśnie, bo w stadninie. Poznajemy Nadię Lorenc, która aby zadowolić i zasycić apetyty matki i ciotki, tańczy. Jednak nikt nie zwraca uwagi na to, czego chce ona. A Nadię nie interesują sukcesy taneczne i staże na Broadwayu, o których marzy rodzina. Dziewczyna ma zupełnie inną pasję, a są nią konie. Rozumie ją i wspiera tylko babcia. Nadia pracuje w stadninie pod Warszawą i tam naprawdę czuje się sobą. Nieoceniana przez innych. Tutaj odpoczywa, nikt nic jej nie planuje. Może sama podejmować decyzje i właśnie podjęła – musi uratować dzikiego Mustanga. Czy ta decyzja może odmienić jej los? Co zmieni w jej życiu nowo poznany Anglik, Jake, który również kocha i rozumie konie? Czy połączając siły uda im się uratować tego wspaniałego dzikiego konia? Tytuł tego tomu to „Nadzieja”. Różnie interpretujemy ten stan umysłu. Jedni mówią, że nadzieja jest matką głupich, rozumiana opacznie, bo chodzi tutaj o marnowanie własnych szans, nic nierobienie. Inni uważają, że bez nadziei nie da się żyć. I tutaj się zgadzam, bo nadzieja stanowi integralną część naszej egzystencji – nas samych. Nadia ma nadzieje. Celowo nie piszę jakie i na co, żeby nie wychodzić przed szereg. Sami się dowiedzcie. Tylko czy dziewczyna będzie umiała wbrew rodzinie wziąć swój los we własne ręce i zawalczyć o siebie? Przyznam, że „Nadzieja” to całkiem udany debiut. Przyjemnie czytało mi się tę książkę i z wielką ochotą przeczytam drugi tom pt.: „Odwet”, który już czeka na półce. Powieść obyczajowa, w której na pierwszy plan wysuwa się pasja protagonistki, ale również widma przeszłości, z którymi trzeba się zmierzyć i uporać. Oczywiście jest też miłość, ale nie znajduje się na pierwszym planie – przynajmniej nie w tej części. „Dolina marzeń”, która jest tytułem tego cyklu może być rozumiana dosłownie, ale według mnie ma również inne znaczenie. Taką dolinę marzeń każdy z nas poszukuje i niestety nie każdy znajduje w swoim życiu. Dolina marzeń to takie miejsce na ziemi, gdzie chce się żyć. Wymarzone, idealne, moje. Czy Nadii uda się znaleźć swoją „dolinę marzeń”? Myślę, że w tym miejscu mogłabym zadać podobne pytanie Wam – czy znaleźliście swoją własną „dolinę marzeń”? A może ciągle szukacie? Nie dajcie się pozbawić nadziei!
Opinia nie jest potwierdzona zakupem