Opis treści
– Dałaś ciała, koleżanko – powiedziała do swego odbicia w lusterku. – Dałaś ciała... – Wstrząsnął nią histeryczny chichot. – Najdosłowniej na świecie dałaś ciała!
Rozpłakała się, a usłużna pamięć podtykała to, o czym ze wszystkich sił chciała zapomnieć. Zwłaszcza
nie chciała pamiętać wczorajszej nocy... Nie łżyj, skrzywiła się do lusterka. Akurat przeleciał cię facet koncertowo. Nie masz powodu żałować.
No to skąd ten smak piołunu w ustach? Zauroczona męskością i nieustanną adoracją Marka, dała się podejść. Skusił ją obietnicą wsparcia w kryzysowej sytuacji, długimi rozmowami bez cienia podtekstu, tym cholernym samczym czarem doświadczonego playboya. (…)
(…) Gdy później cicho zamknęła za sobą drzwi, właśnie tak, bez demonstracyjnego trzaskania, świdrowały jej
w uszach jego ostatnie słowa. – Zwycięstwo, moja piękna – przeciągając z lubością słowa, sunął opuszkami palców po jej nagim biodrze, aż, wbrew narastającej w niej wściekłości, na nowo poczuła dreszcz pożądania – to sprawić, by przeciwnik nie tylko zrobił to, czego chcesz, ale jeszcze, by sam z siebie, ze wszystkich sił pragnął być ci posłuszny. Jak ty tej nocy... Ten dupek się mną zabawił! Myślał, że jak ma mnie w łóżku, to zdesperowana ulegle zgodzę się na wszystko (…)
(…)Nie pierwsza rana w sercu, pewnie nie ostatnia – mądrzyła się na własny użytek.
– O święta Cecylio, patronko gwałconych dziewic! – jęknęła, bo nagle dotarło do niej, co się stało. Ten palant
przelecieć, przeleciał, ale forsy jej nie pożyczy! A bez wolnej gotówki nie skupi z rynku swoich akcji. Zwodził ją. Dlaczego? Potrzebował czasu? A co jemu po czasie? Marek, kurza jego twarz, nie miał interesu w przeciąganiu sprawy. Znaczy Lejman! To jemu potrzebny jest czas! Do najbliższego walnego zgromadzenia! Czyli Mareczek grał nie ze mną, tylko z tym parszywym Arnoldem. A skąd wiedzieli, że mi się buntuje rada nadzorcza? O mój Boże! Dodała dwa do dwóch. Wtyka w firmie! Jakaś wstrętna gnida. Szpieg, zdrajca! I to ścierwo Lejman wykupi jej firmę!
Fragmety książki