Opis treści
Cóż z tego, że ciało słabło, skoro ani duch, ani Jego umysł nie gasły; Papież Polak nie zamierzał schodzić z krzyża. Ostatni tom „Hetmana Chrystusa”, opowiadając o schyłku pontyfikatu, opowiada zarazem o nadal intensywnej posłudze, o heroicznym wypełnianiu Piotrowej misji aż do ziemskiego końca.
Ojciec Święty nie miał spokojnej starości. Wręcz przeciwnie – zmagał się jak nigdy dotąd z siłami agresywnego zła, także w samym Kościele. Utrata dawnej sprawności ruchowej wyhamowała dynamizm Papieża. Tron musiał zamienić na wózek inwalidzki. Nic nie było jednak w stanie wyhamować ewangelizacyjnego i kapłańskiego entuzjazmu Hetmana Chrystusa. W opisywanym czasie – od drugiej połowy 1997 r. do 2 kwietnia 2005 r. – Jan Paweł II odbył 26 zagranicznych podróży apostolskich (w tym dwie do Ojczyzny), kontynuował pielgrzymki po Włoszech, wizytacje rzymskich parafii, a także – aż do ostatecznej utraty głosu – środowe audiencje ogólne i niedzielną modlitwę z wiernymi na Anioł Pański. Nauczał, napominał, przestrzegał, pisał. Zdołał bezpiecznie i pewnie przeprowadzić Kościół w trzecie tysiąclecie chrześcijaństwa. Dane Mu było zasiadać na tronie Piotrowym blisko 27 lat (trzeci co do długości pontyfikat w historii) i skutecznie bronić czystości nauki wiary. Miliony wiernych na całym świecie głośno domagały się już 2 kwietnia 2005 r. Jego natychmiastowej kanonizacji.
Mimo to po śmierci Jana Pawła II ataki na Niego jeszcze się nasiliły. Dla reprezentantów zła pozostawał bowiem wciąż groźny – za sprawą nieprzemijającej aktualności Jego nauczania. Dlatego w tych czterech wielkich tomach „Hetmana Chrystusa” Jolanta Sosnowska opisała szczegółowo nie tylko przebieg życia Wielkiego Polaka, ale skrupulatnie przybliżyła Jego myśli i opinie obejmujące przeróżne aspekty współczesności i w ogóle człowieczego losu. Jakże bowiem krucha jest nasza egzystencja, gdy oderwiemy się od Boga – a czyż nie do tego ze wszystkich stron jesteśmy obecnie nakłaniani, a nawet już wręcz zmuszani?
Autorka kończy swe dzieło szczególną modlitwą do Świętego, pisząc m.in.: „Wiele Twoich przestróg spełnia się niestety na naszych oczach, bo je zlekceważyliśmy. Na pewno jednak nie wszystko jest stracone. Wystarczy – jedynie i aż tyle – że posłuchamy Ciebie, pójdziemy za Twoim przykładem i będziemy tak jak Ty z podniesionym czołem, bez strachu i wstydu, ewangelizować innych. Że będziemy wymagać od siebie, nawet wtedy, gdy inni od nas wymagać nie będą…”. Zatem wstańmy i chodźmy!
Hetman Chrystusa nas powiedzie.