Opis treści
Szczeciński Grudzień ’70 – Styczeń’ 71 to w powojennej historii miasta wydarzenie kluczowe. W opinii wielu to ono w znacznym stopniu formowało tożsamość jego mieszkańców, którzy po 1945 r. borykali się z problemem „nieswojego miejsca”, a samo miasto postrzegane było częstokroć jako przestrzeń, na ulicach której „kłębią się ludzkie atrapy”. Przywołany tu głos poetki był gorzki, nadzwyczaj, ale i on zmieni się po wydarzeniach z przełomu 1970/71 r. Kolejny tomik wierszy dedykować ona będzie z szacunkiem i sympatią szczecińskim stoczniowcom. Odwrócenie perspektywy było więc wyraźne. Dało się odczuć powszechnie, że miasto staje się coraz bardziej „własne”. Można było już z dumą mówić, że jest się szczecinianiem, a samo miasto w końcu wyraźnie zagnieździło się w mentalnej mapie Polaków, co wcale nie było tak oczywiste, jak nam się dziś zdaje. Co tę zmianę spowodowało? Krew przelana na ulicach miasta 17 i 18 grudnia 1970, niezwykłe samoorganizacyjne zdolności stoczniowców szczecińskich, które ujawniły się w trakcie dwóch wielkich strajków, w końcu, wizyta najwyższych przedstawicieli władz partyjno-rządowych w środku zrewoltowanego zakładu. Każde z tych wydarzeń zapadało w pamięć, tak samo jak widok płonącej siedziby partii, przejeżdżające ulicami tramwaje z napisem „Strajk trwa” czy maszynowe i odręczne odpisy tekstów dziadowskich pieśni, które potajemnie przechodziły z rąk do rąk. Grudzień ’70 – Styczeń ’71 stawał się miejscem pamięci, ważnym punktem odniesienia, w którym lokowane były nadzieje i rozczarowania. Miejscem, dodajmy od razu, o bardzo skomplikowanej naturze.