Opis treści
Wydawałoby się, że to epizod, nic nieznacząca historia... A jednak ta opowieść pozwala powrócić do lat, gdy Polacy byli wzorem dla Europy, budzili zachwyt i podziw, powodowali zainteresowanie dla "swoich" spraw u cudzoziemców. Ci zaś ryzykowali wiele i mimo niebezpieczeństwa nieśli pomoc ludziom walczącym z komunizmem "o wolność naszą i waszą". Jacky Jean, główny bohater tej opowieści, jest jednym z nich. Francuz, młody biurokrata z urzędu skarbowego w niewielkim francuskim miasteczku angażuje się w przerzut sprzętu i wydawnictw do kraju za "żelazną kurtyną" i... któregoś razu zostaje zatrzymany na granicy. Celnicy odkrywają skrytkę w samochodzie. Tak się zaczyna jego prawdziwa przygoda w Polsce stanu wojennego, Polsce rządzonej przez gen. Jaruzelskiego i ministra Jerzego Urbana, Polsce, która wcale nie jest tak odległa w czasie i zwyczaju...
Ponieważ nasz bohater pochodzi z Francji, jest wolny od naszych, rodzimych kompleksów. Świadczą o tym jego wspomnienia, w których pisze o tym, co przeżył i widział... Ot, na przykład:
Druga i ostatnia część podróży (przynajmniej na Zachodzie), prowadzi mnie do Kopenhagi, gdzie chyba po raz trzeci zatrzymuję się u Andrzeja Świętka i Maryli Świętek–Honseu, przyjaciół Mirka, zaangażowanych w sprawę, z którymi szybko się zaprzyjaźniłem. Tutaj atmosfera jest inna, równie ciepła i gościnna, lecz raczej w stylu rodzinnym i ustabilizowanym. Porozumiewam się głównie z Marylą, która zna niemiecki (wg Andrzeja, jest to raczej jidysz). Każdy pobyt u nich jest okazją do spotkań z innymi emigrantami polskimi rożnych pokoleń, którzy fascynują mnie z powodu ilości języków, jakimi się posługują. Odczuwa się w tym ich domku na peryferiach Kopenhagi specyficzną atmosferę, bardzo przyjemną, którą porzuca się z żalem, kiedy przychodzi godzina stawienia się w porcie, aby odpłynąć w kierunku Świnoujścia…