Opis treści
W tym krytycznym momencie, wiadomość o przybyciu Napoleona na pole bitwy, rozniosła się natychmiast i spowodowała zadziwiający efekt, wywołując entuzjazm zarówno u młodych jak i starych żołnierzy. Nowina ta podniosła na duchu dowódców. „Żaden ranny nie przeszedł przed Napoleonem nie pozdrowiwszy go okrzykiem Niech żyje Cesarz! Nawet ci, którzy stracili rękę lub nogę, kierowali się w jego stronę, składając mu podobny hołd. Sam na własne uszy słyszałem okrzyki tych na wpół żywych zapaleńców”. Jeden z oficerów, który wkrótce przeszedł na stronę wroga również był świadkiem okrzyków, jakie żołnierze wydawali na cześć Cesarza: „Jego pojawienie się wywołało entuzjazm w oddziałach. Rzadko przeszedł przed nim ranny, nie wydając z siebie okrzyku: Niech żyje Cesarz! Kalecy żołnierze, którzy w ciągu kilku następnych godzin mieli umrzeć, oddawali mu cześć. Widziałem nie tylko jednego ale słyszałem egzaltowany krzyk 50 na wpół żywych. Tak oto ci dumni ślepcy dali się dobrowolnie poprowadzić na rzeź”.
Obecność Napoleona nie tylko podniosła na duchu żołnierzy w oddziałach. Od tego momentu działania po stronie francuskiej prowadził już osobiście ten, którego wrogowie nazywali „Cesarzem bitew”.