Opis treści
Idziemy przez mały park, przechodzimy przez ulicę, jesteśmy już na obiektach sportowych. Nie wiem jakim cudem, ale mamy informację, że miejscowi wychodzą ze stadionu, bo albo przerwa, albo koniec spotkania. Musieliśmy podbiec ze 200 metrów, i to nie świńskim truchtem, lecz nieco szybciej…
Fragment książki
Dario Romanoli Otulini – kibic piłki nożnej coraz mniej interesujący się piłką, niestety coraz dalej od trybun. Były sportowiec, obecnie kaleka. Z każdym dniem coraz starszy. Odmawiam ewentualnych solówek. Pozdrowienia dla braci po szalu i wszystkich innych ludzi.
„Właśnie skończyłem czytać i recenzować Twoją książkę. Jest lepsza, niż się spodziewałem, i nie tylko dlatego, że dotyczyła mojej młodości. Napisana z humorem i interesującymi porównaniami. Fajne skakanie z jednego ciekawego wydarzenia na inne. Opisy pozwalały się wczuć i poniekąd przenieść się w czasie i miejscu”.
Kolega z ekipy, Pinio
„Czyta się zaje… – jest potencjał na bestseller!”
Kolega z ekipy, Jaca