Opis treści
Michiel Adriaenszoon de Ruyter był osobą niezwykłą jak na czasy, w których przyszło mu żyć. Urodził się jako syn dostawcy piwa w niewielkim portowym mieście Vlissingen w prowincji Zelandia, a zmarł jako głównodowodzący flotą Republiki Zjednoczonych Prowincji. Przeszedł przez wszystkie szczeble kariery: był chłopcem okrętowym, bosmanem, kaprem, urzędnikiem w kantorze, kapitanem statku handlowego, dowódcą zespołu okrętów wojennych, a w końcu admirałem całej floty; jako nastolatek służył nawet przez krótki czas jako muszkieter w czasie holenderskiej wojny o niepodległość. Podczas pięcia się w górę drabiny społecznej nie zapominał o swych korzeniach: całe życie pozostał pełnym poświęcenia swojej ojczyźnie prostym żeglarzem, uwielbianym przez swych marynarzy. Jednocześnie – jako prawdziwy syn kupieckiego narodu – całe życie dbał o pomnażanie swojego majątku, działając w czasach pokoju jako kupiec, a w trakcie wojen zabiegając o należne mu pryzowe. Warto tutaj zauważyć, iż swą wielką karierę we flocie wojennej de Ruyter rozpoczął dopiero po czterdziestce, i to w zasadzie wbrew swej woli, gdyż dorobiwszy się na handlu z Marokiem, pragnął resztę życia spędzić jako zamożny mieszczanin. Wybuch I wojny angielsko-holenderskiej pokrzyżował te plany, dając zarazem Holandii jednego z jej najwybitniejszych admirałów. Był on zatem żołnierzem nie z miłości do wojny jako takiej – jak wielu innych dowódców, nie tylko w jego czasach – lecz z poczucia obowiązku wobec ojczyzny.