Opis treści
Kabira jako mała dziewczynka dostała za zadanie opiekować się magicznym źródłem. Zakochana w Iskanie wyjawia mu sekret owego źródła i jego tajemnych mocy – błąd, który ma straszne konsekwencje.
Do uwięzionej w haramie Iskana dziewczyny niebawem dołączają inne kobiety: nomadka Garai, wojowniczka Sulani, tkaczka snów Orseola i wiele innych.
Naondel to opowieść o kobietach, które zostawiły wszystko, co kochały, by założyć Czerwony Klasztor. Prasiostry własnymi słowami opowiadają swoje historie. Jak znaleźć w sobie siłę, by opuścić świat, który się zna? I jaką cenę trzeba zapłacić, zarówno zostając jak i uciekając? Naondel wciąga czytelnika w przerażająco intensywny wir przemocy, śmierci i wolności.
Czytelnik Woblinka 19-07-2020
Czytelnik Woblinka 19-07-2020
[Konkurs recenzencki Woblinka] Podobała Wam się "Maresi"? W takim razie Naondel, spodoba się Wam jeszcze bardziej! Czytałam bardzo dużo różnorodnej literatury, od klasyków, po powieści dla młodzieży, ale już dawno ŻADNA książka nie pochłonęła mnie aż tak bardzo! Maria Turtschaninoff tak pieczołowicie "zaplata wątki" opowieści... Miałam wrażenie, iż za chwilkę utkany zostanie dla mnie czerwony płaszcz i zostanę członkinią czerwonego klasztoru... Tę powieść czyta się jak legendę, a z drugiej strony, wierzy się w nią od pierwszych słów... Czytając Naondel, irytowałam się i płakałam... Na przemian, zakochiwałam się w tej opowieści i jej nienawidzićłam... Marzyłam o poznaniu sekretów Anji - źródła dobra i zła... To ja czułam się, jakbym od 40 lat była uwięziona w złotej klatce... a czytałam tę książkę jednym tchem, zaledwie przez kilka godzin... Skończyłam czytać o 3:00 nad ranem i doznałam takiego oczyszczenia, jakiego nie dawała mi żadna inna górnolotna literatura krzycząca głośno "musisz doznać katharsis!!!", a jest to powieść młodzieżowa! Ta historia, wprost krzyczy - swoim milczeniem, podburza - swoją uległością, a zarazem onieśmiela - ogromną siłą kobiet... Poczułam się dumna z tego, że jestem kobietą... w tak piękny i delikatny sposób został tu przekazany nurt feministyczny... że mojej przyszłej córce, dam na imię Maresi... tak... aż tak mi się podobało...
Opinia nie jest potwierdzona zakupem