Jak blisko jest Andrew Tarnowskiemu do Mickiewicza? Ostatni mazur, jak Ostatni zajazd na Litwie, przedstawia zmierzch pewnego świata. Tarnowski opowiada o polskiej przedwojennej arystokracji, opisując XX-wieczne dzieje swojego rodu i rodzin z nim skoligaconych. Na historię życia tych niedostępnych ludzi składają się nostalgiczne wspomnienia autora z dzieciństwa, zapamiętane opowieści jeszcze dalej sięgające w przeszłość rodu czy korespondencja rodzinna. Wizerunek, jaki się wyłania, daleki jest od ideału: pod pozorami miłości i rodzinnej lojalności kłębią się nieokiełznane namiętności, zdrada i rozpad więzi. Autor nikogo nie wybiela ani nie usprawiedliwia. Dąży do przedstawienia prawdy, czasem gorzkiej i niewygodnej. Opisuje rodzinne dramaty i zawirowania na tle wydarzeń, które wstrząsnęły światem. W czasie II wojny światowej członkowie rodziny rozpierzchli się po całym świecie: jedni uciekali przez bezdroża Rumunii i Jugosławii, inni czekali na koniec wojny we Francji, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii. Tam też rodzina Tarnowskich osiadła na stałe.
Rankiem 31 lipca przybliżyły się odgłosy bitwy, a pod pałac zajechał niemiecki samochód opancerzony. Oficer wychylił się przez okno.
- Czemu pani nie ucieka na zachód? - krzyknął do Wandy.
- Nie uciekłam, kiedy wy przyszliście, więc tym bardziej nie będę uciekała, kiedy odchodzicie - odparła rzeczowo.
- Nie wie pani, kto nadchodzi? Hołota, barbarzyńskie hordy. Nie wiadomo, co się z wami stanie.
- Poradziliśmy sobie z wami, z nimi też sobie poradzimy.
Niemcy odjechali. Wkrótce potem pojawili się radzieccy żołnierze na konnym wozie.
(fragment)
Wspaniała książka. To najlepsza droga poznawania historii – prawdziwa walka człowieka o życie i miłość w rozpadającym się świecie wojny i ucieczek. Napisana ze znakomitą precyzją.
Norman Davies