Opis treści
Tych wspomnień nie zniszczy nawet piekło obozu koncentracyjnego We wrześniu 1943 roku Ella zostaje wywieziona do obozu w Auschwitz-Birkenau. Od razu staje się uprzywilejowaną więźniarką i pomocnicą Marii Mandel zwanej Bestią. Mimo że Ella ma lepsze warunki niż reszta więźniów, jest zdana na łaskę i niełaskę Bestii, która często wpada w furię i znęca się nad dziewczyną. Ella pracuje w tak zwanej Kanadzie, gdzie w bagażach deportowanych znajduje liczne pocztówki i zdjęcia. Wykrada je i w ukryciu zapisuje na nich obozowe historie, a także imiona towarzyszek, by nikt o nich nie zapomniał. Prawie czterdzieści lat później Bella próbuje się pogodzić ze śmiercią matki. Kiedy wydaje się, że życie powoli wraca na właściwe tory, dziewczyna dostaje tajemnicze pudełko pełne starych pocztówek, które jej matka przechowywała, będąc więźniarką obozu Auschwitz- Birkenau. Chciałam, żebyś je miała i oczywiście żebyś je przeczytała. I żebyś zrobiła to we właściwym czasie. Ten czas właśnie nadszedł. Pocztówki ze Wschodu to chwytająca za serce opowieść o doświadczeniach, które na zawsze nas zmieniają, woli walki i dramacie II wojny światowej.
Czytelnik 09-05-2021
Czytelnik 09-05-2021
Choć na swoim czytelniczym koncie mam wiele książek dotyczących KL Auschwitz, czy tych z gatunku literatura faktu, czy beletryzowanych powieści z historią w tle, to „Pocztówki ze Wschodu” na pewno były jedną z tych, które mną tak bardzo wstrząsnęły... Nawet zdobyta na ten temat wiedza, nie uchroniła mnie przed potokiem łez, poczuciem bezsilności, bólu i niemego sprzeciwu wobec bestialstwa osób, które dokonywały barbarzyńskich praktyk w obozie w Oświęcimiu. Powieść, bo warto w tym miejscu zaznaczyć, że jest to poniekąd fikcja literacka, zaczęła się dosyć niepozornie. Jeśli można tak określić poczucie pustki po stracie ukochanej matki. Jednak w kontekście całej fabuły było to jedynie delikatne preludium — wstęp do tego wszystkiego, co działo się potem... Do opowieści o losach więźniarki KL Auschwitz, która zapisywała na pocztówkach wspomnienia o tych, których chciała ocalić od zapomnienia. Na kartach książki fikcja miesza się z faktami znanymi z materiałów archiwalnych dotyczących obozu. Działalność Josefa Mengele, Marii Mandel i ich zauszników, choć poniekąd znana, nie zostawia czytelnikowi miejsca na złudzenia — to wszystko wydarzyło się naprawdę. Reyes Monforte nie szczędzi nam opisów dramatycznej walki o przetrwanie. I choć lektura książki niesie ze sobą ciężki bagaż emocjonalny, to czytając, staramy się dostrzec w całej opowieści, choć promyk nadziei, a może dobra...? Dla niektórych takim wątłym kwiatem, który próbuje przetrwać mimo sprzyjających warunków, może być żeńska orkiestra, która nie tylko stanowiła rozrywkę dla Niemców, ale ratowała w pewien prześmiewczy sposób, należące do niej kobiety od piekła codzienności, jakie było udziałem innych więźniów. Autorka w podsumowaniu pisze, że wiele z opisywanych scen było tak przedstawionych, aby dodać wydarzeniom dramaturgii. I faktycznie tak było. Wszystko to sprawia, że kolejne przewracane kartki są niczym klatki z filmu. Obrazami, które tak ciężko nam jest oglądać, które wywołują tak wiele emocji. A jednak nie można zapominać, że KL Auschwitz istniało. Że ludzie pokroju Mengele i Mandel także... Ocalałe od zniszczenia pocztówki są świadectwem na to, że tam żyli ludzie, którzy mogliby zostać pogrzebani dwukrotnie, gdyby pamięć po nich nie została zachowana. Podsumowując: „Pocztówki ze Wschodu” to nie jedynie wiarygodna relacja z życia w Auschwitz, ale przede wszystkim opowieść o wielkiej nadziei. O walce jednostek w nierównym starciu z oprawcą, który bezlitośnie niszczył wszystkich i wszystko. O solidarności pojedynczych osób, które próbowały, choć w pozornie nieistotny sposób, ocalić siebie, innych, a nade wszystko pamięć, która choć zawodna, może zostać przekazana kolejnym pokoleniom dzięki słowu pisanemu. Chwytająca za serce lekcja historii wpleciona w niezwykłą opowieść o miłości matki, która chciała dać swojemu dziecku nowe życie, wolne od piekła wspomnień, jednocześnie ocalając od zapomnienia imiona, nazwiska, i własną „życiową pocztówkę", którą zapewne, w innych okolicznościach, wolałaby wysłać w nieznane... Polecam! (NIEnaczytana)
Opinia nie jest potwierdzona zakupem