Opis treści
W historiografii naszej ustaliło się mniemanie, że już poczynając od XVI w. cała polityka mocarstwowa Rzeczpospolitej była zwrócona ku wschodowi, jeśli nie miała być tam skierowaną. Sprawy wschodnie – moskiewska a przede wszystkim turecka – oto zadanie, które miała do rozwiązania Rzeczpospolita.
Wbrew jednak tym mniemaniom, kolej dziejów pchała Rzeczpospolitą w wir wypadków na północy ku Inflantom, później Prusom w walki ze Szwecją, które trwają poprzez cały wiek XVII, a które się łączą zarówno z wojnami moskiewskimi, jak i tureckimi. I nie tyle wschód, skostniały i obumarły, ile północne państwo Szwecja, a po części zachód – od wmieszania się Szwecji w sprawy Rzeszy – wpływał stanowczo na rozwój dziejów Rzeczpospolitej. Tutaj nagromadziły się kwestie, jak na początku XVI w. pruska, na początku XVII w. śląska, które domagały się rozwiązania. Stąd wreszcie u schyłku tego okresu czasu wyszła nowa potęga – królów pruskich – która w ciągu niespełna jednego wieku zdołała zadać cios stanowczy istnieniu Rzeczpospolitej.
W jakim położeniu znalazła się Rzeczpospolita w chwili, gdy jej sąsiad najbliższy na zachodzie, Rzesza niemiecka, rozpadała się pod wpływem antagonizmów religijnych, stanowych, książęco-terytorialnych i mocarstwowo-dynastycznych? Rola Rzeczpospolitej w tych zamieszkach sąsiedzkich już z tego tytułu nie była obojętną, że, według danych niemal statystycznych, główny rywal Polski a wróg dziedziczny panującego domu Wazów – Gustaw Adolf – mógł przedsiębrać podbój całych prawie Niemiec za te środki, których mu dostarczył handel Rzeczpospolitej (cła morskie, pobierane w czasie 6-letniego zawieszenia broni).